Trwa ładowanie...
d49m72l
23-09-2000 02:00

J.J.K. Nr 9

d49m72l
d49m72l

Ostatnia fabuła Jana Jakuba nie zawiodła jego zwolenników, do których i ja się zaliczam, już od pierwszego POGRZEBU KARTOFLA.
On zawsze sam sobie pisze swój malarski i poetycki świat, który nosi w głowie i w sercu zanim go sfotografuje. Tym razem sięgnął po tekst cudzy, pisarki Hanny Krall i scenarzysty Cezarego Harasimowicza, i jak powiada, musiał go paroma drobaizgami oswoić.
Tak to zrobił, że Harasimowicz ocenia, iż w życiu nie widział tak pedantycznie skrojonego scenopisu. Cały film był już niejako na papierze. Jeszcze jedna rzecz nowa zdarzyła się Janowi Jakubowi: oto po raz pierwszy był szwenkierem kamery, patrzył na tyle z bliska na swych bohaterów, że jak mówi, wyczuwał niemal temperaturę ich ciała.
Ja zaś zwróciłem uwagę na to, że ten film wymagał realisycznej rejestracji wyjątkowo długiego upływu czasu. A żebyśmy w to uwierzyli, prawdziwe musiały być wyglądy tamtych rzeczy i tamtych odgłosów. Były. Do tego stopnia, że widzę tu tylko jedno porównanie, z "Blaszanym bębenkiem".
Zgadzam się ze scenarzystą: to jest nie tyle opowieść o Żydach i zagładzie, ile raczej o tym, co może się ludziom przytrafić. Wszędzie i zawsze. (pha)

d49m72l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49m72l