Trwa ładowanie...
wywiad
17-11-2015 14:14

George Gendi: ''Co nas czeka po 3D? A kogo to obchodzi!'' [WYWIAD]

George Gendi: ''Co nas czeka po 3D? A kogo to obchodzi!'' [WYWIAD]Źródło: mat. dystrybutora
dgogrk9
dgogrk9
George Gendi należy do grupy najpopularniejszych współczesnych animatorów telewizyjnych. Krótko po studiach związał się ze studiem Cartoon Network, dla którego pracował na światowy sukces animacji „Niesamowity świat Gumballa”. Aktualnie Gendi pracuje nad swoją autorską animacją „Apple and Onion”. To właśnie jej przedstawienie było jednym z celów panelu „Cartoon Network: From Short to Series”, który odbył się w Annecy. Wirtualna Polska miała możliwość porozmawiać z twórcą w tym urokliwym francuskim miasteczku.

Artur Zaborski: Jest pan współtwórcą sukcesu szalenie popularnej animacji „Niesamowity świat Gumballa”, teraz pracuje pan nad swoją własną animacją „Apple and Onion”. Co sądzi pan o współczesnej animacji? Konkurencja jest poważna?

George Gendi: Animacja aktualnie podąża we właściwym kierunku. Tendencją jest tworzenie dobrych historii, a to podstawa sukcesu. Takie produkcje, obdarzone inteligencją i humorem, chce się oglądać. Sam chcę także podążać w tym kierunku.

Historia jest dla pana istotniejsza niż forma?

Zdecydowanie. Jeśli twórca operuje dobrą historią, niedociągnięcia formalne można mu wybaczyć. Animacja nie może skupiać się na formie, bo tak jak każda dziedzina filmu, służy opowiadaniu historii. Odznacza się jedynie inną formą komunikacji, ale zawartość jest w gruncie rzeczy taka sama. To tak jak z opowiadaniem dowcipu. Nieważne, czy do przekazania go używasz formy dokumentalnej, fabularnej czy animacji. Jeśli dowcip będzie słaby, żadna z tych form ekspresji nie uratuje go.

dgogrk9

Co przychodzi panu do głowy najpierw – historia czy bohaterowie?

Historia, tak przynajmniej było w przypadku „Apple and Onion”. To opowieść o jabłku, które odrywa się od drzewa i podąża za swoimi marzeniami o życiu w wielkim mieście. Początkowo planowałem przekształcić ją w film kinowy, ale szybko doszedłem do wniosku, że serial będzie lepszym rozwiązaniem. Dopiero potem zacząłem pracować nad bohaterami. Dodałem cebulę jako przyjaciółkę głównego bohatera i kolejne postacie. Oczywiście, rola bohaterów jest nie do przecenienia. To z nimi sympatyzują widzowie, z nimi kojarzą dany film czy serial. Jednak nawet najwspanialsi bohaterowie nie utrzymają skupienia widowni, jeśli nie ciągnie ich zajmująca historia. Obdarzenie ich odpowiednimi cechami – w wypadku mojej animacji to empatia i ciepło – uwiarygadnia ich fabularne postępowanie.

Wydaje się, że dzisiaj dzięki rozwojowi technologicznemu animację przygotowuje się znacznie łatwiej niż kiedyś. Na jakie wyzwania napotykają dziś animatorzy? Co jest najtrudniejsze?

Utrzymanie koncentracji. Żyjemy w czasach, kiedy wszystko ma być na wczoraj. Tymczasem praca nad animacją wymaga wielkiego skupienia, wielokrotnego przechodzenia przez te same elementy, dopieszczania ich, znajdowania nowych rozwiązań. Nie można sobie pozwolić, by choć na chwilę przestać być skupionym. W moim wypadku to było wielkie wyzwanie.

Ile czasu potrzebował pan, by przygotować jeden odcinek serii?

Praca nad pilotem zajęła mi dziewięć miesięcy, licząc od momentu, kiedy przedstawiłem Cartoon Network projekt serialu, po czas, kiedy odcinek był gotowy do pokazania.

dgogrk9

Dlaczego związał się pan akurat z tym studiem?

Pracowałem z nimi przy projekcie „Niesamowity świat Gumballa” w brytyjskim oddziale stacji. Tam też pokazałem projekt swojej autorskiej animacji. Kiedy zobaczyli go włodarze stacji w Stanach Zjednoczonych, zostałem zaproszony do pracy nad nim. Aktualnie pracuję nad kolejnymi odcinkami, próbuję szukać nowych rozwiązań fabularnych, więc można powiedzieć, że praca nad serią jest ciągle w toku.

Ma pan dużo artystycznej wolności czy jednak duże studio narzuca swoje ograniczenia?

Kompromisy są nieuniknione zawsze, kiedy pracuje się dla kogoś. Jednak w tym przypadku nie są to kompromisy wymuszone. To nie jest tak, że dostaję alternatywę w postaci „albo zrobisz tak, albo do widzenia”. Mogę więc powiedzieć, że mój serial jest w pełni autorski, taki, jakim go sobie wymyśliłem.

dgogrk9

Jak to się stało, że został pan animatorem?

Kiedy studiowałem, bardzo dużo rysowałem. Byłem w tym dobry. Zrobiłem nawet kurs z rysunku, na którym uczono nas także animacji. Okazało się, że całkiem dobrze sobie w tym radzę, dostawałem bardzo pozytywne recenzje od prowadzących i kolegów. To popchnęło mnie do tego, żeby zrobić magisterkę właśnie z animacji. Niedługo potem Cartoon Network zaproponował mi pracę przy scenorysach „Niesamowitego…”.

Eksperymentował pan z wieloma formami animacji czy od początku znalazł tę jedną, przy pomocy której chciał się wyrażać?

Zawsze najbardziej lubiłem animację 2D. Uwielbiam jej rysunkową estetykę. Nie mam nic przeciwko animacji 3D, ona także mnie pociąga. Jednak to w animacji 2D można docenić kunszt rysunku, jego jakość, siłę oddziaływania.

W przeciągu ostatnich, powiedzmy, 20 lat animacja przeszła niewyobrażalne przemiany, od animacji rysunkowej do oszałamiających efektów komputerowych. Jaki pana zdaniem jest kolejny krok na drodze jej rozwoju?

Mam nadzieję, że zamiast pędzić w stronę technologii animatorzy skupią się na opowiadanych historiach. Nie jestem, szczerze mówiąc, specjalnie ciekawy, jaki przełom technologiczny nas teraz czeka. Przecież mimo ekspansji 3D, animacja 2D wciąż ma się świetnie, ma swoich fanów, nie traci na popularności. Tak jak powiedziałem wcześniej, forma i technika jest tylko narzędziem do przekazania komunikatu, który zawsze jest najważniejszy.

Jaki komunikat przekazuje pan swoją animacją?

Chcę przypomnieć widzom, że świat dookoła nas wciąż jest pełny spraw i rzeczy, którymi może nas zaskoczyć. Kiedy jesteś dorosły, wtedy wydaje ci się, że wszystko już wiesz, że już nic nie może cię poruszyć, jak kiedyś. Kiedy jesteś dzieckiem i idziesz przez las, w twojej głowie tworzą się najróżniejsze na jego temat fantazje. Wydaje ci się, że zza drzewa może wyskoczyć wróżka, a pod liściem mieszka leśny skrzat. Kiedy doroślejesz, tracisz tę zdolność. A przecież to nie jest tak, że wtedy już wiesz, że coś takiego nie może się wydarzyć! Nigdy nie wiadomo, co ukryła przed nami natura, czego jeszcze nie odkryliśmy i nie pojęliśmy. O tym chcę ludziom przypominać: że jeszcze nie raz możemy się pozytywnie zaskoczyć.

dgogrk9

O jakich widzach myślał pan, przygotowując animację?

Nie próbowałem zawężać się do nikogo, ani pod względem wieku, ani pod względem pochodzenia. Stacja skupiona jest na młodym odbiorcy, ale to, że coś jest dla dzieci, nie oznacza, że nie może być też dla dorosłych. Starałem się zawrzeć tu humor i dla młodszych, i dla starszych widzów.

Ostatnio niezwykłą popularnością cieszą się cross-overy. Widziałby pan swoich bohaterów w innych uniwersach, jak choćby „Między nami, misiami”, animacji, którą polscy widzowie mogą oglądać od 16 listopada?

Jeśli byłby ku temu dobry powód – na przykład zajmująca historia – to jak najbardziej. Ale sam nie zdecydowałbym się na to tylko dlatego, że taki trend jest teraz popularny. Jeśli inny widzą w tym sens – proszę bardzo. Mnie trzeba byłoby do takiego pomysłu przekonać.

Rozmawiał: Artur Zaborski

dgogrk9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgogrk9