Filmy, które nam podobały się najbardziej
Oscarowe odliczanie rozpoczęte. Ostatniego dnia stycznia Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła listę nominowanych w 24 kategoriach. Na tej oscarowej fali pokusiliśmy się o wytypowanie swoich najlepszych i najgorszych filmów, jakie mieliśmy okazję oglądać w 2005 roku.
Wśród najlepszych filmów 2005 roku redakcja Serwisu Filmowego Wirtualnej Polski w składzie Monika, Marta i Michał wybrała co następuje:
Wybór Michała:
- 10. King Kong: Cóż, mogłaby to być historia lepiej i nieco zwięźlej opowiedziana. Mogłaby dawać niektóre rzeczy do zrozumienia nieco subtelniej, ale z pewnością nie mogłaby wyglądać lepiej! Mój typ za świetny casting i efekty przebijające nawet samego ‘Władcę pierścieni’.
- 9. Red Eye: Za dobre rozrywkowo-sensacyjne kino, w którym po raz pierwszy od bardzo dawna ofiary zachowują się jak ofiary, a napastnicy jak napastnicy. Miło również przekonać się, że główni bohaterowi mogą zamiast rozbijania drogich samochodów i wyskakiwania z czwartego piętra siedzieć i przez godzinę tylko rozmawiać, by wywoływać w nas napięcie.
- 8. Appleseed: Ponieważ ma świetną ścieżkę dźwiękową wspaniale przeplata ze sobą doskonałą grafikę 2 i 3D, a ponadto wskazuje nowy, wciąż mało popularny w Polsce szlak dla wszystkich entuzjastów dobrego SF – mowa oczywiście o Anime.
- 7. Mechanik: Za Christiana Bale, który dla roli Trevora Reznik’a poświęcił się i aktorsko i fizycznie chudnąc 27 kilogramów oraz z powodu intrygująco nieprzejrzystej, schizofrenicznej fabuły, która byłaby mistrzowska, gdyby nie przeciętne zakończenie.
- 6. Hotel Rwanda: Za udowodnienie tezy, że nie ludzie, a życie pisze najlepsze scenariusze oraz za to, że oglądając ‘Hotel Rwanda’ wolelibyśmy, aby opowiedziana historia była jedynie wytworem wyobraźni dobrego pisarza. Potrzebny, wstrząsający i pełen napięcia film składający hołd ofiarom wojny domowej, która w latach 90’tych kosztowała życie ponad miliona Afrykańczyków.
- 5. 36 Okraszona dobrą muzyką i pozbawiona zbędnego efekciarstwa twarda sensacja pomieszana z dramatem psychologicznym, będąca najlepszym męskim pojedynkiem od czasów ‘Gorączki’.
- 4. Egzorcyzmy Emily Rose Za to, że jedno skrzypnięcia drzwiami o trzeciej w nocy w ‘Egzorcyzmach..’ daje większy zastrzyk adrenaliny niż wszystkie duchy, zombi oraz przelane przez nie hektolitry krwi we wszystkich zeszłorocznych horrorach razem wziętych.
- 3. Miasto gniewu Za mistrzowski scenariusz, wyśmienitą grę aktorów i treść, która, co mało spotykane w amerykańskich filmach, niesie ze sobą przesłanie… i to jakie!
- 2. Sin City Za pierwsze w historii bezbłędne przełożenie komiksu na język kina. Za zero procent utraconego klimatu kartkowanego pierwowzoru oraz za mistrzowski powrót Mickey Rourke’a.
- 1. Kontrolerzy Film doskonały pod każdym względem - wielowymiarowy, tajemniczy i elastyczny w kwestii interpretacji. Czasem snuje się powolnie, czasem pędzi jak podmiejskie metro. Potrafi przerazić po to, by za małą chwilę zmusić do bezpretensjonalnego śmiechu. ‘Kontroll’ z wielkim wdziękiem łączą realizm pracy kontrolerów z metaforą plątaniny podziemnych tuneli stanowiących tutaj niesamowity, ciemny i straszny świat. Gdybym nie zobaczył tego filmu, nigdy nie uwierzyłbym, że opowieść o ‘kanarach’ może być tak dalece niespotykana.
- Wybór Marty:
Mój wybór – szczególnie na szczycie liście najlepszych – był wyjątkowo trudny. Wydaje mi się bowiem, że 3 pierwsze miejsca powinny być potraktowane równo – żadna z tych opowieści nie jest bowiem w gruncie rzeczy lepsza czy gorsza od dwóch pozostałych. Skoro jednak rankingi rządzą się swoimi prawami – znalazłam zwycięzcę. Oto moja 10:
- 10. Nieustraszeni Bracia Grimm Dla mnie to taki bajkowy Monty Python – troszeczkę. Bardzo podobają mi aktorzy (wszyscy bez wyjątku, z wyraźnym akcentem na mojego osobistego faworyta Petera Stormare’a), uwielbiam także tego typu humor. Może ta końcówka trochę Gilliamowi nie wyszła – ale dzięki temu miałam kandydata do miejsca 10.
- 9. Historia przemocy Nie zachwycił mnie ten film tak bardzo, jak wielu recenzentów filmowych – ale widzę, dlaczego zbiera on tak dobre opinie. Jest niepokojący, świetnie zrealizowany, bardzo dobrze zagrany. A dla mnie jego najważniejszą wartością jest to, iż udowadnia nam, ze sami siedzimy w pułapce przemocy – w końcu główny bohater zaczyna nam imponować dopiero wtedy, gdy zaczyna być brutalnym zabójcą...
- 8. Vera Drake To jeden z tych cichych, malutkich filmów, które powinno zobaczyć wielu, a widzi – 1 000 osób. Z czysto filmowego punktu widzenia zachwyca aktorstwo. Na szczęście „Vera Drake” to nie tylko film – to także ważny problem, który w naszym kraju opowiedziany został zbyt mało razy.
- 7. Piekielna gra Samą mnie zaskakuje kryminał na tej liście. Ale jest on tak genialnie zrealizowany, tak niepokojąco dwuznaczny, tak przejmująco zagrany, że to już nie jest zwykła sensacja policyjno-mafijna. To przypowieść o tożsamości, ubrana w niezwykle sprawny dramat sensacyjny. Świetne kino – tylko włosy stają mi dęba, gdy słyszę, że Amerykanie robią swoją wersję tej historii...
- 6. Bezdroża Ktoś jeszcze pamięta tę prostą, ludzką historię o porażce, która jest udziałem większości z nas? Samotność, strach, poczucie niespełnienia – a to wszystko w skąpanej słońcem i pijącej świetne wino Kalifornii. Pozorna sprzeczność wyciąga na światło dzienne prawdę o każdym z nas – sukces i jego brak, miłość i pogoń za nią determinują nasze życie i bardzo, bardzo je utrudniają...
- 5. Broken Flowers Jim Jarmusch w najlepszej formie. Uwielbiam tego faceta za czarno-białe bajki, których akcja dzieje się w podrzędnych hotelach. Tym razem historia jest kolorowa (wręcz różowa momentami), ale równie śmieszno-smutna, co zawsze. Murray to oczywiście Murray – przygnębienie i inteligencja idą u niego w parze z ironicznym dystansem. Taki też jest ten bohater, o którym wiemy mało i o którego tak naprawdę tu nie chodzi. On ma jeździć nie po to, by znaleźć syna, ale po to, byśmy poznali jego byłe kochanki, a przez nie – Amerykę pełną sprzeczności. Ciche kino z małą ilością słów. Za mało takich w naszych multipleksach.
- 4. Miasto gniewu Najbardziej trafną nagrodą dla „Crasha” jest ta z SAG – dla najlepszej obsady. Nie ma tu fałszującego muzyka – Don Cheadle, Thandie Newton, Ryan Phillippe, Brendan Fraser – wszyscy są genialni. Jeśli kogoś się w takich okolicznościach najbardziej zapamiętuje – to czapki z głów. Ja tak mam z Mattem Dillonem i Sandrą Bullock – oboje mnie zaskoczyli ogromnie. Sama historia też jest świetna – przyznaję rację tym, których lekko zniesmaczył dydaktyzm. Ale i tak – to świetny film. Jeden z najlepszych.
- 3. Wierny ogrodnik A teraz wchodzimy do pierwszej trójki – podzielonych na miejsca przeze mnie dość sztucznie. Brąz przypadł w udziale „Ogrodnikowi” – dla mnie przede wszystkim wzruszającej, mądrej historii o miłości. Ale także – niepokojąco prawdziwej „twarzy” naszych czasów. Świat rządzi się cynizmem, komercją i okrucieństwem, jedyną ucieczką jest miłość. Brzmi to banalnie – ale zrealizowane jest genialnie. No i ten Ralph Fiennes – choćby dla niego trzeba „Ogrodnika” zobaczyć.
- 2. Ukryte Zaskoczył mnie ten film zupełnie. Jest przerażający – chociaż prawie nie ma w nim krwi, a rzecz dzieje się w domu bogatego Paryżanina. Jest prawdziwy – chociaż dla nas może być trochę niezrozumiały, jeśli podejść do niego politycznie. Ale jeśli podejść jak do „OldBoya” – że to opowieść o tym, że wszystko, co robimy ma wpływ na otaczający nas świat – nagle „Ukryte” robi się bardzo uniwersalne. Dla mnie właśnie takie jest.
- 1. BLIŻEJ Scena, w której bohater grany przez Jude’a Law odkrywa prawdę o Anne (Natalie Portman) jest dla mnie kwintesencją tego filmu. Ci ludzie nie mają pojęcia ani kim są oni sami, ani ci, z którymi dzielą życie i łóżko. Nie chcą wiedzieć, boją się prawdy, boją się życia, boją się wszystkiego. Głównie strach determinuje wszystkie ich działania. A ponieważ to pokrywa się z moją wizją świata – pełnego kłamców i tchórzy – to nie mogłam nie pokochać „Bliżej”. Dla mnie film roku – dobrze, że źle się kończy! Wybór Moniki:
- 10. Charlie i fabryka czekolady Za Johnny’ego Deppa, który wciąż zachowuje się jak dziecko i za dzieci, które są bardziej dorosłe od niego.
- 9. Skazany na bluesa Za to poświęcenie i chęć wczucia się w rolę (Tomasz Kot) i za muzykę, która z postacią Riedla jest nierozewrwalna
- 8. Madagaskar Za pingwiny, które są postaciami na miarę „shrekowego” Kota w Butach i za króla Juliana, i za człowieków, i za Kowalskiego, i za „Wyginam śmiało ciało”, czyli za naprawdę dobrze zainwestowany czas i pieniądze za które dostaliśmy godziwą rozrywkę.
- 7. Sin City Za przywrócenie wiary w to, że można nakręcić film lepszy od papierowego oryginału.
- 6. Gnijąca panna młoda Za cudownie spędzony czas w gronie kościotrupów, czerwi, czaszek i wszystkiego, co do tej pory mogło kojarzyć się niezbyt fajnie. I za duch Johnny’ego Deppa w tle.
- 5. 36 Za to, że wciąż europejskie kino mnie nie zawodzi. Amerykanie zapewne zapragną mieć podobną produkcję z gwiaździstą flagą w tle, ale to już nie będzie to samo (choćby dlatego, że duet Depardieu-Auteuil jest nie do podrobienia).
- 4. W stronę morza Za niesamowitą opowieść o cierpliwości i głębokim wewnętrznym spokoju. Za umiejętność opowiedzenia o sprawach egzystencjalnych w tak optymistyczny sposób. To ten z filmów z którego nie sposób wyjść nie ocierawszy łez.
- 3. Dzienniki motocyklowe Za to, że przekonałam się do filmów drogi, za którymi nie przepadałam. Aż chciałoby się udać na wycieczkę motocyklową po Ameryce Południowej szlakiem Ernesta i Alberto. Film boski jak boskie może być Buenos, Buenos Aires.
- 2. Miasto gniewu Crash” cenię za to, że w trzeźwy sposób ukazuje to, co dzieje się za rogiem, i co dziwnego dla kina zzaoceanicznego - bez zbędnych patetycznych uniesień. I za Sandrę Bullock, która wreszcie odważyła się zdjąć różowy kostium Miss Agent.
- 1. Wierny ogrodnik Za przejmujący smutek płynący z tej opowieści, za ukazanie tego ile człowiek jest zdolny zrobić z miłości i dla odkrycia prawdy oraz za uczucie wszechogarniającej bezsilności. A teraz wybierzcie WY!