Barbara Brylska: ''Moje serce wciąż krwawi tak samo''
15.05.2013 | aktual.: 22.03.2017 11:22
- Właśnie mija 20 lat, a moje serce wciąż krwawi tak samo - wyznała Brylska w najnowszej rozmowie z tygodnikiem Świat i ludzie.
15 maja* to dla Barbary Brylskiej niezwykle przykry, pełen tragicznych wspomnień dzień. Dokładnie 20 lat temu zadzwonił telefon ze szpitala. Głos w słuchawce poinformowała ją, że jej 20-letnia córka zginęła w wypadku samochodowym. W jednej chwili *świat aktorki się zawalił.
- Właśnie mija 20 lat, a moje serce wciąż krwawi tak samo- wyznała Brylska w najnowszej rozmowie z tygodnikiem Świat i ludzie.
Wiadomo, że Kosmal była obiecującą modelką i aktorką, a urodę i talent odziedziczyła po słynnej mamie. A jak zapamiętali ją najbliżsi?
To była jej trzecia ciąża
To była jej trzecia ciąża. Kiedy Barbara Brylska dowiedziała się, że jest przy nadziei, martwiła się, czy wszystko przebiegnie prawidłowo. „Lęk przed utratą dziecka mieszał się ze szczęściem nie do opisania” – wyznała później.
- Pamiętam dokładnie, kiedy została poczęta nasza córeczka. Tego dnia mieliśmy wypadek samochodowy, gdy wraz mężem wracaliśmy z Łodzi do Warszawy. Padał deszcz, wpadliśmy w poślizg i cudem unikając czołowego zderzenia, znaleźliśmy się w rowie po drugiej stronie szosy– wspomina aktorka w swojej biografii. - Wyszliśmy z tego cało i fetowaliśmy tego wieczoru uszczęśliwieni - dodała.
Po latach, opłakując córkę, nie będzie mogła pozbyć się myśli, że z dniem poczęcia nad małą Basią zawisło fatum.
Ukrywała swoją ciążę
Mimo ciąży Brylska nie przestaje grać. Występuje jednocześnie w dwóch filmach - NRD-owskim „Rozwodzie” oraz radzieckim „W miastach i latach”.
Na planie tego pierwszego aktorka dostaje krwotoku. Jest wówczas już w czwartym miesiącu. Nie przerywa, kursuje dalej między Berlinem, Warszawą i Moskwą.
Brylska do ostatniej chwili nikomu nie zdradza, że spodziewa się dziecka, choć zaczyna znacząco przybierać na wadze. Kiedy staje się jasne, że niektórych scen nie jest w stanie zagrać, jej mąż Ludwik, który był ginekologiem, informuje o tym reżysera.
Zaangażowana zostaje dublerka, aktorkę otacza się czułą opieką, a kalendarz zdjęciowy zostaje ściśle dopasowany do ciąży przyszłej mamy.
Komplikacje przy porodzie
Brylska, perfekcjonistka i tytan pracy, występowała na planie aż do siódmego miesiąca ciąży. Basia przyszła na świat trzy tygodnie przed wyznaczonym terminem po kilkunastogodzinnym porodzie.
Poród nie obył się bez komplikacji. Mała miała pępowinę owiniętą wokół szyi. Reanimacja okazała się konieczna. Kiedy Brylska obudziła się, Ludwik podał jej małe zawiniątko informując, że dziecko będzie nazywać się na cześć jej pięknej mamy.
W domu czekały na nią babcia oraz nowiutki wózek sprezentowany przez Lothara Bellaga, reżysera „Rozwodu”. Jak sama mówi, jej życie wypełniło się nową treścią. Aktorka postanowiła całkowicie poświęcić się dziecku, choć z racji specyfiki zawodu nie było to wcale takie proste.
Między nimi nie układało się najlepiej
W latach 70. i 80. Barbara Brylska była niekwestionowaną emisariuszką polskiej kultury. Podróżowała po całym świecie, od Europy Zachodniej po „demoludy”, Azję i Bliski Wschód.
Nieobecność matki nie była największym problem. Dorastająca Basia coraz bardziej rozumiała, że między rodzicami nie układa się najlepiej. Małżeństwo Barbary i Ludwika tylko z pozoru wyglądało na szczęśliwe.
Ona była domatorką, oddzielająca grubą kreską życie zawodowe od prywatnego. Poza planem chciała tylko świętego spokoju w towarzystwie męża i córeczki. On, uznany ginekolog, **przystojny i zawsze dobrze ubrany, wolał rozrywkowy tryb życia.
''Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra''
We wspomnieniach matki i ojca Basia jawi się jako dojrzała i świadoma nastolatka. Kiedy aktorka płakała z powodu męża, córka starała się ją pocieszyć. Kiedy było już naprawdę źle, pewnego dnia wypaliła:
- Mamo, przysięgam ci, mogę żyć o chlebie i wodzie, ale nie potrafię już żyć bez spokoju. Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra - przekonywała.
Ludwik Kosmal zapamiętał ją jako nad wiek rozsądną, acz upartą dziewczynę.
- Ona mnóstwo czytała: Andre Gide’a, Oscara Wilde’a, rzeczy trudne, od których człowiek staje się mądrzejszy, ale mniej szczęśliwy. Był okres, gdy dyskutowałem z nią o książkach. W sporach była niesłychanie apodyktyczna, identyfikowała się z matką, ale była partnerem intelektualnym- wspominał w rozmowie z Barbarą Rybałtowską, autorką książki „Barbara Brylska w najtrudniejszej roli”.
Pierwsze zarobione pieniądze
W 1988 roku matka i córka wystąpiły razem w jednym filmie. Kostiumowy „Czas pełni księżyca” kręcony był na Litwie. Basia miała 15 lat i wcieliła się w epizodyczną rolę, za którą dostała swoje pierwsze w życiu zarobione pieniądze.
Do filmu powróciła kilka lat później, jednak najpierw z sukcesami spróbowała swych sił w modelingu. W 1990 roku Brylska spotkała Lizę Machulską, która tak zachwyciła się zdjęciem Basi, że od razu zaproponowała jej kontrakt z paryską agencją Marylin.
Musiało upłynąć trochę czasu, aby dziewczyna przeszła po wybiegu, ponieważ priorytetem było dla niej zdanie matury. Pierwszym występem Basi okazał się pokaz francuskiej firmy Archew w hotelu Victoria.
Później nastolatka podpisała kontrakt z firmą reklamową Materny i wystąpiła w reklamie herbaty.
Paryż, Tokio, Nowy Jork...
Będąc jeszcze w liceum, Kosmal wzięła udział w zdjęciach do filmu „Motyw cienia” braci Skolimowskich, kręconego w Łebie.Tam, pod czujnym okiem matki, Basia analizowała sceny i uczyła się swoich kwestii.
Po maturze córka Barbary jedzie do Paryża. Chodzi na castingi, występuje w reklamie okularów, szlifuje język i zdobywa doświadczenie. Później leci na kontrakt do Tokio, gdzie przebywa od stycznia do marca 1993 roku. Jest bardzo zadowolona, traci fortunę na telefony do matki, opowiadając o swoich wrażeniach.
Wraca do Polski, aby dokończyć zdjęcia do ekranizacji opowiadania Kundery „Fałszywy autostop”. Partneruje Xaweremu Żuławskiemu, przyjacielowi z dzieciństwa
W międzyczasie odzywa się agencja z Tokio, pada również propozycja wyjazdu do Nowego Jorku. Kariera Basi nabiera tempa. Mówi się, że jest kandydatką do roli w „Ogniem i mieczem”, choć z perspektywy lat wydaje się to być jedynie plotką.
Krzyczała, że nie chce żyć
Jest sobota 15 maja 1993 roku, 11:10 przed południem. W warszawskim mieszkaniu pani Barbary dzwoni telefon.
- Basia nie żyje, zginęła w wypadku samochodowym- takie zdanie Brylska słyszy w słuchawce. Aktorka krzyczy, że nie chce żyć. Jej 10-letni synek Duduś jest przerażony.
Dwudziestolatka wracała małym fiatem z Łodzi od Warszawy. Za kierownicą siedział Xawery Żuławski. Choć droga była prosta, samochód wpadł w poślizg. Chłopak stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Córka Brylskiej zmarła na miejscu z powodu obrażeń wewnętrznych. Na jej ciele jest tylko kilka zadrapań i siniaków.
Pogrzeb odbył się 21 maja w podwarszawskich Pyrach. Brylska była tak oszołomiona lekami, że nie wiedziała, jaka była wówczas pora dnia.
Brylska wybacza Żuławskiemu
O tamtej tragedii młody Żuławski po latach opowiedział w wywiadzie udzielonym Twojemu Stylowi.
- W wypadku zginęła też część mnie. Jedna chwila zmieniła wszystko. Gdyby nie tamto wydarzenie, pewnie nie rozmawiałbym z panią. Prowadziłem naprawdę rockandrollowe życie. Robiłem wszystko, co niedozwolone i głupie. Balansowałem na granicy, kilka razy byłem poza nią. Od wypadku cały czas staram się udowodnić, że wyszedłem cało po coś. Może po to, by żyć sensownie? - mówił reżyser „Wojny polsko-ruskiej”.
A jaki stosunek do młodego Żuławskiego miała matka Basi? Brylska mówi wprost – ta śmierć ich zbliżyła. Kiedy tamtego feralnego dnia chłopak zjawił u niej w mieszkaniu, padli sobie w ramiona.
Aktorka pocieszała go wiedząc, że nikt umyślnie nie zabija swojego przyjaciela. Wiedziała, z jakim okrutnym poczuciem winy przyjdzie mu zmagać się do końca życia.
Przyjaciele nie zapomnieli
W tym roku pamięć córki Barbary Brylskiej uczczono 12 maja w stołecznym kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła na ul. Puławskiej. Po mszy zorganizowano pokaz „Motywu cienia”, na który przybyli przyjaciele zmarłej.
W rozmowie ze Świat i ludzie artystka wyjawiła, że przez te wszystkie lata jej największą podporą był syn Ludwik.
- Żyję tylko dzięki niemu. Pamiętam jak tego feralnego dnia mówił do mnie: „Mamusiu, żyj dla mnie!” I żyję dla niego i dla swojego wnuka - mówi aktorka.
Brylska nadal pracuje, choć przed kamerą wystąpiła po raz ostatni w 2009 roku. Jak zdradziła, jest szczęśliwa, że Basia ma tak wspaniałych przyjaciół, pielęgnujących pamięć o niej. (Świat i ludzie/gk/mf)
Cytaty, jeśli nie napisano inaczej, pochodzą z książki "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli", B. Rybałtowska, Dom wydawniczy Szczepan Szymański, 1993, Warszawa.