Nowe doniesienia o "Dziewczynach z Dubaju". Kolejna afera
Ta produkcja ma wyjątkowo pod górkę. "Dziewczyny z Dubaju" to w Polsce jeden z najbardziej kontrowersyjnych projektów filmowych ostatnich lat. Pojawiają się teraz doniesienia, że film może nie trafić do kin...
08.09.2021 10:42
Jasne było, że o "Dziewczynach z Dubaju" będzie głośno i będą afery. Historię polskich celebrytek, modelek i anonimowych dziewczyn, które jeździły do Dubaju, by spełniać seksualne fantazje bogatych arabów, opisał Piotr Krysiak w książce o tym samym tytule. Krążyły zapowiedzi, że film może zdradzić, kto dokładnie był zamieszany w wyjazdy do Dubaju. Potem zaczęły pojawiać się doniesienia o konflikcie producentów (Dody i Emila Stępnia) z Krysiakiem.
I jest ciąg dalszy. Krysiak w rozmowie z "Newsweekiem" poinformował, że rozwiązał umowę z producentami.
Krysiak relacjonuje, jak wyglądała współpraca z Emilem Stępniem. Mówi, że podpisano umowę, która po długich negocjacjach zakładała, że film będzie ekranizacją książki. Krysiak podkreśla, że miał mieć prawo wglądu do scenariusza, co ostatecznie było wyjątkowo utrudnione. Negocjacje w sprawie zweryfikowania scenariusza miały trwać ponad pół roku, jak podaje "Newsweek".
– Ostatecznie zdecydowałem się podjąć kroki prawne, gdy zobaczyłem plakat z butem. W naszej umowie jest zapis, że nowy plakat z filmu będzie okładką wznowionej przeze mnie książki. Oczywiście, nie ukrywam, że miało to mieć również dla obu stron korzyści finansowe. Niestety, wszystko wskazuje na to, że i tym razem zostałem zrobiony w konia - komentuje Krysiak.
Autor 3 września zerwał umowę z producentami "Dziewczyn z Dubaju". Prawnik Krysiaka, Janusz Jakubowski, przekazał dziennikarzom, że twórcy filmu nie dotrzymali warunków współpracy.
– Zgodnie z umową scenariusz filmu miał stanowić opracowanie książki "Dziewczyny z Dubaju", a tymczasem z informacji przekazywanych przez producenta do mediów wynika, że książka jest tylko inspiracją dla filmu. Wbrew zapisom umowy producent nawet nie konsultował tego z autorem - przekazał "Newsweekowi".
Zdaniem prawnika, Krysiakowi odbiera się prawa do współautorstwa, zawłaszcza tytuł i kluczowe elementy fabuły. To może oznaczać, że produkcja będzie miała spory problem z wprowadzeniem filmu do kina. Zdaniem Krysiaka, zerwanie umowy wiąże się z tym, że producenci nie będą mogli "eksploatować i dystrybuować" filmu.
Warto przypomnieć, że Doda w rozmowie z WP w lipcu tego roku mówiła: - Film nie jest do końca na podstawie książki. Kupiłam ten tytuł, ale fabuła została tak naprawdę stworzona od początku. Robiliśmy swoje śledztwo, mieliśmy swoich informatorów, przez dwa lata pisaliśmy scenariusz. Trudno szukać punktów wspólnych, poza jakimiś faktami, które się łączą. Fabuła powstała od nowa.