Annę Samusionek fascynują męskie zabawki
Anna Samusionek jest absolwentką warszawskiej PWST. Zadebiutowała na scenie Teatru Małego w "Upiorach" Ibsena. Wraz z dyplomem otrzymała angaż do Teatru Rozmaitości. Bardzo dobrze tańczy, jeździ konno, słucha Barbry Streisand, Stinga i Anity Lipnickiej, której piosenki są "sposobem na chandrę".
Życiowe motto
Pamiętaj, że jutra może nie być, więc nie czekaj z obdarzaniem ludzi miłością.
Internet to dla mnie...
przede wszystkim sposób komunikacji z bliskimi i przyjaciółmi, a także fanami. Poza tym narzędzie pracy i sporadycznie jako baza potrzebnych mi informacji.
Najważniejsza książka
Biblia, bo ukształtowała moje spojrzenie na świat i samą siebie. Przestała być tomem pokrywającym się kurzem na półce, wyznacza teraz wektory mojego życia. Jest niezbędnym dla mnie elementem dialogu z Bogiem.
Nie wierzę...
w wiele rzeczy, w które wcześniej wierzyłam...
Gdybym nie była sobą, chciałabym być...
Muzykiem, kompozytorem lub śpiewakiem - świat dźwięków jest magiczny, ponadczasowy i nie ma dla niego granic.
Najważniejszy wynalazek ludzkości
Za ludzkość nie odpowiadam, ale osobiście nie wyobrażam już sobie życia bez komórki...
Najbliższym z czterech żywiołów jest mi...
Zdecydowanie woda.
Najważniejszym dniem w moim życiu był...
dzień moich ponownych narodzin jako człowieka przez chrzest, poprzez zanurzenie w wodzie oraz dzień, w którym po raz pierwszy usłyszałam płacz mojej córeczki.
Mówi Anna Samusionek: Planowana byłam jako chłopiec, stąd absolutny brak zainteresowania lalkami i fascynacja męskimi zabawkami, która została mi do dziś. Jako dziecko - prawdopodobnie pod wpływem serialu "Karino" - chciałam zostać weterynarzem i spędzić całe życie lecząc konie w jakiejś stadninie. Na szczęście moja mama "wybiła" mi to skutecznie z głowy. Ostatecznie postanowiłam zostać lekarzem - specjalność chirurg - stąd zdałam do Liceum o profilu biologiczno-chemicznym im. M. Kopernika w Olsztynie. Spędzałam noce nad książkami przygotowując się do olimpiad ale trudno mi było usiedzieć w jednym miejscu. Dlatego też tańczyłam w zespole tańca nowoczesnego "Paradox", należałam do koła młodych poetów i zainteresowałam się para-teatrem co w końcu obudziło ukryte marzenie o aktorstwie. Postawiłam wszystko na "jedną kartę" i słusznie, bo już za pierwszym razem dostałam się do Akademii Teatralnej w Warszawie w 1990 roku.
Pytania zadawała Małgorzata Jaworska
(fot. domowe archiwum aktorki)