Internauci wściekli. Żądają, aby "365 dni" zniknęło z Netfliksa
Do sieci trafiła petycja, którą podpisało już 80 tys. internautów. Jej autorką jest ofiara przemocy oburzona faktem, że "365 dni" ciągle jest na Netfliksie.
Dla fanów radosnej twórczości Blanki Lipińskiej, którzy rzucili się do kin, ekranizacja "365 dni" to wariacja na temat "Pięknej i Bestii". Ale dla piosenkarki Duffy softcorowa produkcja jest promocją gwałtu i przywołuje najgorsze koszmary.
Po latach milczenia, w lutym tego roku, walijska wokalistka wyznała, że została porwana, naszprycowana narkotykami, przetrzymywana wbrew swojej woli i zgwałcona.
Nie dziwi, że film o porwaniu przez handlarza żywym towarem mógł oburzyć artystkę. Duffy napisała list do szefa Netfliksa, który teraz dystrybuuje "365 dni", aby usunął polską produkcję z oferty.
Strimingowy gigant pozostał niewzruszony, ale historia się nie kończy. Na portalu Change.org pojawiła się petycja, którą do tej pory podpisało bez mała 80 tys. wkurzonych internautów, a ich liczba stale rośnie. Żądają oni, aby "365 dni" zniknęło z Netfliksa.
Jej autorką jest infuencerka i instruktorka fitness Mikayla Zazon, która na Instagramie ma ponad pół mln obserwujących.
Dziewczyna pisze, iż fakt, że Netflix promuje film gloryfikujący wykorzystywanie seksualne i nieakceptowalne wzorce zachowań w momencie, kiedy 1 na 4 kobiety pada ofiarą przemocy domowej, jest skandaliczny.
Mikayla Zazon stwierdza też, że Netflix stanął po stronie oprawców.
"Jako osoba publiczna znana w mediach społecznościowych i ofiara takich przestępstw, jestem wściekła i mam złamane serce, że ten film wyświetla nastolatkom w rekomendacjach".
Zazon wyznaje, że od 17. roku życia tkwiła w przemocowym związku i ma zdiagnozowane PTSD (zespół stresu pourazowego)
W swoim tekście influcencerka przywołuje fabułę "365 dni", niektóre bulwersujące sceny i przypomina, że film traktuje o gangsterze zajmujących się handlem ludźmi, który porywa i więzi dziewczynę, której dalej rok na zakochanie.