"Jeśli on straci władzę, to straci też życie". Rosyjski reżyser pomógł stworzyć mit Putina. Dziś jest przerażony
Reżyser głośnego filmu "Świadkowie Putina" Witalij Manski udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej". Mówi w nim, co się stanie, kiedy Putin straci władzę. Dobrze zdaje sobie sprawę, do czego jest zdolny prezydent Rosji.
Witalij Manski czuje się dziś współodpowiedzialny za sytuację, w jakiej znalazła się Rosja. Reżyser lata temu dokumentował kampanię prezydencką szerzej nieznanego wówczas Władimira Putina, którego pokazał z bliska i uczłowieczył. Przyczyniając się tym samym do jego zwycięstwa.
Kilkanaście lat później posiłkując się tamtymi materiałami, nakręcił nagradzany dokument "Świadkowie Putina", którym odsłonił prawdziwe oblicze Putina i strategie, ukryte pod niezwykle inteligentnie skonstruowaną maską.
W niedawnym wywiadzie z Maciejem Grzenkowiczem z "Gazety Wyborczej" Manski podzielił się smutną refleksją na temat rosyjskiej agresji i sytuacji, w jakiej znalazła się Rosja i jej obywatele.
Filmowiec odpowiedział też na pytanie, co się stanie, jeśli Putin przegra wojnę.
- To pytanie nie jest do końca dobrze zadane. Jeśli on przegra wojnę i zachowa władzę, to będzie ogromna tragedia. Z jednej strony będzie to zwycięstwo Ukrainy, ale przeciągająca się tragedia dla świata i oczywiście dla Rosji, która stanie się zamkniętym, totalitarnym państwem - wylicza Manski.
- Prawdziwą przegraną Putina byłaby utrata przez niego władzy. A jeśli straci władzę - straci życie. Myślę, że w Hadze, na ławie oskarżonych, nie posiedzi długo.