Jutro będzie dobry dzień...
Pogoda na jutro, najnowszy film Jerzego Stuhra, który na festiwalu w Gdyni został nagrodzony trwającymi ponad 3 minuty owacjami to kolejny dowód na to, że Stuhr jest nie tylko wybitnym aktorem, ale również utalentowanym reżyserem, a każdy jego projekt jest - w moim przekonaniu - skazany na sukces.
Bohaterem Pogody na jutro jest Józef Kozioł, mężczyzna, który po 17 latach całkowitego odosobnienia w klasztorze zostaje zmuszony do powrotu do normalnego życia i usiłuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie rozumie ani czasów, w których nagle się znalazł, ani własnych dzieci, dla których pozostaje obcym człowiekiem. Ma jedynie wiarę we własne zasady i przekonania (zdaniem dzieci przestarzałe), które okazują się być lekarstwem (choć ciężkim) na wszelkie problemy.
Pogoda na jutro pokazuje patologie naszej codzienności. Zakłamanych polityków, telewizję, która dla zdobycia wysokiej oglądalności zgodzi się na najbardziej szalone reality show i ludzi, którzy dla pieniędzy zdecydują się wziąć w nim udział.
Wszystko to jest bardzo prawdziwe, choć w wielu miejscach przesadnie uproszczone. Nie czepiałbym się tego gdyby nie fakt, iż takie przedstawienie świata podważa - moim zdaniem - wiarygodność filmu.
Nie mam już 18. lat i nie bywam na przyjęciach dla internautów, ale wydaje mi się, że na żadnej imprezie nie można publicznie wyciągnąć z kieszeni torebki z narkotykami przy braku reakcji ze strony ochrony.
Nie do końca również kupiłem wyjaśnienie, iż skomplikowane losy dzieci Kozioła są wynikiem tajemniczego zniknięcia ojca oraz jego zaangażowania w działalność Solidarności. Trzeba było nas wychowywać, a nie walczyć za ojczyznę - mówi w pewnym momencie Syn i brzmi to sztucznie. Zresztą samo wytłumaczenie, dlaczego Kozioł trafił do klasztoru i dlaczego nie chciał przez tyle lat z niego wyjść jest bardzo naiwne, żeby nie powiedziećniewiarygodne.
Niewiarygodna jest zresztą sama rodzina Kozioła, której każdy członek w sumie nadaje się na głównego bohatera oddzielnego filmu. ;)
Na szczęście jest to wszystko opowiedziane w taki sposób, że widz nie zauważa, czy też nie chce zauważać tych drobnych niedociągnięć. Pogoda na jutro jest, bowiem filmem, który od pierwszej sceny (rewelacyjny koncert w Krakowie z grupą Myslovitz) wciąga i do ostatniej minuty nie pozwala oderwać oczu od ekranu.
Duża w tym zasługa nie tylko scenariusza, ale również wspaniałych aktorów. Po raz pierwszy na dużym ekranie możemy podziwiać w głównych rolach Jerzego i Macieja Stuhrów, którzy grają oczywiście role... ojca i syna i wypadają w nich znakomicie.
Brawa należą się także odtwarzającemu rolę kandydata na posła Andrzejowi Chyrze, którzy w swojej roli doskonale sparodiował przeciętnego polskiego polityka. Szkoda tylko, że ich kariery nie kończą się tak, jak kariera filmowego Jana Polkowskiego.
Niezapomnianą, choć niewielką kreację stworzył także Krzysztof Globisz. Każdorazowe pojawienie się Konkubenta na ekranie musi wzbudzić wesołość publiczności.
Pogoda na jutro to z całą pewnością jeden z najlepszych polskich filmów roku 2003. Jerzy Stuhr po raz kolejny udowodnił, że jest bardzo bystrym obserwatorem i komentatorem codzienności. "Pogoda na jutro" bawi, ale też skłania do refleksji nad sobą i nad czasami, w których przyszło nam żyć. Polecam gorąco.