Heath Ledger: prawda o jego śmierci okazała się jeszcze straszniejsza. W tym roku aktor skończyłby 38 lat
Od śmierci Heatha Ledgera minęło już ponad 9 lat, ale na światło dzienne wciąż wychodzą nowe szczegóły związane z jego zgonem.
04.04.2017 | aktual.: 10.05.2017 17:52
Aktor, uważany za jednego z najbardziej utalentowanych młodych artystów w Hollywood, nie poradził sobie ze sławą - przez lata zmagał się z poważnym uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. By zostać gwiazdą ekranu, Ledger porzucił świetnie zapowiadającą się karierę sportową i jako 16-latek opuścił dom rodzinny, by próbować swoich sił w filmie. Początki nie były łatwe, ale wreszcie poznano się na jego talencie. Popularność wśród młodszej publiczności zdobył dzięki roli w "Zakochanej złośnicy", potem pojawił się u boku Mela Gibsona w "Patriocie" i od tamtej pory praktycznie nie znikał z ekranu.
Na planie filmu "Tajemnica Brokeback Mountain" poznał Michelle Williams i wydawało się, że aktor wreszcie będzie miał motywację do zerwania z nałogiem. Pod koniec 2005 roku na świat przyszła ich córka Matilda Rose. Niestety, Ledger wciąż wracał do starych przyzwyczajeń. Williams kilka razy groziła Ledgerowi rozstaniem, a on wciąż obiecywał poprawę. Słowa jednak nie dotrzymał.
Potem okazało się, że w dodatku nie był do końca wierny - romansował na przykład z modelką Gemmą Ward. Williams dała Ledgerowi ultimatum, każąc mu wybrać. Aktor wahał się tak długo, aż wreszcie jego partnerka miała dość czekania i związała się z reżyserem Philem Morrisonem. Dopiero wtedy *Ledger zrozumiał, co traci, ale na powrót było już za późno. * I choć aktor zapewniał, że zerwał z nałogiem, Williams przestała mu wierzyć - nie chciała do niego wrócić. Później przyznawała, że żałowała tej decyzji.
Kiedy w styczniu 2008 roku prasa poinformowała o śmierci Ledgera, Williams była zdruzgotana. Czuła się winna, że odchodząc od niego, przyczyniła się do jego depresji i problemów ze snem - przedawkowanie leków na te dolegliwości spowodowało zgon aktora. Przyznawała, że wielokrotnie zastanawiała się, "co by było gdyby?". *Czy gdyby z nim została, zdołałaby go uratować? Wątpliwe, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę ostatnie doniesienia mediów. *
Wiadomo, że Ledger, przygotowując się do roli Jokera w "Mrocznym Rycerzu", wpadł w prawdziwą obsesję na punkcie swojego bohatera; starał się jak najbardziej do niego upodobnić i żyć tak, jak według niego żyłaby jego postać.
Serwis IGN twierdzi jednak, że prawda okazała się jeszcze straszniejsza.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do policjantów, których wezwano do mieszkania zmarłego aktora. Zdradzili oni szczegóły, których nie było w oficjalnym raporcie. Podobno całe miejsce było oblepione zniszczonymi plakatami z Batmanem, na ścianach widniały wypowiadane przez postać Ledgera cytaty z filmu, wszędzie walały się też spalone komiksy i puste butelki.
Odkryto liczne ślady krwi, w powietrzu unosił się specyficzny zapach, a z głośników leciał głos Ledgera udającego Jokera.
Jak donosi portal, po wizycie w mieszkaniu zmarłego policjanci "przerażeni tym widokiem" musieli skorzystać z pomocy psychologa. Czyżby stan psychiczny aktora był znacznie gorszy, niż wcześniej podejrzewano?