Był ofiarą losu z nadwagą, dziś nazywają go następcą Harrisona Forda. Chris Pratt skończył 38 lat
Nigdy nie uchodził za typowego hollywoodzkiego przystojniaka. Dlatego rzadko pojawiał się na pierwszym planie. Ale Chrisowi Prattowi to odpowiadało. Do czasu. Aktor, który w czerwcu skończył 38 lat i w niczym nie przypomina gościa z nadwagą, jakim był kilka lat temu, nie może już narzekać na brak dużych ról. Niedawno pojawił się w drugiej części przebojowych "Strażników Galaktyki", a w kolejce czekają kolejne filmy z jego udziałem.
Jeszcze kilka lat temu mało kto spodziewałby się po nim hollywoodzkiej kariery. Aktor z dużym dystansem żartował ze swojej nadwagi, jednak w pewnym momencie wziął się za siebie i przeszedł niezwykłą metamorfozę. Taką, która uczyniła z niego wschodzącą gwiazdę Kina Nowej Przygody (wielu nazywa go następcą Harrisona Forda i typuje do roli Indiany Jonesa) i jednego z najseksowniejszych mężczyzn na świecie według magazynu "People".
Chris Pratt od najmłodszych lat wiedział, że zostanie sławny i zarobi kupę forsy. Tak przynajmniej powiedział trenerowi w szkole średniej, który zapytał go o plany na przyszłość po wygranej w zawodach zapaśniczych.
Kolejne lata przeczyły jednak tej "przepowiedni". Pratt rzucił studia w połowie pierwszego semestru i zaczął pracować dorywczo. Jako 19-latek wylądował na Maui, gdzie mieszkał w wanie i pracował tylko tyle, aby mieć na benzynę, jedzenie i "zioło".
To właśnie tam podjął pracę kelnera i został dostrzeżony przez Rae Dawn Chong, która obsadziła go w swoim reżyserskim debiucie "Cursed Part 3". Po tym występie charyzmatyczny grubasek zaczął się systematycznie pojawiać na małym i dużym ekranie.
W 2011 r. Pratt zerwał ze swoim "mięciutkim" wizerunkiem i zrzucił 14 kg, aby wystąpić u boku Brada Pitta w biograficznym "Moneyball". Wkrótce po tym przytył niemal 30 kilo dla roli w filmie "Ten Year". Ważył wówczas 130 kg.
- Przybrałem na wadze jakieś 25-30 kg, żeby zagrać tego grubego alkoholika. Piłem piwo każdej nocy – opowiadał z uśmiechem w "The Tonight Show".
Nic dziwnego, że producenci "Strażników Galaktyki" długo się zastanawiali, czy Pratt udźwignie rolę Quilla. Czy uda mu się stracić na wadze, aby przypominał superbohatera?
Aktor podjął wyzwanie.
W lipcu 2014 r. na swoim profilu społecznościowym Pratt opublikował zdjęcie, na którym pozuje bez koszulki.
- Sześć miesięcy bez piwa – napisał. Jego przemiana była imponująca, a przez niektórych okrzyknięta nawet metamorfozą dekady.
- Nie zawsze byłem gruby, ale na pewno tyłem w ciągu ostatnich miesięcy – twierdził w "Esquire". - To wspaniałe. Kocham jeść, pić piwo i czerpać radość z życia. Chociaż przyznaję, że kiedy byłem gruby, miałem też początki depresji.
Wszystko się zmieniło, gdy Pratt zaczął ćwiczyć.
- Bycie w dobrej formie fizycznej jest najlepszym sposobem na pokonanie depresji – dodał aktor. - W twoim ciele krążą endorfiny. To najlepszy istniejący antydepresant.
Bez bólu nie ma wyników. By dojść do takiej formy i z „mięciutkiego misia” stać się herosem, Pratt potrzebował wielu miesięcy intensywnych ćwiczeń i specjalnej diety. Aktorowi przydzielono dwóch trenerów personalnych.
- Ćwiczyłem z nimi cztery godziny dziennie, dolicz do tego te wszystkie godziny, kiedy odmawiałem sobie alkoholu. Bycie trzeźwym to praca na pełen etat – mówił podczas jednego z wywiadów promującego "Strażników Galaktyki". - Musiałem jeść zdrowe rzeczy, pić dużo wody i zażywać suplementy.
Podczas treningów Pratt stracił 30 kg i wyrzeźbił ciało.
I chociaż aktor wciąż ubolewa nad zmianą trybu życia, producenci i widzowie, patrząc na jego najnowsze zdjęcia, *raczej nie mają powodów do narzekań.*
Zadowolenia nie kryje również żona aktora, Anna Faris, która poznała się z Prattem na planie w 2007 roku. Aktorska para stanęła na ślubnym kobiercu dwa lata później, a w 2012 r. na świat przyszedł ich syn Jack.
Rola w "Strażnikach Galaktyki" (2014) odmieniła karierę Pratta. Aktor, który kilka lat wcześniej żartował, że odrzuca propozycję zagrania w nowym "Parku Jurajskim" został faktycznie zaangażowany do przebojowego "Jurassic World" (2015). Rok później miał ręcę pełne roboty, gdyż pracował na planie "Siedmiu wspaniałych", "Pasażerów" i drugiej części "Strażników galaktyki".
W najbliższym czasie Chris Pratt pojawi się w filmie "Avengers: Infinity War", gdzie powróci do roli Star-Lorda znanej ze "Strażników Galaktyki". Oprócz tego aktor ma w planach występ w kontynuacji "Jurassic World", która jest zaplanowana na rok 2018.