Franciszek Szydełko: To on szkolił Szarika, Cywila i Sabę
06.07.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:37
Franciszek Szydełko, obecnie na emeryturze, przez kilkadziesiąt lat zajmował się tresurą zwierząt na planie filmowym. To on czuwał nad zwierzęcymi aktorami, ucząc odpowiednich komend i dbając o ich bezpieczeństwo (i w razie potrzeby, na przykład, szyjąc im buty).
Jeśli już pojawiał się na ekranie, to wyłącznie w epizodach – ale gdyby nie on, polscy filmowcy znaleźliby się w poważnych tarapatach.
Franciszek Szydełko, obecnie na emeryturze, przez kilkadziesiąt lat zajmował się tresurą zwierząt na planie filmowym. To on czuwał nad zwierzęcymi aktorami, ucząc odpowiednich komend i dbając o ich bezpieczeństwo (i w razie potrzeby, na przykład, szyjąc im buty).
Wśród jego podopiecznych znajdują się między innymi Szarik z „Czterech pancernych i psa”, Cywil z „Przygód psa Cywila”, Saba z „W pustyni i w puszczy”, świnia z „Nie ma mocnych”, a także setki bezimiennych psów, kotów, kur, kóz i tchórzofretek, które miały do odegrania przed kamerami mniej lub bardziej ważne role.
Jak układa się współpraca ze zwierzętami na planie słynnych filmów i seriali? Czy Szarik miał dublerów? Co się z nim stało po zakończeniu zdjęć? Dlaczego psy czasem musiały chodzić w butach? Poznaj historię mało znanej strony polskiej kinematografii.
Ulubieniec zwierząt
Urodził się 5 sierpnia 1925 roku w Woli Rafałowskiej. O tym, że zwierzęta go uwielbiają, przekonał się już jako małe dziecko.
- Odkąd pamiętam, w rodzinnym domu były zwierzęta* – mówił portalowi Wola Rafałowska. *- Nigdy też nie odstępowały mnie na krok. Zawsze podchodzę do zwierząt łagodnie i one to wyczuwają. Nawet zwierzęta agresywne nie chcą odejść ode mnie nawet na krok.
Swoją przyszłość postanowił związać ze zwierzętami jednak dopiero podczas drugiej wojny światowej, gdy poznał zawodowego tresera psów, sierżanta Sarnę.
- Zmienił moje życie: wziął mnie pod swoje skrzydła i nauczył pracy tresera – wspominał.
Zwierzęcy psycholog
Po wojnie Szydełko, członek Milicji Obywatelskiej, trafił do nowo otwartej Szkoły Przewodników i Tresury Psów Służbowych. Na planie filmowym - „Ulica Graniczna” Aleksandra Forda - po raz pierwszy znalazł się w 1948 roku, jako opiekun jednego z psów. Jednak dopiero 18 lat później stanął przed kamerami jako konsultant filmowy.
- Przez wiele lat zajmowałem się wyłącznie techniką tresury oraz psychologią zwierząt. Tresowałem psy do celów służbowych dla policji i wojska – opowiadał w wywiadzie dla portalu Ciało-Umysł-Dusza.
- W 1966 roku reżyser Krzysztof Szmagier kręcił film "Selim" i zaprosił mnie do współpracy. Zostałem konsultantem przy tym filmie, przy okazji zagrałem w nim epizod.
Pies, który został Szarikiem
Fama o jego zdolnościach i talencie musiała szybko się rozejść, bo zaraz potem Szydełko trafił na plan serialu „Czterej pancerni i pies”. To on odpowiadał za „obsadzenie” roli Szarika, co, jak wyznawał, nie było wcale takie proste. Pies, który wygrał casting, wabił się Trymer i nie zdał egzaminów na psa tropiącego.
- Pracowałem z nim najdłużej, bo ponad 2 lata – dodawał. - Został gwiazdą filmową, bo jak na psa milicyjnego był za mało agresywny. Po roku kręcenia zdjęć tak się oswoił z kamerą, że czasem trudno było go wyprosić z planu.
Psi dubler
I tym razem Szydełko otrzymał rolę epizodyczną – wcielił się w oficera niemieckiego.
- Grałem epizody z psami, żeby nie narażać aktorów – tłumaczył w Moim psie.
Dementował również plotkę, jakoby Szarika grały cztery różne psy. Mówił, że wprawdzie wybrano dwa jednakowe owczarki niemieckie, ale to Trymer występuje w niemal wszystkich scenach. Tylko raz zastąpił go psi dubler, Atak. Jak potoczyły się dalsze losy Trymera?
- Podczas realizacji filmu mieszkaliśmy razem, ale potem pojawił się problem: co z nim zrobić? Szczęśliwie trafił w bardzo dobre, prywatne ręce – wspominał w rozmowie z portalem Ciało-Umysł-Dusza.
Po śmierci został wypchany i dziś jest eksponatem w muzeum Centrum Szkolenia Policji w Sułkowicach(na zdjęciu).
Młode lwice
Potem były „Przygody psa Cywila”, gdzie reżyser Krzysztof Szmagier uparł się, by w tytułową rolę wcielił się jego pies, Bej.
- I ten pies występuje na pierwszym planie, a do wszystkich wyczynów kaskaderskich: upadków, biegów i skoków wykorzystaliśmy identyczne dwa psy służbowe – mówił Szydełko portalowi Ciało-Umysł-Dusza.
Sabę z „W pustyni i w puszczy” grały dwa dogi płowe kupione od osoby prywatnej. Przewiezienie ich za granicę i utrzymanie przy życiu w egzotycznych warunkach, było dla trenera prawdziwym wyzwaniem.
- Na terenie Afryki ze względu na zabójczy klimat żyje mało psów. Dogi w ogóle nie są tam znane. W Egipcie wszyscy się ich panicznie bali. Gdy wychodziłem z pieskami na spacer, od razu miałem wokół siebie 150 metrów wolnej przestrzeni, mimo że Kair jest bardzo zatłoczonym miastem – wspominał. - Już obsługa lotniska nie mogła uwierzyć, że to psy, a nie młode lwice.
Psie buty
Szydełko, w trosce o swoich podopiecznych, był gotów na wiele poświęceń. Dla dogów grających Sabę szył na przykład specjalne obuwie.
- Podczas zdjęć na Saharze temperatura piasku wynosiła około 65 stopni Celsjusza. Musiałem bardzo dbać o psy, żeby nie zdechły* – opowiadał portalowi Ciało-Umysł-Dusza. *- Przygotowałem nawet dla nich specjalne buty, które chroniły je przed poparzeniem.
Dodawał również, że podczas jego wieloletniej pracy – był konsultantem przy blisko 150 produkcjach – jego zwierzętom nigdy nie stała się najmniejsza krzywda.
- Dla mnie to jest w ogóle nie do pomyślenia – mówił. - Jednak takie przypadki się zdarzają. Swego czasu Węgrzy realizowali film na Podhalu i potrzebowali nakręcić scenę płonącej wsi. Więc żeby zdjęcia wypadły bardziej naturalnie, spalili dekorację wioski razem z żywymi owcami (więcej *tutaj). Gdy o tym pomyślę, to mnie krew zalewa. A przecież można było dla potrzeb filmu zrobić nawet 200 płonących owiec i żadnej nic by się nie stało, ani jeden włosek by na nich nie spłonął. Są na to sposoby, tylko trzeba je znać.* (sm/gk)