John Cena przeprosił Chiny za słowa o Tajwanie. Internauci bezlitośni wobec aktora
Gwiazda filmu "Szybcy i wściekli 9" w jednym z wywiadów nazwał Tajwan krajem, co mocno nie spodobało się Chińczykom. Szybko za to przeprosił, za co internauci nie zostawili na nim suchej nitki.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że Chiny wyprzedziły Amerykę Północną i stały się największym rynkiem filmowym na świecie. To sprawia, że Hollywood z wielką uwagą podchodzi do widzów z tego kraju. Przykładem może być zachowanie Johna Ceny, wrestlera i aktora, znanego m.in. z filmu "Bumblebee". Na początku maja aktor w rozmowie z tajwańską telewizją TVBS powiedział po mandaryńsku, że Tajwan jest pierwszym państwem, które zobaczy "Szybkich i wściekłych 9".
Najwyraźniej ktoś powiedział Cenie, że takie słowa mogą obrazić Chiny i aktor we wtorek zamieścił nagranie… z przeprosinami w chińskiej sieci społecznościowej Weibo. Oczywiście w języku mandaryńskim. – Popełniłem jeden błąd. To, co chcę powiedzieć jest bardzo, bardzo, bardzo istotne. Kocham i szanuję Chiny i Chińczyków. Naprawdę przepraszam za mój błąd. Naprawdę, naprawdę przepraszam. Musicie zrozumieć, że naprawdę kocham i naprawdę szanuję Chiny i Chińczyków. Przepraszam – powiedział.
Zobacz: "Pandemii można było zapobiec, ale to nie tylko wina Chin"
Gwoli wyjaśnienia. Komunistyczne władze w Pekinie uznają Tajwan za nieodłączną część Chińskiej Republiki Ludowej. Sęk w tym, że Tajwan w 1949 r. oderwał się od Chin, ogłosił suwerennym państwem i ma demokratycznie wybrany rząd. Jednak w Państwie Środka wciąż uznaje się za afront, gdy ktoś wypowie słowa jak Cena.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeprosiny Ceny zostały ostro skrytykowane w amerykańskich mediach społecznościowych. Praktycznie wszyscy zarzucili mu, że bardziej zależy mu na dobrym wyniku kasowym niż trzymaniu się prawdy. Wielu nazwało jego postawę „hańbą”. Pisano też o "braku kręgosłupa". Amerykański senator Tom Cotton określił zachowanie wrestlera jako "żałosne".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Faktem jest, że "Szybcy i wściekli 9" poradzili sobie bardzo dobrze w Chinach – w pierwszy weekend film zarobił 137 mln dolarów. Ale jedno jest pewne – Cena szacunku w świecie zachodnim nie zyskał. Wręcz przeciwnie.