Cała Polska pożegnała Hankę Bielicką
Na cmentarzu Stare Powązki w Warszawie pochowano popularną aktorkę Hankę Bielicką. W ostatniej drodze artystce towarzyszyły setki warszawiaków, przedstawiciele środowisk twórczych, przyjaciele.
Obecna na pogrzebie żona prezydenta RP - Maria Kaczyńska odczytała list od Lecha Kaczyńskiego. "Żegnamy wspaniałego człowieka i wielką artystkę. Przez dziesiątki lat obdarzała nas śmiechem, który pozwalał przetrwać trudy życia" - napisał prezydent.
W imieniu Związku Artystów Scen Polskich aktorkę pożegnał jego prezes Ignacy Gogolewski. Sala Opery Narodowej nie pomieściłaby wszystkich, którzy chcą Cię dzisiaj pożegnać. Jedno można powiedzieć - zawsze miałaś frekwencję! - podkreślił.
Hanka uczyła nas optymizmu i radości. W ostatnich latach towarzyszyło jej poczucie przemijania, ale uczyła także, że do śmierci można zmierzać radośnie - powiedział w homilii podczas mszy w kościele św. Karola Boromeusza ksiądz prałat Andrzej Przekaziński, proboszcz parafii św. Trójcy na Solcu w Warszawie.
Mszę koncelebrował ks.bp Marian Duś, któremu towarzyszyło czterech księży.
Hanka Bielicka nie chciała, by ktokolwiek na jej pogrzebie płakał. Jeden z wieńców był w kształcie kapelusza. Kapelusz był dzisiaj na Powązkach obowiązkowym nakryciem głowy.
Hanka Bielicka, aktorka teatralna i filmowa, nazywana królową estrady i mistrzynią monologu, zmarła 9 marca w Warszawie, w wieku 90 lat.
Znana ze swojego temperamentu, aktywności, gadatliwości i zaraźliwego śmiechu Hanka Bielicka wielokrotnie podkreślała, że w życiu najważniejsze jest, by "każdy moment zawsze czymś wypełnić". Artystka nieustannie wypełniała sobie czas życiem artystycznym.
"Wielki przypływ energii"
Mam trudności z chodzeniem po mieszkaniu, lecz kiedy mam stanąć przed publicznością, to czuję... wielki przypływ energii. Wchodzę wtedy na scenę i mogę nawet zatańczyć. To jest cudowny zawód - mówiła w ubiegłym roku.
Artystka urodziła się w 1915 r. Studiowała romanistykę na Uniwersytecie Warszawskim i aktorstwo w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie pod okiem Aleksandra Zelwerowicza. Na scenie zadebiutowała w 1939 r. w Teatrze na Pohulance w Wilnie. Planowała wyjechać do Paryża na stypendium, jednak gdy dostała propozycję zagrania w "Obronie Ksantypy" Ludwika Morstina w wileńskim teatrze, za namową ojca 28 sierpnia 1939 r. Bielicka wyjechała do Wilna.
Być może ten wyjazd uratował jej życie, bo w czasie pierwszego wrześniowego nalotu, bomba uderzyła w jej rodzinny dom, a całą rodzinę wywieziono do Kazachstanu. Swojej roli w Ksantypie nie zagrała, ale w okresie okupacji, gdy teatr w Wilnie wznowił swoją działalność, aktorka zagrała kilka ról w repertuarze lekkim: komediach i farsach. Później przeszła do Teatru Dramatycznego w Białymstoku.
Od 1949 r. Bielicka grała w warszawskim Teatrze Współczesnym. Kreacje Bielickiej z tamtego kresu to m.in. postać Eugenii Ratnikowej w "Wieczorze Trzech Króli" Williama Shakeaspeara, Miss Roberts w "Mieszczanach" Maksyma Gorkiego, Prezeski w "Pensji Pani Latter" Bolesława Prusa. Byłam we Współczesnym razem z Szaflarską, Mrozowską, Łapickim, moim mężem Duszyńskim. Myśmy ten teatr zakładali. Zdecydowałam się jednak odejść do Syreny, bo wiedziałam, że dla takiej aktorki jak ja nie ma miejsca w teatrze dramatycznym - wspominała Bielicka.
Przygoda z teatrem
W 1954 r. Ludwik Sempoliński zaproponował Bielickiej zagranie roli w "Żołnierzu królowej Madagaskaru" w Teatrze Syrena. W ten sposób artystka związała się z teatrem, w którym występowała przez ponad 40 lat. Często pojawiała się także na estradzie, m.in. w kabaretach "Szpak", "U Lopka", "U Kierdziołka".
Podczas występu w krakowskim kabarecie "Siedem kotów" w 1947 r. poznała Bogdana Brzezińskiego, który obiecał napisać coś specjalnie dla Bielickiej. Kilka lat później stworzyła postać Dziuni Pietrusińskiej - komentującej paradoksy rzeczywistości sąsiedzkiej i ogólnospołecznej "paniusi miejsko-wiejskiej z dość poważnie zmąconym poczuciem własnych korzeni", jak scharakteryzował postać sam autor.
Hanka Bielicka wygłaszała słynne monologi Dziuni z właściwym sobie temperamentem, w zawrotnym tempie. W tej roli bawiła publiczność i słuchaczy radiowego "Podwieczorku" przez 25 lat. Jako Dziunia wygłosiła ponad tysiąc monologów. Charakterystyczny głos aktorki, który był przeszkodą przy obsadzaniu jej w wielu rolach teatralnych, tutaj okazał się ogromnym atutem. Aktorka była rozpoznawalna wszędzie i często przez przypadkowe osoby nazywana po prostu "Dziunią".
Miłośniczka kapeluszy
Bielicka znana była także ze swojego zamiłowania do kapeluszy i torebek. Uczyniła z nich atrybut kreowanej przez siebie Dziuni. Na przekór szarej rzeczywistości Hanka Bielicka nakładała kolorowe kapelusze, śmiała się i bawiła publiczność. Zawsze chciała, aby ludzie choć przez chwilę zapomnieli o własnych kłopotach i uśmiechnęli się.
Bielicka zagrała także w ponad 20 filmach, m.in. "Zakazane piosenki", "Celuloza", "Cafe pod Minogą" i "Małżeństwo z rozsądku" oraz wielu serialach m.in. "Wojna domowa", "Palce lizać", "Badziewiakowie". Ostatnio zagrała w ekranizacji powieści Katarzyny Grocholi "Ja wam pokażę!", który na ekranach polskich kin miał premierę w lutym. (sm)