"Do utraty tchu": Jake Gyllenhaal już tak nie wygląda
03.01.2017 | aktual.: 03.01.2017 14:45
Jake Gyllenhaal wielokrotnie udowodniał, że ma do siebie ogromny dystans i nie obawia się żadnych, nawet najbardziej drastycznych zmian wizerunku. Chudł, tył, oszpecał się lub pakował na siłowni. Żadna rola nie jest w stanie go wystraszyć.
Dlatego nikogo zbytnio nie zdziwiło, kiedy na potrzeby filmu „Do utraty tchu" zmienił się w boksera z krwi i kości. Gyllenhaal znacznie przybrał na masie i niewiarygodnie wyrzeźbił ciało. Do tego stopnia, że w sieci zaczął być nazywany bestią. Ale to już przeszłość.
36-letni gwiazdor został na początku stycznia sfotografowany na jednej z karaibskich plaż. Na zdjęciach paparazzi widać, że Gyllenhaal zrobił sobie dyspensę od ćwiczeń i diety.
Tak wygląda między zdjęciami
Najważniejsze jest dla niego, aby projekt spełniał oczekiwania, a bohater był interesujący. Jakiś czas temu przyznał, że w przeszłości podjął niestety wiele kiepskich decyzji zawodowych.
- Przemysł filmowy jest trudny. Jeśli się jest aktorem i ma trochę szczęścia, chce się je łapać. I wtedy łatwo się zatracić. Biegnie się z projektu do projektu, patrzy się na grafik wypełniony po brzegi, szukając przerwy na kawę – opowiadał w „Dzienniku”. - I jak w tym można znaleźć w sobie przestrzeń, żeby zrozumieć bohatera?
"Kocham te transformacje"
Ogromną sensację wzbudził, gdy zjawił się na planie „Wolnego strzelca”. Był wychudzony, z zapadniętymi oczami, wręcz sprawiał wrażenie umierającego z głodu.
*- Musiałem schudnąć, bo siłą mojego bohatera nie były mięśnie, ale słowa *– tłumaczył w „Dzienniku” konieczność tej metamorfozy. I dodawał, że chętnie „zmienia się” do kolejnych filmów.
- Kocham te transformacje, opowiadanie różnych historii. Dzięki temu czegoś się dowiaduję o sobie i o świecie. Zmieniam się fizycznie. To trudne, ale ja lubię trud.
Dwa tysiące brzuszków dziennie
Dlatego, kiedy zaraz potem zaproponowano mu rolę w „Do utraty sił”, nie wahał się nawet przez chwilę.
Tym razem przytył i wyrzeźbił ciało. Na planie zebrał także prawdziwe cięgi.
- Boksowaliśmy naprawdę. Kiedy po zdjęciach kładłem się spać, czułem się jak zbity na kwaśne jabłko – opowiadał w „Newsweeku”, dodając, że żeby osiągnąć wymarzoną muskulaturę, ciężko trenował. Robił np. dwa tysiące brzuszków dziennie.
Zbiera siły przed pracowitym rokiem
Gyllenhaal twierdzi, że nie goni za popularnością, a sława jest tylko dodatkiem do jego zawodu.
Wygląda na to, że Gyllenhaal, który został w Nowy Rok sfotografowany na Karaibach, zbiera siły przed pracochłonnym rokiem. Już teraz wiadomo, że w 2017 roku na ekrany kin wejdą trzy filmy z jego udziałem, a lista na pewno się wydłuży.