Ich miłość ściągnęła gniew samego Watykanu. Sophia Loren i Carlo Ponti byli sobie pisani?
20.09.2017 07:52
Ten związek wzburzył opinię publiczną i naraził zakochanych na gniew Watykanu. Ale dla nich nie liczyło się nic prócz miłości. Początkowo nikt nie wierzył, że Carlo Ponti, wpływowy włoski producent, dotrzyma słowa i poślubi nikomu nieznaną, aspirującą gwiazdkę, Sophię Loren. Spodziewano się wręcz wieści o rychłym rozwodzie.
Zamiast tego widzowie byli świadkami wielkiej afery, skandalu obyczajowego i oskarżeń o bigamię. Kochankowie spokój znaleźli dopiero za granicą.
I choć nikt nie wróżył im długiej i szczęśliwej przyszłości, małżonków rozdzieliła dopiero śmierć Pontiego. A Loren, która właśnie skończyła 82 lata, dotrzymała słowa i nigdy nie wyszła ponownie za mąż.
Historia Kopciuszka
Historia Loren przypomina baśń o Kopciuszku. Urodziła się jako Sofia Scicolone w Rzymie, ale wychowała w miasteczku Pozzuoli, gdzie przeniosła się wraz z matką, Romildą Villani, nauczycielką gry na pianinie, marzącą o aktorskiej karierze. Jej ojciec, Riccardo Scicolone, porzucił swoją partnerkę i dzieci, by związać się z inną kobietą.
Wówczas nikt nie wiedział, że mała, chuda dziewczynka, nieślubne dziecko żyjące w nędzy, śniła o karierze na wielkim ekranie.
Już jako nastolatka zaczęła brać udział w rozmaitych konkursach piękności, a gdy udało się jej wygrać pokaźną sumkę, wyjechała do Rzymu, by tam szukać szczęścia. I znalazła.
Miłość od pierwszego wejrzenia
W 1950 r. młodziutka Sophia zgłosiła się jako uczestniczka do konkursu piękności „Miss Eleganza”.
Od razu spodobała się członkom jury, a zwłaszcza jednemu z nim – włoskiemu producentowi filmowemu, Carlo Pontiemu. Jak sam później mówił, od momentu, kiedy ujrzał ją na scenie, nie mógł oderwać od niej wzroku.
I wszystkim wydawało się, że na tym się skończy. W końcu dziewczyna miała wówczas 15 lat, on zaś 37, w dodatku był żonaty. Ale Ponti nie potrafił zapomnieć o pięknej nastolatce.
Nie chciała być ''tą drugą''
To Ponti wziął nastolatkę pod swoje skrzydła i pokierował karierą podopiecznej. To również on zmienił jej nazwisko na "Loren", a Sophia nigdy nie ukrywała, jak wiele mu zawdzięcza.
I choć niektórzy wątpili w szczerość tego uczucia, wschodząca gwiazda udowodniła, że nie kłamała, nazywając Pontiego miłością swojego życia.
Ale dla młodziutkiej aktorki, która wychowywała się pod opieką surowej i konserwatywnej matki, było nie do pomyślenia, że jest "tą drugą". Nie pocieszało jej nawet to, że kochanek od dawna żył z żoną w separacji.
Oskarżony o bigamię
Po czterech latach związku Loren, wówczas już znana i ceniona gwiazda, otrzymała od Pontiego pierścionek zaręczynowy. W końcu producent przeprowadził w Meksyku rozwód z Giulianą Fiastri i zaraz potem poślubił Loren.
Nie wiedział, że właśnie ściągnął sobie na głowę prawdziwe kłopoty. Kościół nie uznał tego rozwodu, dziennik Stolicy Apostolskiej określił ślub Pontiego i Loren jako nieważny i odsądził kochanków od czci i wiary.
W dodatku pewna Włoszka złożyła do sądu zawiadomienie o popełnieniu przez producenta bigamii... Wszystko w imię obrony moralności.
Grożono im ekskomuniką
- Grożono mi ekskomuniką i ogniem piekielnym, i to z jakiego powodu? Zakochałam się w mężczyźnie, którego małżeństwo nie istniało już od dłuższego czasu. Chciałam zostać jego żoną i matką jego dzieci. Zrobiliśmy wszystko, by zalegalizować nasz związek, ale nazwano nas grzesznikami. Powinniśmy cieszyć się naszym miesiącem miodowym, ale jedyne, co pamiętam, to że całymi godzinami płakałam – mówiła później Loren w "Vanity Fair".
Ich małżeństwo zostało anulowane w 1962 r. Ale powstał nowy plan, wymyślony ponoć przez żonę Pontiego, Fiastri...
Taka miłość się nie zdarza
Ponti, Loren i Fiastri wyjechali do Francji – gdzie można było wziąć rozwód cywilny – i zaczęli się starać o obywatelstwo. W 1965 r. producentowi wreszcie udało się dopełnić wszystkich formalności i jako wolny człowiek wreszcie mógł poślubić Loren.
To uczucie przetrwało wszystkie trudne chwile. Wspólnie wychowali dwóch synów. Rozdzieliła ich dopiero śmierć Pontiego w 2007 r. Kiedy pytano wdowę, czy zamierza wyjść jeszcze kiedyś za mąż, odpowiadała:
- Nie, nigdy. Nie potrafiłabym pokochać nikogo innego.