J.J.K. Nr 9
Ostatnia fabu艂a Jana Jakuba nie zawiod艂a jego zwolennik贸w, do kt贸rych i ja si臋 zaliczam, ju偶 od pierwszego POGRZEBU KARTOFLA.
On zawsze sam sobie pisze sw贸j malarski i poetycki 艣wiat, kt贸ry nosi w g艂owie i w sercu zanim go sfotografuje. Tym razem si臋gn膮艂 po tekst cudzy, pisarki Hanny Krall i scenarzysty Cezarego Harasimowicza, i jak powiada, musia艂 go paroma drobaizgami oswoi膰.
Tak to zrobi艂, 偶e Harasimowicz ocenia, i偶 w 偶yciu nie widzia艂 tak pedantycznie skrojonego scenopisu. Ca艂y film by艂 ju偶 niejako na papierze. Jeszcze jedna rzecz nowa zdarzy艂a si臋 Janowi Jakubowi: oto po raz pierwszy by艂 szwenkierem kamery, patrzy艂 na tyle z bliska na swych bohater贸w, 偶e jak m贸wi, wyczuwa艂 niemal temperatur臋 ich cia艂a.
Ja za艣 zwr贸ci艂em uwag臋 na to, 偶e ten film wymaga艂 realisycznej rejestracji wyj膮tkowo d艂ugiego up艂ywu czasu. A 偶eby艣my w to uwierzyli, prawdziwe musia艂y by膰 wygl膮dy tamtych rzeczy i tamtych odg艂os贸w. By艂y. Do tego stopnia, 偶e widz臋 tu tylko jedno por贸wnanie, z "Blaszanym b臋benkiem".
Zgadzam si臋 ze scenarzyst膮: to jest nie tyle opowie艣膰 o 呕ydach i zag艂adzie, ile raczej o tym, co mo偶e si臋 ludziom przytrafi膰. Wsz臋dzie i zawsze. (pha)