I Twojej siostry też
Dwie kobiety, jeden mężczyzna i sercowe zawirowania? Znamy ten schemat - albo raczej tak nam się wydaje. W 'Siostrze Twojej Siostry” wszystko zostaje wywrócone do góry nogami, a klasyczne schematy rozwoju akcji lądują na śmietniku jako pierwsze. Film Lynn Shelton, uznanej amerykańskiej aktorki i reżyserki, nie ma nic wspólnego z romantycznymi komediami w stylu „Pożyczonego narzeczonego” czy „27 sukienek”. „Siostra...” to gorzko-słodka historia utkana z półusmiechów, duchów w szafie i emocjonalnych wyzwań. Film równie zniuansowany emocjonalnie co samo życie w swoich, niekiedy niespodziewanych, odsłonach. Jednak przede wszystkim to opowieść, która przez cały czas trwania pozostaje niesamowicie blisko swoich bohaterów.
31.08.2012 17:58
Od śmierci brata Jacka (Mark Duplass) minął już rok, ale mężczyzna wciąż jeszcze nie przepracował tej straty. Kiedy jego żal przeradza się w gorycz i zaczyna negatywnie rzutować na relacje z bliskimi, Iris (Emily Blunt) była dziewczyna zmarłego, a jednocześnie przyjaciółka Jacka proponuje bohaterowi wyjazd do leśnego domku jej rodziców. Ma nadzieje, że pobyt w samotni pomoże mu poukładać myśli, zamknąć bolesny etap. Nie wie, że w teoretycznie pustej chatce swój ból po rozstaniu z dziewczyną próbuje właśnie zagłuszyć jej starsza siostra, ekstrawertyczna i ekscentryczna Hannah (Rosemarie DeWitt). Podlane spora ilością alkoholu, przypadkowe spotkanie Jacka i Hannah przerodzi się żartobliwy flirt, który znajdzie swój nieadekwatnie poważny finał. A kiedy do leśnego domku niespodziewanie przyjedzie Iris, układanka stanie się kompletna. Atmosfera między trójką zacznie niebezpiecznie gęstnieć: skrzętne skrywane sekrety, od lat chowane urazy i żale, nigdy nie wypowiedziane uczucia coraz bardziej zbliżają się do
granicy ujawnienia, popychane przez ciągłe emocjonalne konfrontacje. Niespodziewane odkrycia postawią bohaterów przed trudnymi wyborami, każąc raz jeszcze zweryfikować naturę relacji, które dotąd uważali za określone i oczywiste.
Lynn Shelton z niezwykłą intuicją prowadzi tę, łatwą do upupienia, historię, pomiędzy ostrymi rafami banału. I omija je bez pudła. Dramatyczną i skomplikowaną sytuację potrafi uczynić bardziej przyswajalną sięgając do poczucia humoru, które jak żaden inny środek potrafi skutecznie rozbrajać bomby patosu. Pięknie korzysta też ze zbawiennej mocy figury przypadku, jako czegoś, przed czym nie możemy się obronić a z czym musimy nauczyć się żyć. W budowaniu wielowymiarowego portretu relacji trójki bardzo bliskich sobie ludzi, którzy nieświadomie ogromnie wzajemnie się poranili, pomagają jej fantastyczni aktorzy. Emily Blunt, Rosemarie DeWItt i Mark Duplass to najprawdziwsza śmietanka; choć ich kariery potoczyły się w różnych kierunkach, talentu wszyscy mają absurdalnie dużo. Dostali scenariusz, który pozwolił im stworzyć prawdziwy zespół. Przez dwa tygodnie pracy na planie wykreowali bliską, wibrującą szczerymi emocjami atmosferę. Na ekranie to czuć. Posklejanym ze skrajnych emocji, poruszającym kreacjom pomagają
miękkie, bezpośrednie zdjęcia Bena Kasulke, operatora numer jeden wśród amerykańskich niezależnych. W nieprzestylizowanych, szczerych spojrzeniach jego kamery relacja Iris, Jacka i Hannah przestaje być dziwem z ekspozycji w ZOO, a staje się namacalna, realna, bliska. Bo choć nie każdemu z nas – z wielu różnych powodów - przydarzyć może się dokładnie taka sama sytuacja, to emocje, wahania i lęki bohaterów nie różnią się tych, które nosimy w sobie każdego dnia, odkąd istniejemy.