Dzień kontrastów, czyli trzeci dzień festiwalu

Dzień kontrastów, czyli trzeci dzień festiwalu
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska

27.05.2010 | aktual.: 22.03.2017 11:40

Zainteresowanie filmami jest olbrzymie. Przed salami ustawiają się kilometrowe kolejki, część widzów podczas projekcji nie waha się usiąść na schodach, aby tylko zobaczyć nowe filmy Falka czy Ślesickiego.

** Środa. Centrum Gemini oraz Teatr Muzyczny, gdzie mają miejsce pokazy, dosłownie pękają w szwach.

Jednak trzeciego dnia już można pokusić się o pierwsze wnioski i porównania. Obezna edycja festiwalu jest słabsza od tej ubiegłorocznej. Nie wiele filmów z festiwalowego repertuary wnosi nową jakość w kinie polskim. Za to widoczne są ogromne pieniądze wyłożone przez producentów.

Jednak już można mówić o pierwszych rozczarowaniach - 'Trzy miuty. 21:37' reż. M. Śleśicki - i pierwszych wzruszeniach - 'Cisza' reż S. Pstrong.

W jednym zdaniu - dzień kontrastów.

1 / 9

Imponujacy filmowy hołd

Obraz
© Wirtualna Polska

Trzeci dzień otworzył pokaz prasowy dramatu Sławomira Pstronga i trzeba przyznać, że było to rozpoczęcie nad wyraz emocjonujące.

„Cisza” jest jego debiutem fabularnym. Fabuła obrazu została oparta na autentycznych wydarzeniach.

28 stycznia 2003 roku grupa licealistów wyruszyła zdobywać Rysy. Lawina, która tego dnia zeszła z gór, zabiła ośmioro uczestników wycieczki. Film opowiada o największej tragedii, jaka może spotkać rodziców.

2 / 9

'Cisza' - konferencja prasowa

Obraz
© Wirtualna Polska

Na konferencji prasowej „Ciszy” byli obecni m.in. reżyser Sławomir Pstrong, scenarzystka Katarzyna Śliwińska-Kłosowicz, autor zdjęć Przemysław Kamiński, producent Krystyna Lasoń oraz aktorzy: Paweł Królikowski, Mateusz Banasiuk, Antoni Królikowski i Matylda Baczyńska.

Twórcy podkreślili, że „Cisza” przede wszystkim jest o rodzinach, o stracie, o tym jak dalej żyć. I trudno tu mówić o normalnym filmie, skoro rodziny zmarłych nadal żyją tymi wydarzeniami.

Scenarzystka, Katarzyna Śliwińska-Kłosowicz, opowiedziała zebranym że wielokrotnie widywano się z rodzinami licealistów, że twórcy pojawili ze swoim filmem wtedy, kiedy rodziny potrzebowały tej rozmowy o swoich dzieciach i uczczenia ich pamięci.

3 / 9

'Trzy minuty. 21:37' reż. Maciej Ślesicki

Obraz
© Wirtualna Polska

Kolejnym pokazem, na który licznie zgromadziła się publiczność był najnowszy film Macieja Ślesickiego ('13 posterunek', 'Sara').

Chętnych do obejrzenia filmu była ponad setka, czego efekty stanowiła szczelnie zapełniona sala, nie zważając czy ktoś siedział na schodach, podłodze czy klasycznie w fotelu.

I w takich okoliczność swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Gdynia miał najdłuższy film ze wszystkich nominowanych w Konkursie Głównym.

4 / 9

'Trzy minuty. 21:37' reż. Maciej Ślesicki

Obraz
© Wirtualna Polska

9 kwietnia 2005 roku w bezprecedensowym geście jedności i hołdu miliony Polaków wyłączyło światła w swoich domach. Jednocześnie wyzwoliła się energia emocjonalna o niespotykanym potencjale. W tamtym momencie mógł się wydarzyć każdy ziemski cud.

"Trzy Minuty" to historia o ludziach, których losy splatają się w historycznym momencie. Film opowiada o "cudach przyziemnych", wewnętrznych przemianach pod wpływem niezwykłych wydarzeń. To portret współczesnych Polaków, daleki od bezkrytycznej apologii, ale ostatecznie optymistyczny i pozytywny.

Cztery historie, które składają się na film, przedstawiają krzyżujące się losy Reżysera, Nauczycielki, Malarza, Studentki, Ojca i Chłopca.

5 / 9

Sensacyjny debiut

Obraz
© Akson Studio

Kolejnym filmem, jaki mieli przyjemność oglądać wysłannicy naszego portalu, była „Joanna”. Podobnie, jak wtorkowy pokaz "Wenecji" Kolskiego, obraz w reżyserii Feliksa Falka wzbudził ogromne zainteresowanie mediów.

Sensacją okazała się, debiutująca w roli małej Róży, Sara Knothe. Ujmująca swą naturalnością dziewczynka, potwierdziła, że tegoroczny festiwal w duże mierze należy do młodocianych aktorów, którzy szturmem zdobyli serca widzów.

6 / 9

'Joanna', reż. Feliks Falk

Obraz
© Wirtualna Polska

„Joanna” opowiada dramatyczną historię, która w pewnym stopniu jest oparta na autentycznych zdarzeniach. Ocaloną z łapanki siedmioletnią Różę znajduje kelnerka, Joanna. Postanawia przygarnąć dziewczynkę. Dzięki podjętym środkom ostrożności, nikt niczego nie podejrzewa. Niespodziewanie, w środku nocy do mieszkania Joanny wpada Kripo, dwóch polskich policjantów i niemiecki major.

Róża na szczęście chowa się. Joanna wpada w oko niemieckiemu oficerowi, który pożycza od niej francuskie wydanie powieści „Czerwone i czarne” Stendhala. Gdy po kilku dniach wraca zwrócić pożyczoną książkę, od strony kuchni dobiega cichy kaszel, zdradzający obecność dziewczynki...

7 / 9

'Joanna' - konferencja

Obraz
© Wirtualna Polska

Na konferencji Falk wyjawił, że sytuacja wyjściowa „Joanny” jest oparta na prawdziwej historii kelnerki, która zaopiekowała się małą Żydówką. Zainteresowanie zebranych wzbudziła także odtwórczyni tytułowej roli i metamorfoza jaką musiała się poddać. Urszula Grabowska poświęciła się bez reszty kręceniu filmu, zostawiając na 10 miesięcy inne projekty, w które była zaangażowana. Dla Falka nie zawahała się nawet ściąć włosów, co jak wspomina sama aktorka, nie było miłym ani łatwym doświadczeniem.

Twórcy zaprzeczyli sugestiom, że obraz jest próbą przedstawienia „dobrych Polaków”, którzy pomagali Żydom podczas okupacji. Zdaniem producenta i reżysera, „Joannę” należy odczytywać w kategoriach przypowieści uniwersalnej. Historia bohaterki mogła wydarzyć się w dowolnym momencie historii.

Film wejdzie do kin najwcześniej późną jesienią. Jest na co czekać.

8 / 9

Przemysław Wojcieszek 'Made in Poland'

Obraz
© Wirtualna Polska

Nareszcie nadszedł czas na długo oczekiwany film Przemysława Wojcieszka 'Made in Poland'.

Oczywiście, co już stanowi normę na festiwalu około godziny 19, film wywoła spore kontrowersje. Chyba równie wiele było głosów pozytywnych co i tych rozczarowanych.

Jednak Wojcieszek nadal prezentuje nam kino na najwyższym poziomie, może jedynie trochę za głośno.

Dobre chęci to nie wszystko >>>


9 / 9

Opis 'Made in Poland'

Obraz
© Wirtualna Polska

Made in Poland to opowieść o wściekłym na świat ex-ministrancie Bogusiu, który tatuuje sobie na czole „fuck off” i z metalowym prętem rusza wzniecić rewolucję na blokowisku.

Historia ta miała oryginalnie postać scenariusza filmowego, lecz pomimo usilnych starań nie udało się zgromadzić budżetu niezbędnego do nakręcenia filmu kinowego. W tej sytuacji autor zaadoptował tekst na potrzeby sceny.

Teatralna wersja tej opowieści, zrealizowana jesienią 2004 roku w legnickim, teatrze była ogromnym i spektakularnym sukcesem. Przez wielu krytyków spektakl uznany został za jedną z najważniejszych premier w Polsce i o Polsce.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)