Myśląc o kinie komercyjnym od razu kojarzymy je z Hollywood, światową stolicą kinematografii, gdzie powstają największe i najgłośniejsze produkcje. Jednak dobre filmy rozrywkowe powstają również w Europie, w tym w lubującej się w intelektualnym kinie Francji.
Przykładem takiego tytułu są Pozory i złudzenia, solidny dreszczowiec z doskonałą rolą Emmanuelle Seigner.
Znana z Frantica aktorka wciela się w postać striptizerki i prostytutki Laury, która nagle ma szansę odmienić swoje życie. Poznany w klubie bogaty i przystojny Marco oświadcza się jej, że Laura jest kobietą jego życia i jedyną kandydatką na matkę jego dzieci.
Bohaterka przyjmuje jego propozycję, ale wracając z klubu po swoim ostatnim występie ulega groźnemu wypadkowi, po którym zapada w śpiączkę. Budzi się z niej po wielu tygodniach oszpecona potwornymi bliznami i pozbawiona słuchu. Pierwszą osobą, którą widzi przy swoim łóżku jest zakochany Marco.
Para przenosi się do wspólnego domu i niebawem rodzi się ich synek Jennot. Wydaje się, że ciężkie czasy w życiu Laury należą do przeszłości. Ma kochającego męża, piękne dziecko i dom. Jednak po sześciu latach przypadkowo bohaterka odkrywa, że przeszłość Marco skrywa straszną tajemnicę a jej spotkanie z nim wiele lat wcześniej nie było przypadkowe...
Dobrych dreszczowców nigdy za wiele i miło mi poinformować, że Pozory i złudzenia to przykład sprawnie i rzetelnie zrealizowanego thrillera. Film trzyma w napięciu od pierwszej do ostatek minuty stopniowo odsłaniając przed nami fragmenty przerażającej układanki. Atmosferę strachu i niepewności potęgują sugestywna muzyka i doskonałe aktorstwo Emmanuelle Seigner, która wspaniale wcieliła się w postać zdesperowanej kobiety gotowej na wszystko, żeby ocalić to co jest dla niej najważniejsze.
Nie udało się twórcom co prawda uniknąć kilku błędów logicznych w scenariuszu, jak również rozwiązanie całej zagadki jest moim zdaniem nieco przekombinowane, ale nie zmienia to faktu, że większą część trwającego 101 seansu spędziłem jak na szpilkach, a to - w przypadku dreszczowców - jest najważniejsze.
Jeżeli macie ochotę na solidną dawkę mocnych wrażeń, a nie odstraszają Was niedoskonałości scenariusza i nieco wydumane zakończenie Pozory i złudzenia polecam z czystym sumieniem.