Franciszek Pieczka: Aktor nie straci jednak pracy? Jest szansa!
09.07.2014 | aktual.: 22.03.2017 09:50
Wygląda na to, że fala niezadowolenia, która przetoczyła się kilka dni temu przez nasze media (więcej tutaj), uzmysłowiła nowemu dyrektorowi Teatru Powszechnego, że zmiany kadrowe, jakie chce wprowadzić w swojej placówce, mogą mu odbić się czkawką.
Wygląda na to, że fala niezadowolenia, która przetoczyła się kilka dni temu przez polskie media (więcej tutaj)
, uzmysłowiła nowemu dyrektorowi Teatru Powszechnego, że zmiany kadrowe, jakie chce wprowadzić w swojej placówce, mogą mu odbić się czkawką.
Przypomnijmy – kilka dni temu Super Express zaalarmował, że Paweł Łysak, który niedawno objął stanowisko zarządzającego placówką, nosi się z zamiarem uszczuplenia składu osobowego aktorów występujących na deskach Powszechnego.
Wśród „nominowanych” do opuszczenia teatru znaleźli się nestorzy polskiego aktorstwa i filary zespołu – Franciszek Pieczka, Kazimierz Kaczor i Joanna Żółkowska. Zapowiedź zmian kadrowych tabloid nazwał czystką. Jednak wygląda na to, że do nich nie dojdzie, a przynajmniej jeszcze nie teraz.
Nowa koncepcja
Chyba mało kto się spodziewał, że nowy dyrektor Paweł Łysak będzie chciał wprowadzić tak daleko idące zmiany. Wcześniej Łysak, od 2006 roku, zarządzał Teatrem Polskim. W lutym 2014 roku wygrał konkurs na dyrektora Teatru Powszechnego.
Jego nominacja spotkała się z bardzo dobry przyjęciem zarówno mediów jak i światka artystycznego. Poprzedni dyrektor, Robert Gliński, zrezygnował ze swojego stanowiska.
- Teatr Powszechny w Warszawie powinien być sceną aktywną w dyskusji o współczesnej Polsce – mówił Łysak (na zdjęciu) po otrzymaniu stanowiska.
Nowy dyrektor dodawał również , że chce, aby scena artystyczna była „bardzo otwarta na różnych ludzi, różne środowiska i w którym dzieją się ważne rzeczy”. I, nie zwlekając, zaczął wprowadzać swój plan w życie.
Zamierzał zwolnić 13 aktorów
- Przychodząc do Powszechnego, musiałem zagwarantować, że nie zburzę istniejącego tam modelu teatru. Ale okazało się, że taki teatr wymaga pieniędzy, których miasto nie ma – tłumaczył swoją decyzję w Wyborczej.
Ta wypowiedź wywołała największą falę protestów, bo nagle okazało się, że słowa Łysaka byłyby równoznaczne ze zwolnieniem starszych artystów Powszechnego.
Jak twierdzi Super Express, nowy dyrektor zdążył poinformować pracowników o nadciągających zmianach. I o tym, że zamierza zwolnić 13 aktorów.
Chciał zrobić miejsce młodszym?
- Dyrektor o zwolnieniu rozmawiał ze mną w marcu – mówił gazecie Kazimierz Kaczor. - Wiem, że takie same informacje przekazał m.in. Franciszkowi Pieczce i Joannie Żółkowskiej, bo rozmawiali ze mną na ten temat. Czy się martwię? To nowy dyrektor powinien się martwić - mówił pamiętny Kuraś z kultowych „Polskich dróg”.
Super Express zasugerował, że w ten sposób Łysak chce zrobić miejsce młodszym artystom,* a tym samym takim, których twarze przyciągną innego, nowego widza*.
Na szczęście widmo zwolnień zostało chociaż na jakiś czas oddalone. Gazeta informuje, że nowy dyrektor Powszechnego jest otwarty „na współpracę ze wszystkimi”.
Do aktorów podchodzi z delikatnością i szacunkiem
- Decyzje formalne nie zapadły. Jeśli chodzi o spektakle, które są już w repertuarze, chciałbym, dopóki jest zainteresowanie widowni, nadal je eksploatować - przytacza słowa Łysaka Super Express, który do całej sprawy odniósł się na łamach Wyborczej.
Jednocześnie nowy dyrektor Powszechnego podkreślił, że ”liczy w tym względzie na współpracę ze wszystkimi członkami zespołu”.
- Jeśli zaś chodzi o nowe tytuły, będę prowadził indywidualne rozmowy z aktorami - dodał Łysak, zaznaczając, że do aktorów podchodzi z „delikatnością i dużym szacunkiem”.
Piękne zachowanie wielkiego aktora
A co o całej sprawie myślą główni zainteresowani?Super Express poprosił Franciszka Pieczkę o odniesienie się do zamieszania i jego ewentualnej przyszłości w zespole Teatru Powszechnego.
- Mogę sprawę dalszej współpracy rozważyć, ale nie będę postępował egoistycznie. To zależeć będzie między innymi od układu w teatrze, w jakiej sytuacji będą inni koledzy - mówi nestor polskiego aktorstwa.
W kontekście zmian kadrowych Łysaka słowa Pieczki brzmią niezwykle. Wielki aktor nie żywi urazy, choć mógłby przecież unieść się dumą. Ma ku temu wszelkie powody – nigdy nie został zwolniony, a na swoją pozycję harował dziesiątki lat. Jednak czy można było spodziewać się po nim czegoś innego? (se/gk/mn)