Alternatywna śmierć Wodza
Kolejny film jaki przyszło mi zrecenzować można oznaczyć metką „Made In Poland”, a dokładniej TVN. Ostatnio mam do tej marki spore szczęście, a w zanadrzu czeka na mnie polska megaprodukcja „Kochaj i tańcz”.
Tym razem na talerzu podano mi dramat biograficzny „Generał – zamach na Gibraltarze” (dystrybutor TIM Film Studio), którego tematem jest próba wyjaśnienia śmierci generała Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, podczas II Wojny Światowej. Na lekcjach historii uczą nas, że polski oficeroficer zginął 4 lipca 1943 roku nad Gibraltarem, w katastrofie samolotu. Do dnia dzisiejszego pojawiło się pełno spekulacji na temat tych wydarzeń. Niedawno, za poparciem prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska, dokonano ekshumacji zwłok generała, w celu ustalenia faktycznych okoliczności jego śmierci. Instytut Pamięci Narodowej na początku tego roku potwierdził dotychczasową przyczynę zgonu, czyli śmierć w katastrofie lotniczej. Z tak twardo, popartymi faktami, wynikami nie zgodził się Dariusz Baliszewski, polski dziennikarz, historyk, publicysta, którego odmienna teza zdarzeń z II Wojny Światowej, posłużyła jako materiał do napisania filmowego scenariusza.
„Generał – zamach na Gibraltarze” jest tvnowską produkcją, którą wyreżyserowała i stworzyła scenariusz para filmowców w spódnicy, czyli Anna Jadowska i Lidka Katen. Patrząc na obsadę aktorską nie spodziewajmy się wielkich nazwisk. Trzy czwarte z nich to osoby pokroju serialowych tasiemców, co od razu może sugerować ich artystyczny poziom. Jedynie odtwórca głównej roli Krzysztof Pieczyński, w przeszłości próbujący swoich sił w amerykańskim kinie oraz Marieta Żukowska („Nieruchomy poruszyciel”) ratują grono salonowych krótkometrażowców.
Historia przedstawiona w filmie jest jedną wielką spekulacją Dariusza Baliszewskiego. Zgromadził on wiele materiałów dotyczących okoliczności śmierci Sikorskiego, jednak ile jest w nich prawdy nie wie nikt. Produkcja przedstawia ostatnie dni z życia Wodza, który wraz z córką i kilkoma kompanami broni, przebywają na Gibraltarze. Generał wszedł w posiadanie dokumentów, świadczących o radzieckim mordzie w Katyniu i planował ich ujawnienie. Antynazistowska koalicja musiała zrobić wszystko, aby do tego nie doszło, gdyż mogłoby to drastycznie wpłynąć na obraz panującej wojny.
Gdyby nie dochodzenie IPN-u i wyniki z autopsji szczątków, „Generał – zamach na Gibraltarze” nie wywołałby ogólnopolskiej dyskusji i stałby się kolejną pozycją filmową w polskiej kinematografii. Niestety zderzenie dwóch tak skrajnych ze sobą wizji…… śmierci Sikorskiego, podsyciły, lubiącą się kłócić, polską społeczność. Moim zadaniem nie jest wyciąganie historycznych wniosków, lecz wyrażenie opinii na temat samego filmu. Osoby lubiące ekranizacje militarnych faktów i związanych z nimi wydarzeniami, mogą się niemile rozczarować. Prawdą jest, że pełno tu nieznanych nikomu faktów, które próbują w pełni oddać charakter tamtych zajść. Jednak Baliszewski twardo trzyma się swojej wersji i nie pozwala widzowi na inne myślenie. Historia podzielona została na kilka wątków, które obdarzone w przepych informacji, w wielu przypadkach wprowadzają zamęt i niewyraźność sytuacji. Eksperymentalne zastosowanie kamery oraz podział ekranu na kilka mniejszych daje trudny w odbiorze efekt. Zanim zdarzymy się zorientować w
kilkuwymiarowej akcji, dostajemy niepotrzebny zastrzyk nowych informacji, a zdjęciowe skakanie tu i ówdzie wcale nie pomaga. Na uwagę za to zasługuje aktorski kunszt Pieczyńskiego, który próbował uratować produkcję, jednak w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Podczas oglądania próbowałem znaleźć idealnych odbiorów „Generała”, do których filmowcy go domyślnie kierowali. Ostatecznie nie przypisałem sprecyzowanego widza. Pomimo wielkiego szumu, sale kinowe nie pękały w szwach, a odwiedzających kina można było zliczyć na palcach kilku rąk. Może większą popularnością będzie cieszyć się serial, którego emisję zaplanowano na 24 sierpnia, oczywiście w TVN. Podobny zabieg miał miejsce w przypadku „Świadka koronnego”, którego serialowa forma zatytułowana „Odwróceni” okazała się sporym sukcesem. Innego wyjścia nie ma, zważywszy, że pełnometrażowy „Generał – zamach na Gibraltarze” z każdej strony jest poniżej oczekiwań.