''Naga broń'', 1988
Chyba szczytowe osiągnięcie legendarnego komediowego tria ZAZ (David Zucker, Jim Abrahams i Jerry Zucker) z niezapomnianym Leslie Nielsenem. Nie było (i chyba nie będzie) lepszej parodii kina policyjnego. „Naga broń” jest tak uroczo głupawa, że aż nie sposób się od niej oderwać.
Już sama czołówka filmu, w której obserwujemy samochód policyjny (z perspektywy dachu z syrenami), który z początku jedzie ulicą, po czym wjeżdża na chodnik, do restauracji, a na sam koniec na roller coster, pokazuje widzom, z jakim poziomem absurdu będą mieli do czynienia. Rozbrajająco zabawny jest nie tylko humor sytuacyjny, ale również ten zawarty w dialogach czy one-linerach wypowiadanych przez niezłomnego Franka Drebina.
Należą do nich m.in. - „Każdy ryzykuje, wstając rano, przechodząc przez ulicę albo wtykając nos w wentylator” albo „Nareszcie spotkałem kogoś, kogo mogę kochać prawdziwą, czystą miłością, bez urządzeń pomocniczych”, bądź „Przykro mi, ale nie słyszę. Nie strzelaj, kiedy mówisz.” A to i tak zaledwie fragment. Tak, "Naga broń" nie przestaje śmieszyć pomimo upływających lat.