Karciane oczko
Kasyno to jedno z tych magicznych miejsc, gdzie w ułamku sekundy człowiek może stać się milionerem lub bankrutem. Żaden z potencjalnych graczy nie bierze pod uwagę czarnego scenariusza, a w głowie ma tylko niewiarygodne bogactwo. Często to marzenie doprowadza go do całkowitego zatracenia, czego konsekwencje mogą być brzemienne w skutkach. Pomimo tego faktu, chęć wygranej jest w stanie przekroczyć każdą granicę, z czasem prowadzącą do choroby zwanej hazardem.
Cyferkowy tytuł filmu australijskiego reżysera Roberta Luketica, nawiązuje do najpopularniejszej, obok pokera, gry karcianej „Black Jack”. W dotychczasowym dorobku reżysera spotkać możemy same komedie ("Legalna blondynka", "Sposób na teściową"), dlatego zdziwiła mnie próba poszerzenia swojej filmografii o dramat. Wielkie wyzwanie dla młodego człowieka, który jak najbardziej odnalazł się w nowej dla siebie roli. Ciekawym rozwiązaniem posłużono się przy doborze obsady aktorskiej, zderzając dwa odległe od siebie światy.
Z jednej strony młodzi, stawiający pierwsze kroki aktorzy (Jim Sturgess, Kate Bosworth), dla których liczy się każda rola, aby zyskać uznanie filmowców. Naprzeciwko weterani hollywoodzkiego kina (Kevin Spacey, Laurence Fishburne), którzy dawno wyrobili sobie odpowiednio dobrą opinię, muszą dawać przykład swoim przyszłym następcom. Dwa pokolenia aktorów, pomimo różnic, znalazły wspólny język, tworząc idealny klimat filmu.
„21” oparty została na książce Bena Mezricha pod tytułem „Bringing down the house”. Opisana w niej historia wydarzyła się naprawdę, a jej uczestnicy żyją do dnia dzisiejszego, skupiając swoje życie wokół gier karcianych. Bohaterami filmu są uczniowie Massachusetts Institute of Technology w skrócie MIT, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni technicznych świata. Ben Campbell (Sturgess) marzy o zostaniu lekarzem, co ma zagwarantować mu edukacja na Harvardzie, jednak jego pragnienie jest bliskie niespełnienia. Jeśli nie przyznają Benowi stypendium naukowego (300 tyś dolarów), nie ma szans na karierę lekarską.
Jego długoletnie poświęcenie, rezygnacja z wszelkich przyjemności, ciągła nauka i ślęczenie nad tomami książek, mogą pójść na marne. Dlatego kiedy pojawia się niecodzienna propozycja, zapewniająca mu… wystarczającą ilość pieniędzy, ciężko było mu nie skorzystać z nadarzającej się okazji. Wykorzystując swoje niewiarygodne umiejętności matematyczne, wraz z grupą nowopoznanych studentów, staje się stałym gościem, miasta kasyn, Las Vegas.
Mając za przewodnika jednego z wykładowców Mickey Rosa (Specey), ma szansę na rozwiązanie swoich wszystkich problemów, z jednoczesną możliwością poznania innego świata i skorzystaniu z niego bez żadnych ograniczeń. Nowy sposób życia z czasem go przerasta, czego konsekwencje przysparzają mu wielkich problemów. Pomimo tego wyniesione z tej przygody doświadczenie, otworzy mu oczy na nowe możliwości, którym nie zawsze muszą towarzyszyć nielegalne postępowania.
„21”, czyli w żargonie karcianym „oczko”, to jeden z najlepszych dramatów jakie ostatnio miałem okazję oglądać. Kolejny raz udowadnia się założenie, że najlepsze scenariusze filmowe pisze samo życie. Produkcja chwilami bywa przewidywalna i szablonowa w swojej treści, jednak i tak jest warta polecenia. Fabuła pozbawiona została wszelkich emocji, co daje możliwość widzowi na samodzielną ocenę zachodzących wydarzeń.
Zderzenie dwóch pokoleń aktorów dodało animuszu filmowcom, którzy popisali się wielkim profesjonalizmem. Pomimo, że przewodnią tematyką „21” jest propagacja hazardu, można wynieść z niego wiele pouczających wniosków.