Córka botanika (Les filles du botaniste chinois)
Lesbijska miłość na rajskiej wyspie w komunistycznych Chinach. Temat bardzo atrakcyjny, ale wykonanie zawiodło. "Córka botanika" może poruszyć ciało, lecz nie chwyta za serce.
Min Li (Mylene Jampanoi), wychowanka domu dziecka, zostaje praktykantką słynnego chińskiego botanika, profesora Chena (Ling Dong Fu). Wybitny znawca roślin mieszka wraz z córką An (Xiao Ran Li) w ogrodzie botanicznym położonym na wyspie. Tuż po przyjeździe Min Li naraża się na gniew gburowatego profesora. Gdy zrezygnowana siedzi na stacji kolejowej, ciepła i piękna An wyciąga do niej pomocną dłoń. Dziewczęta szybko stają się nierozłącznymi przyjaciółkami. Tymczasem z dalekiego Tybetu przybywa brat An, Dan (Wei-chang Wang), mężczyzna w wieku odpowiednim do małżeństwa.
W gorącym i wilgotnym środowisku rajskiego zakątka młode aktorki, Chinka i pół-Chinka, prezentują się olśniewająco, jednak ich grze brakuje pasji oraz tajemnicy zdolnej poruszyć widza. Kreowane przez nie bohaterki można co najwyżej rozliczać z błędnych decyzji, ale trudno płakać nad ich losem. Jeśli "Córka botanika" ma być filmem o odwadze bycia sobą w obliczu reżimu traktującego homoseksualizm jako chorobę, to w obrazie tym nie ma prawie nic o komunizmie. Chiny przedstawione przez reżysera Dai Sijie, Chińczyka mieszkającego we Francji, jawią się jako sielski kraj, w którym można bez przeszkód poszukiwać żeń-szenia na terenach buddyjskiego klasztoru i wróżyć sobie z gołąbków. Wspomnienie chińskich żołnierzy stacjonujących w Tybecie brzmi za cicho, a głośny ptaszek wołający "Niech żyje towarzysz Mao!" odzywa się zaledwie dwa razy.
Zapewne znajdzie się wielu amatorów dzieła Dai Sijie, bo "to taki ładny film". No właśnie, "Córka botanika" to ładnie sfotografowany banalny melodramat.