Czym jest szczęście?
„To, co najbardziej pociąga mnie w filmie, to możliwość wykreowania równoległej rzeczywistości, która od tego momentu zaczyna istnieć.” – tak mówi Sergiej Dworcewoj, kazachski dokumentalista, którego debiutem fabularnym jest „Tulpan”. Jak twierdzi sam reżyser, w filmie chciał odpowiedzieć na pytanie czym jest szczęście.
Zadaniem znalezienia odpowiedzi na to odwieczne pytanie ludzkości obarczył Asę – młodego marynarza, powracającego po zakończeniu służby wojskowej w rodzinne strony. A te rodzinne strony to kazachski step. Tutaj właśnie reżyser powołuje do życia swoją filmową rzeczywistość. Namawia widza do poddania się urokowi właściwie bezkresnej przestrzeni, w której ludzie żyją w zgodzie z naturą. Dworcewoj chce nam udowodnić, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki.
Ale czy rzeczywiście tak jest? Młody chłopak, który pragnie samodzielności musi mieszkać z siostrą i jej mężem w ciasnej jurcie. W głowie przewija klisze lepszego życia zaczerpnięte z kolorowych czasopism. Na stepie chciałby wybudować dom zasilany energią z baterii słonecznych, ale zarazem pragnie posiadać stado owiec, co niewątpliwie świadczy o chęci mierzenia się z surowością tamtejszego życia. Czy Asa wie czego chce? Przecież bez tej podstawowej wiedzy będzie jedynie miotać się pomiędzy sprzecznymi pragnieniami.
Główny bohater, aby otrzymać stado owiec, musi się ożenić. Nie jest to łatwe zadanie, zważywszy, że w najbliższej okolicy jest tylko jedna kandydatka na żonę - tytułowa Tulpan – która na domiar złego odrzuca zaloty upartego adoratora. Chłopak nie poddaje się, chociaż nawet nigdy nie widział dziewczyny o rękę której się stara. Gdy pojawia się nowa kandydatka na żonę, Asa nie zabiega o jej względy. A przecież pragnął wejść w związek małżeński, aby zdobyć upragnione owce.
Za namową przyjaciela chce już ruszyć do miasta i tam układać sobie życie. Jednak w ostatniej chwili... pod wpływem impulsu i pełnego tęsknoty spojrzenia siostry, rezygnuje z powziętego zamiaru. Czyżby szczęście już nie było kwestią pracy i wysiłku? Kazachski reżyser zaprasza nas do rzeczywistości w której jest ono owocem podjętej intuicyjnie decyzji. Do nas należy czy damy się uwieść tej historii czy też nie.
W „Tulpanie” mamy mnóstwo zdjęć zrealizowanych w sposób dokumentalny. Jest to niewątpliwy walor filmu. Kazachski step z całą brutalnością nieprzewidywalnej przyrody jest nadal piękny. Burza przeraża, ale też budzi zachwyt. Ludzie rzuceni w tę życiową przestrzeń nadal są pełni optymizmu. Godnie zmagają się z nieubłaganą przyrodą. Bohaterowie filmu niestrudzenie stawiają czoła żywiołowi. Ludzie są mało wrażliwi. Ale czy można ich za to winić?
W obrazie znanego dokumentalisty nie pokoi mnie coś innego. Miasto przedstawione jest jako symbol zła. Ten wątek jest znany w literaturze od samych jej początków. Miejska cywilizacja w filmie jest jednoznacznie zła. To z wielkiego miasta pochodzą zakłócające rytm filmu, a także próbujące wepchnąć do lamusa kazachską muzykę, piosenki. Alkohol, narkotyki i pisma pornograficzne to również znaki wielkiego miasta. Nieprzystające do rzeczywistości stepu pragnienia głównego bohatera są w filmie przedstawione jako piętno metropolii. Jedynie matka Tulpan widzi, że aglomeracja może być szansą na rozwój.
Szkoda mi siostrzeńców Asy. Najstarszy z nich z przyjemnością słucha radiowych wiadomości i po jednokrotnym ich wysłuchaniu, rzetelnie przekazuje je ojcu. Czy kiedykolwiek będzie miał możliwość wykorzystania swojej niezwykłej pamięci? Najmłodszy z nich cwałuje po jurcie na wyimaginowanym koniu i powtarza, że chce jechać do Ałmy Aty.
Czy zobaczy kiedykolwiek stolicę kazachskiego państwa? Z kolei siostrzenica marynarza jest utalentowana muzycznie. Z zapamiętaniem śpiewa tradycyjne, narodowe pieśni. Czy kiedyś będzie mogła wystąpić przed szerszą publicznością? Może w mieście te dzieci miałyby szansę zaprezentować swój talent, pogłębić ciekawość świata? Ale może zbyt silnie tkwię w kulturze europejskiej, aby wygłaszać takie sądy?
Pomimo wszystko dajmy się uwieść reżyserowi „Tulpana”. Niech nas zabierze do swojej wykreowanej, filmowej rzeczywistości. Może łatwiej będzie znaleźć szczęście tu i teraz.