Grozi mu do 140 lat więzienia. Weinstein wypowiedział tylko jedno słowo
Harvey Weinstein po raz kolejny zasiadł na ławie oskarżonych. Tak jak poprzednio nie przyznał się do winy i stawianych mu zarzutów, a podczas rozprawy wypowiedział tylko jedno słowo.
Harvey Weinstein z pewnością nie tak wyobrażał sobie swoją emeryturę. 69-letni schorowany producent filmowy od 2020 r. odsiaduje wyrok w nowojorskim więzieniu. Tamtejszy sąd skazał go za napaść seksualną i gwałt na 23 lata kary pozbawienia wolności. Teraz Weinstein został przetransportowany do Los Angeles, gdzie po raz kolejny zasiadł na ławie oskarżonych. Kalifornijska prokuratura postawiła mu bowiem 11 nowych zarzutów (chodzi o gwałty i napaści seksualne wobec kobiet dokonane w latach 2004-2013).
Podczas rozprawy siedzący na wózku inwalidzkim Weinstein odezwał się tylko raz. Gdy sędzia życzył mu "powodzenia", odpowiedział "dziękuję". W jego imieniu głos na sali zabierał wyłącznie jego obrońca Mark Werksman. Adwokat przekazał, że jego klient nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Dodał, że wszystkie kontakty seksualne Weinsteina z kobietami odbywały się za zgodą obu stron.
- Zarzuty są bezpodstawne, są z bardzo dawna i są niepotwierdzone. Mamy świadomość, że jeśli moglibyśmy mieć uczciwy proces, to pan Weinstein zostałby oczyszczony z zarzutów - podsumował po rozprawie Werksman.
Jeśli sąd uzna Weinsteina winnym, grozi mu nawet do 140 lat więzienia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Harvey Weinstein - kulisy sprawy
Przypomnijmy, że w październiku 2017 r. wyszło na jaw, że Harvey Weinstein przez 30 lat swojej kariery molestował kobiety. Jak wynikało z relacji magazynów "New York Times" i "New Yorker", dochodziło też do gwałtów. Gdy afera zaczęła zataczać coraz szersze kręgi w Hollywood, milczenie przerwały ofiary producenta m.in. Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Asia Argento, Lucia Evans, Mira Sorvino, Ashley Judd i Terry Crews. Łącznie na liście pokrzywdzonych znalazły się 82 nazwiska i wciąż pojawiają się nowe.