Trwa ładowanie...
15-11-2002 15:23

Edi - Oscarowa promocja ruszyła

Edi - Oscarowa promocja ruszyła
d3gt3ad
d3gt3ad

W najbliższych dniach Amerykańska Akademia Filmowa poda listę tytułów, które będą w tym roku walczyć o Oscara w kategorii filmu nie angielskojęzycznego. Już dzisiaj jednak wiadomo, że polski kandydat - "Edi"Piotra Trzaskalskiego - będzie miał rekordową liczbę konkurentów, bo propozycje zgłosiło ponad 50 narodowych kinematografii - czytamy w dzisiejszej Rzeczpospolitej.

Organizatorem amerykańskiej kampanii promocyjnej "Ediego" będzie Krzysztof Wojciechowski, który w Los Angeles ma swoją firmę reklamową i kierował już podobną promocją dla "Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową" Krzysztofa Zanussiego czy "Wron" Doroty Kędzierzawskiej.

Dzisiaj trudno oceniać szanse "Ediego".

Niestety, ten film objawił się bardzo późno. Nie zdążył zaistnieć na festiwalach, nikt poza granicami Polski o nim nie słyszał - uważa Krzysztof Wojciechowski, który po festiwalu w Gdyni zabrał ze sobą do Stanów kilkadziesiąt kaset filmu. Pokazywał je członkom Akademii, ludziom znaczącym w biznesie filmowym. Nie były to kopie wysokiej jakości, dopiero w ostatnim tygodniu dostał porządnie przygotowaną wersję z dobrym angielskim tłumaczeniem.

d3gt3ad

Ale pierwszy odzew już jest. "Edi" otrzymał zaproszenia na kilka liczących się za oceanem festiwali, m.in. w Chicago, Cleveland, Vancouver i Palm Springs.

Niestety, tylko ta ostatnia impreza, na której pojawi się też reżyser Piotr Trzaskalski, odbywa się jeszcze przed ogłoszeniem nominacji. W kampanii trzeba więc postawić przede wszystkim na pokazy.

_ - Na projekcje "Ediego" w Los Angeles zapraszamy dystrybutorów, przedstawicieli biznesu filmowego i krytyków_ - mówi Wojciechowski. - Odbędzie się tu także pokaz dla członków Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej w Hollywood, którzy przyznają Złote Globy. W Nowym Jorku chcemy zaprezentować film dziennikarzom, w Waszyngtonie - osobom pozostającym w kontakcie z polską ambasadą. Pierwsi widzowie przyznają, że "Edi" ma dużo uroku. Więcej będę mógł powiedzieć dopiero za dwa, trzy tygodnie, gdy film zostanie skonfrontowany z nieco szerszą publicznością.

"Edi" będzie walczył z filmami tak głośnymi i już utytułowanymi jak np. "8 kobiet" Francois Ozona czy "Gdzieś w Afryce". Ale też w przeciwieństwie do lat ubiegłych, w tym roku nie ma aż tak wielu pewniaków. Przy nominacjach wszystko może się zdarzyć. Byłoby jednak naiwnością sądzić, że o oscarowym powodzeniu decyduje jedynie jakość filmu. Kampanie promocyjne pochłaniają setki tysięcy dolarów. Amerykańska reklama obrazu Benigniego "Życie jest piękne" kosztowała okrągły milion.

d3gt3ad

Wprawdzie Akademia zabrania już dzisiaj rozsyłania prezentów, co przed kilkoma laty było na porządku dziennym, ale i tak trudno mówić o równych szansach. Bogaci producenci są gotowi nawet dowieźć krytyków na pokaz specjalnym samolotem. Ogłoszenia w prasie, plakaty, materiały, bankiety dla dziennikarzy i członków Akademii - to wszystko kosztuje. A oscarowy budżet polskich filmów nie przekracza zwykle 30-50 tys. dolarów.

- 50 tys. to minimum - mówi producent "Ediego" Piotr Dzięcioł, który od kilku dni przebywa w Stanach.

- Prowadzę rozmowy ze sponsorami, liczę też na pomoc Ministerstwa Kultury, bo obiecał nam wsparcie minister Waldemar Dąbrowski. A jeśli nie uda nam się zebrać potrzebnej kwoty, jestem zdecydowany sam wyłożyć pieniądze - w końcu film dobrze idzie w kinach. Na razie 35 tys. zł przeznaczył na "Ediego" Film Polski, który wydrukował ok. 3 tysięcy broszurek i sfinansował produkcję dwóch kopii w języku angielskim.

d3gt3ad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3gt3ad