Bohater roku
Wręczając Grand Prix Nescafe, nagrodę przyznawaną po raz pierwszy w ramach konkursu Nowe filmy, nowi reżyserzy organizowanego podczas 18. Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego, przewodniczący jury, Wojciech Marczewski powiedział: Zwyciężył film piękny, wzruszający i bardzo prosty, opowiadający o wartościach, o których warto pamiętać i o człowieku, który mimo bardzo trudnej sytuacji życiowej, ciągle tym wartościom pozostaje wierny. Filmem, o którym mówił był fenomenalny debiut reżyserski Piotra TrzaskalskiegoEdi.
Rzeczywiście trudniej o bardziej prostolinijnego bohatera. Edi jest zbieraczem złomu w średnim wieku. Razem z młodym jąkałą Jureczkiem mieszka w przeznaczonej do rozbiórki fabryce. Codziennie o świcie wyrusza w podróż po ulicach i śmietnikach Łodzi, pakując na swój wózek złom i makulaturę, które potem oddaje do skupu. Niewielkie ilości zarobionych w ten sposób pieniędzy przepija wraz z Jureczkiem w obskurnej knajpce, gdzie zbierają się ludzie im podobni. Pewnego dnia mafiosi lokalnego półświatka, znani jako Bracia, zatrudniają Ediego do udzielania korepetycji z polskiego przyszłej maturzystce, ich 17-letniej siostrze zwanej pieszczotliwie Księżniczką. Wybór Ediego jest dla Braci oczywisty - jest niedrogi, oczytany (bo znajdowane na śmietniku książki z namaszczeniem czyta i przechowuje zamiast oddać do skupu) i brzydki, więc nie będzie pokusą dla wyzwolonej dziewczyny. Zły los jednak najwyraźniej lubi Ediego. Gdy Księżniczka zachodzi w ciążę, to na niego spadają wszystkie konsekwencje i krwawa zemsta
rozwścieczonych Braci...
Edi jednak nie narzeka, nie płacze nad swoim losem. Niemiłe zdarzenia przyjmuje z godnością i stara się żyć dalej, bo jak mówi, ciągnąc przyczepkę ze złomem musisz być niezłomny i pchać cały czas swój wózek do przodu. Bohater Trzaskalskiego nie czuje nienawiści, bo choć zarabia na życie zbiórka złomu i notorycznie przepija zarobione grosze, jest niezwykle mądrym i inteligentnym człowiekiem. Jest dowodem na to, że pozycja społeczna, majątek czy wykształcenie niekoniecznie mają wpływ na to, jakimi ludźmi jesteśmy. Jest nawet potwierdzeniem reguły, że to od prostego człowieka najprędzej doczekamy się odruchu szczerego serca i pomocy, bo tylko on dzięki swojemu trudnemu życiu zna jej prawdziwą wartość.
Ale nie tylko to podkreśla w swoim filmie Trzaskalski. Mówi też o tym, że każdy z nas, nawet leżący na chodniku pijany człowiek jest zagadką, tajemnicą, jest bohaterem historii, która przyprawić nas może o prawdziwe zdumienie. Tak jak jego Edi - prosty człowieczek, biedny pijaczek, rozkochany w Romeo i Julii.
Jest w filmie dialog, który w pełni oddaje charakter głównego bohatera. Rzecz dzieje się, gdy w swoim domostwie Edi i Jureczek lokują znaleziony na śmietniku telewizor.
Jureczek: ...jaaakie życie może być pięeekne. Jakbym był bogaty to bym miał ze trzy telewizory. Jeden z w jaaadalni, drugi w syyypialni, a trzeci w kuchni.
Edi: Ale ty jesteś bogaty, Jureczek!
Jureczek: Co ty gaadasz..?
Edi: Jesteś! Tylko tego nie widzisz, Jureczek. Widzisz tylko to, co inni mają. A nie widzisz tego, co ty sam masz.
Jureczek: A co ja mam! Góóówno mam. We łbie ci się mieeesza od tych twoich książek. Co one ci dały? Pieniądze ci dały?
Edi: Nie.
Jureczek: No to co?
Edi: Spokój.
Jureczek: Jaki spokój?
Edi: Otwierasz, czytasz, nie rozumiesz, czytasz jeszcze raz. Tu nic się nie zmienia. Chyba że ty. Bo życie Jureczek pędzi, a do tej książki zawsze możesz wrócić.
(...)
Jureczek: A te teeelewizory grałyby ciciągle... Dzień i noc.
Edi: A po co?
Jureczek: Żebym zobaczył jak prawdziwi ludzie żyją.
Edi: A my to co, Jureczek? Nie prawdziwi?
Książki są dla Ediego chwilą wytchnienia, pomagają zdystansować się do życia, które nie do końca jest takie, jakie sobie wymarzył. Ale to jego życie i chce je przeżyć godnie. Jest zdolny do poświęceń, które w naszej kulturze, hołdującej egoizmowi i zapatrzeniu w siebie, mogą wydawać się ogromnie absurdalne. Ale Edi to Gość, to Ktoś, choć nie posiada worka pełnego dolarów i zabawek takie jak ma James Bond.
Nie można było znaleźć lepszego odtwórcy Ediego, niż Henryk Gołębiewski. Jego partnerzy z planu mówili: Nie łatwo zagrać dobrze u boku Henia, bo od niego emanuje niesamowita, absolutna prawda. Potwierdzi to każdy członek ekipy i każdy widz, który film obejrzy. Gołębiewski to po prostu Edi. Na pewno nie bez znaczenia jest tu fakt, iż Gołębiewski w życiu prywatnym to nie gwiazda poruszająca się limuzyną, ale człowiek, który był przez wiele lat prostym robotnikiem budowlanym, który z niejednego pieca chleb jadł i który nie może powiedzieć, że jest wolny od własnych, osobistych tragedii. I tak jak jego filmowy bohater aktor często powtarza: niczego w życiu nie żałuję.
Rzadko zdarza mi się polecać polskie kino, bo ostatnio triumfują w nim albo ekranizacje lektur, albo produkcje bazujące na raczej mało wyszukanej i powielającej schematy rozrywce. Tylko kino niezależne zdaje się jeszcze czasem dostrzegać to, o czym naprawdę warto mówić. Edi to dobry dowód na to, że nie potrzeba dużych pieniędzy na to, by nakręcić prosty, ale wspaniały film. Wystarczy dobry pomysł i wiara w to, że musi się udać. Trzaskalski to bardzo cierpliwy młody człowiek, który po skończeniu łódzkiej szkoły aż 10 lat czekał na swój wielki debiut. Nie były to jednak lata bezowocne, bowiem nauczyły go pokory i determinacji tak potrzebnej reżyserom (i nie tylko im) w dzisiejszych czasach. Nie mogę się już doczekać następnych jego filmów. A na razie polecam Wam Ediego - nie przegapcie szansy zobaczenia czegoś wartościowego, co na długo pozostanie w Waszej pamięci.