Jankowscy trzymają poziom
W ostatniej serii serialu "39 i pół" spotykamy Darka Jankowskiego po katastrofie, jaką byłą kradzież pieniędzy z konta firmy Dirty Track i tym samym jej upadek. Znów, tak jak kiedyś, musi rozpoczynać od nowa, ale tym razem jest to trudniejsze. Powodem jest ciąża Anki oraz fakt, że Jankowski już niedługo zostanie dziadkiem. Jego jedyny, ukochany syn Patryk będzie miał potomka i zdąży ożenić się. Tyle kłopotów naraz nie przeszkadza Darkowi w zachowaniu pogody ducha oraz optymizmu. Dzięki nim przetrwa, ale napocić się będzie musiał naprawdę sporo.
Akcja nie posuwa się tak bardzo do przodu jak w poprzednich częściach. Widać że twórcy tym razem skupili się bardziej na bohaterach, a zwłaszcza rodzinie Darka, czyli jego teściach oraz Patryku. Brakuje pazura Anki, czyli Darii Widawskiej, która jako jedyna potrafiła utemperować Darka, co wywoływało prawdziwy uśmiech na twarzy. Zniknęli tez z pierwszego planu Kasia (Dorota Deląg)
oraz Paula (świetna Sonia Bohosiewicz). Może to i dobrze, bo za dużo wątków nigdy nie służy dobrze produkcjom. Szkoda jedynie, że w ogóle trzeba było z kogoś zrezygnować. To jednak wydaje się pokazuje siłę "39 i pół".
W serialu nie brakuje smaczków jak występ Dirty Track na weselu, czy śpiewający Tomasz Karolak w opakowaniu od jogurtu. Muzyki w tej serii jest w ogóle sporo. Poznajemy wokalne talenty córki Darka Amandy. W tej roli piękna Marina Łuczenko, której wyraźnie twórcy dali szansę zaistnieć przede wszystkim ze względu na jej niesamowity głos.
Po raz kolejny wrażenie robi Krzysztof Stelmaszyk, jako Tomaszek oraz Wojciech Mecwaldowski jako Stanisław. Dzięki tym dwóm kreacjom serial nabierał przez trzy sezony barwności, a jednocześnie przestał być serią tylko o Darku Jankowskim. Widać, że role komediowe zarówno jednemu jak i drugiemu nie są obce. Kto wie, czy Mecwaldowski po kolejnej udanej roli w serialu "Usta usta" nie doczeka się serialu, w którym wreszcie będzie mógł zagrać główną postać. Na pewno zasługuje na takie wyróżnienie.
Fani serialu z pewnością nie będą mimo różnych zmian zawiedzeni, ponieważ ekipa aktorska bawiła się podczas kręcenia znakomicie i to widać w serialu. Prawdziwym majstersztykiem są sceny z udziałem Alana Andersza oraz Tomka Karolaka. Długo jeszcze chyba nie będzie tak naturalnie wypadającego duetu na ekranie. Podczas rozmów, które prowadzą ze sobą widać, że dubli z powodu wzajemnego rozśmieszania musiało być sporo, a mimo to cały czas chce m się cieszyć grą.
Dodajmy, że na wydaniu DVD prawdziwa gratka dla koneserów. Pierwsza to bonusowe pół odcinka "39 i pół". Natomiast druga to miniserial "Rozmowy z synem", której reżyserem jest Tomasz Karolak, debiutujący w tej roli. To też niejako sygnał dla widzów, że ten artysta zręcznie porusza się nie tylko na planie, ale także za kamerą, a nawet, co pokazują ostatnie przykłady, także w teatrze.
Chyba ciężko podważyć opinię, że "39 i pół" to jeden z najlepszych seriali komediowych w Polsce. Co ważniejsze, nie został zaadaptowany z innego kraju na podstawie licencji, co w ostatnich latach staje się nagminne. Bawi i wzrusza, uczy i przestrzega.
Aż ciśnie się porównanie do serialu "Czterdziestolatek" sprzed lat. To jednak zupełnie inne produkcje, ale jedno można o nich powiedzieć na pewno. Polski czterdziestolatek może by ciekawy. Trzeba go tylko dobrze zaprezentować.