"Ghost in the Shell": piękna wydmuszka [RECENZJA BLU‑RAY]
- Reżyser powinien wykorzystać swobodę w kręceniu własnego filmu w jak największym stopniu. Jeżeli tego nie uczyni, robienie remake'u nie będzie miało sensu – mówił Mamoru Oshii, reżyser kultowego anime "Ghost in the Shell" z 1995 r. Rupert Sanders, twórca hollywoodzkiego remake'u, posłuchał słów starszego kolegi. Zrealizował własną wizję i zupełnie inaczej rozłożył akcenty, wystawiając się na krytykę fanów pierwowzoru.
21.09.2017 11:12
Aktorski "Ghost in the Shell", który niedawno doczekał się wydania na Blu-Ray (jedyny słuszny nośnik dla tego filmu), przez większość krytyków jest rozpatrywany w dwóch aspektach. Przede wszystkim porównuje się go z animowanym oryginałem, wskazując na daleko idące uproszczenia, spłycenie filozoficznej wymowy dzieła i spreparowania widowiska, które miało przypaść do gustu pożeraczom popcornu z Zachodu. Po drugie i dla niektórych najważniejsze, remake "Ghost in the Shell" to wizualny majstersztyk, prawdziwa uczta dla zmysłów, w której autorska wizja świata – choć bogata w wyraźne cytaty z anime – robi piorunujące wrażenie, niezależnie od opowiadanej historii.
- Nowy "Ghost in the Shell" zachwyca stroną wizualną, podkreślająca płynność pomiędzy światem realnym i wirtualnym. Obraz rzeczywistości po kolejnych etapach cyfrowej rewolucji oraz integracji Zachodu ze Wschodem, budzi jednocześnie zachwyt i grozę – pisał nasz recenzent po wyjściu z kina i muszę się z nim zgodzić.
Od strony technicznej film Sandersa jest od początku do końca świetnie wymyślony. W nagraniach making of (ok. 30 minut), które trafiły na płytę Blu-Ray, możemy prześledzić pracę grafików, animatorów, scenografów etc. Armia artystów i współpracujących z nimi techników sprawiła, że świat znany z mangi i anime nabrał nowego wyrazu. Bo choć Sanders sięga po kultowe sceny, ujęcia i motywy z filmu Oshiiego, to traktuje je bardziej jako hołd niż obowiązkową kalkę. Brytyjskiemu reżyserowi nie sposób odmówić wizji i wyobraźni (wystarczy przywołać otwierającą scenę z cybernetycznymi gejszami), niektóre ujęcia wyglądają u niego lepiej niż w anime, ale to w dużej mierze zasługa wykorzystanych narzędzi. Na przykład efekty towarzyszące wyłanianiu się ciała Major z białej cieczy nie były możliwe do zrealizowania w 22-letnim anime. Z drugiej strony współczesna technologia i triki komputerowe nie były w stanie uratować każdej sceny (vide sekwencja z nurkowaniem), którymi Oshii budował niezwykły nastrój i nadawał całej historii odpowiednią głębię.
Sandersowi i całej ekipie należą się jednak wielkie brawa za połączenie dwóch światów: komputerowej animacji, cyfrowej iluzji z rzeczywistymi dekoracjami. Trudno w to uwierzyć, ale jak przekonują nas twórcy w materiale zakulisowym, futurystyczna metropolia bazowała na prawdziwych modelach wieżowców. Całość oczywiście spowija komputerowa magia, ale niektóre budynki to prawdziwa ręczna robota stojąca na planie. Holograficzne reklamy to również połączenie pracy grafików komputerowych i rzeczywistych aktorów, którzy przebierali się i nagrywali krótkie scenki, służące do wytworzenia futurystycznych, ruchomych "billboardów".
30-minutowy reportaż z planu pokazuje, że "Ghost in the Shell" wbrew pozorom nie powstał wyłącznie na zielonym tle. Z tego narzędzia oczywiście korzystano (np. w kultowej scenie walki w płytkiej wodzie), ale rozmach w tworzeniu autentycznych scenerii w tego typu filmie robi wrażenie.
Oprócz tego na płycie Blu-Ray znalazły się dwa około 10-minutowe klipy, w którym twórcy i aktorzy opowiadają o głównych bohaterach ("Sekcja 9. Cyberobrońcy") oraz o wymowie całego widowiska w kontekście filozoficznej głębi anime z 1995 r. ("Człowiek & maszyna: filozofia").
Dane techniczne: BD-50 Dual-Layer Disc, 1080p, format obrazu 1.85:1, oryginalna ścieżka dźwiękowa w standardzie Dolby Atmos, polska wersja językowa: lektor i napisy. Wszystkie dodatkowe materiały posiadają polskie napisy (brak lektora).