Ciąg dalszy nastąpił
Na premierę Drużyny pierścienia podobnie jak cały świat czekałem z ogromną niecierpliwością. Nie zawiodłem się choć przyznaję, że byłem daleki od zachwytów i Drużynę obejrzałem po raz drugi dopiero na kilka dni przed pokazem prasowym Dwóch wież - dla przypomnienia.
Daruję sobie streszczenie bowiem "Władca pierścieni" jest jedną z tych książek o których każdy słyszał i prawie każdy powinien przeczytać. Ci którzy tego nie zrobili będą żałować bowiem w przeciwieństwie do Drużyny Pierścienia scenariusz Dwóch wież znacznie różni się od powieściowego oryginału.
Peter Jackson dość swobodnie potraktował książkę. W wielu miejscach nie tyle skracając fabułę co wręcz ewidentnie ją zmieniając. Spotkanie hobbitów z Gandalfem Białym, wątek Faramira, czy wprowadzenie elfów do bitwy o Helmowy Jar są tego najlepszymi przykładami. W filmie pojawia się także zupełnie zbędny wątek miłosny. O ile w przypadku Drużyny został on w miarę zręcznie wpleciony w całość obrazu, o tyle w Dwóch wieżach sprawia wrażenie doklejonego na siłę i zwyczajnie zbędnego.
Irytowały mnie także liczne sceny rodem z amerykańskich filmów patriotycznych - dzieci płaczące na widok palonej przez orków wioski, bolesne rozstania z rodzicami itp. itd. Takich elementów nie uświadczymy w powieści i nie widzę też sensu umieszczania ich w filmie.
Mimo tych niedociągnięć Dwie wieże ogląda się dobrze i bez znużenia, a to w przypadku każdej produkcji jest najważniejsze.
Duża w tym zasługa specjalistów od efektów specjalnych, którym udało się odtworzyć na dużym ekranie Śródziemie wraz z zaludniającymi je wszystkimi rasami i potworami. Finałowa bitwa w Helmowym Jarze zapiera dech piersiach, a potyczki z wargami, oddziałami Uruk-Hai, czy spotkania z Nazgulami przemierzającymi przestworza na latających bestiach wyglądają niesamowicie. Na tym tle niekorzystnie - moim zdaniem - wyróżniają się tylko Entowie, których prezencja aż do dni światowej premiery filmu była trzymana w tajemnicy. Po obejrzeniu filmu obawiam się, że twórcy bali negatywnych reakcji tolkienowskich fanów bowiem Drzewce wyglądają jak... nie z tej bajki, zupełnie nie pasują do całości.
Dwie wieże poza kilkoma wyjątkami nie zachwycają również kreacjami aktorskimi. Odtwórcy poszczególnych postaci dobrze wywiązują się powierzonych im ról, ale nic ponadto. Najlepiej na ich tle prezentuje się Andy Serkis odtwórca postaci Golluma. Jego samego co prawda nie widać na ekranie bowiem ciało Smeagola zostało w całości wygenerowane komputerowo, ale jego ruchy wzorowane były właśnie na ruchach Serkisa, który postaci Golluma udzielił również głosu.
Kreację Serkisa docenili już redaktorzy wpływowego brytyjskiego pisma Empire, którzy za 'rolę' Golluma nominowali aktora do nagrody Empire Award w kategorii najlepszy aktor brytyjski.
Dwie wieże to solidne kino przygodowe, które jednak nie zaskoczy nas niczym w stosunku do części pierwszej. Efekty są niesamowite, scenografia i plenery nadal pozostają odwzorowaniem ilustracji znanych z książek, a muzyka niekiedy irytuje pompatycznością - choć trzeba przyznać, że nie tak często jak w przypadku części Drużyny. Niemniej jednak do kina iść warto bowiem filmów fantasy na naszych ekranach jak na lekarstwo, a ekranizacja tolkienowskiej trylogii jest zapewne jednym z najlepszych obrazów w swojej klasie.