Trwa ładowanie...
d407kam

Dorośnij!

d407kam
d407kam

Popularność kumpelskich komedii "Kac Vegas" i "Jutro będzie futro" nie jest przypadkowa - męskość przeżywa poważny kryzys. Najlepszym tego dowodem obecne w powyższym filmie wymęczone spojrzenie Adama Sandlera, niedorosłego błazna, który od lat kojarzy się Amerykanom (ale i nam) z wieczną zabawą. Coś się jednak zmieniło. "Duże dzieci" to drugi z rzędu film z jego udziałem (po "Funny People"), w którym powrót do młodzieńczej beztroski idzie w parze z życiowym wyczerpaniem.

Co ciekawe, choroba się rozprzestrzenia. Wspomniane "Kac Vegas" i "Jutro będzie futro" symbolizowały witalny regres całego pokolenia czterdziestolatków, którzy nagle obudzili się w nieprzyjaznym, przegranym świecie, splątani wianuszkiem niechcianych zobowiązań. Film Dennisa Dugana całe zagadnienie zawęża, sugerując już coś zgoła innego - kryzys dotknął także amerykańskich komików, którzy w myśl zasady "mam tyle lat, na ile się czuję" mieli społeczeństwu rekompensować owe niepokoje przystępną chałturą. W "Dużych dzieciach" wybitnie brakuje im tchu. Nie jest dobrze.

Dla drugoplanowych gwiazd filmu Dugana - Kevina Jamesa, Chrisa Rocka, Davida Spade'a i Roba Schneidera - okres zawodowej prosperity dobiegł końca. Są słabsi i mniej zabawni niż kiedykolwiek, bo ich wygłupów nie usprawiedliwia już młody wiek. A skoro nawet jako jedyna w swoim rodzaju drużyna marzeń sobie nie radzą, może pora zejść ze sceny? Udział w "Dużych dzieciach" to desperacja, ostatnia szansa na skorzystanie z popularności wciąż dochodowego Sandlera, który jako jedyny trafnie rozpracował masowe gusta. Tutaj korzysta po prostu z socjologicznych mechanizmów znanych z poprzednich jego dokonań. Ale, ale...! Czyżby przestały działać?

Plebejski humor miesza się z naiwną melancholią, skromne epizody przyjaciół uzupełniają seksistowską gloryfikację płci pięknej (tym razem ozdobnikami są Salma Hayek i Maria Bello), a całość pokrywa paranoicznie maskowany konformizm. Ale czy faktycznie? Bo choć na ekranie doświadczamy kumpelskiej, lekko pospolitej (kopniak w krocze i zabawa z odchodami to dwa przykre standardy) i zaprawionej buntem przygody, to z kina wyjść mamy z przekonaniem, że najważniejsze jest familijne spełnienie. Nikt już tego nie ukrywa. Żarty się skończyły, zaczęło się życie po czterdziestce.

d407kam
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d407kam