Ceremonia oscarowa a wojna w Iraku
Organizatorzy 75 ceremonii rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej ogłosili w poniedziałek, że gala się odbędzie, nawet gdyby do 23 marca wybuchła wojna z Irakiem.
Organizatorzy tego niewątpliwie największego show światowej kinematografii już wcześniej udowodnili, że do serca biorą sobie słowa piosenki "The show must go on" - zaledwie kilka razy zdecydowali się przesunąć całą uroczystość o dzień lub dwa - w 1981, gdy miał miejsce zamach na prezydenta Reagana, w 1968 - gdy zastrzelono Martina Luthera Kinga, zaś w czasie II wojny światowej ceremonie były mniej "uroczyste".
Prowadzący galę mają nieoficjalny zakaz wypowiadania się w kwestiach polityki zagranicznej USA, nie można jednak zapobiec ewentualnym oświadczeniom zwycięzców w wyścigu po Oscary.
Wśród nominowanych najodważniej głos zabiera Daniel Day-Lewis. Będzie coś niemoralnego -powiedział CNN_ - w machaniu ludziom z czerwonego dywanu, gdy na Bliskim Wschodzie będą ginąć ludzie..._