"Katyń" obowiązkowy dla Niemców i Rosjan
Film Andrzeja Wajdy "Katyń" powinni obejrzeć zarówno Niemcy, jak i Rosjanie - pisze warszawski korespondent największego niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung" Thomas Urban w recenzji, która ukazała się w czwartkowym wydaniu gazety.
Autor zaznacza na wstępie, że przez dwa pokolenia żaden polski reżyser nie odważył się zmierzyć z tematem Katynia. Nazwa rosyjskiej wsi jest symbolem nie tylko "krwawej przemocy", lecz także bezczelnych kłamstw kolportowanych przez partyjną dyktaturę - czytamy w "SZ".
Zdaniem recenzenta wśród polskich filmowców panowała "niepisana reguła", że Wajda ma pierwszeństwo w zrobieniu tego filmu.
Nie tylko dlatego, że jest kronikarzem II wojny światowej i komunizmu w Polsce, lecz także z powodów osobistych, gdyż w Katyniu zginął ojciec reżysera - wyjaśnia Urban.
Przedstawiając polskie oceny, autor zauważa, że film można interpretować także jako próbę postawienia przez reżysera "drobnych akcentów" przeciwko aktualnemu "rządowo-urzędowemu kultowi odważnych bohaterów i niewinnych ofiar". Zwraca uwagę na dyskusje o przyczynach porażki we wrześniu 1939 roku oraz pytanie o sens Powstania Warszawskiego.
"Katyń zawsze fascynował Niemców z powodu pajęczyny kłamstw, która uczyniła z nich ofiary, ofiary niesprawiedliwych oskarżeń" - pisze Urban. Podkreśla, że film nie pomija niemieckich sprawców. Zwraca uwagę, że do pierwszych scen filmu należy aresztowanie przez hitlerowców krakowskich profesorów w listopadzie 1939 r.
"Żona jednego z profesorów dostaje potem pocztą przesyłkę - urnę oraz akt zgonu z obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Chociażby ze względu na tę scenę należy życzyć filmowi sukcesu w RFN, gdyż wyjaśnia on ważną przyczynę psychologicznych wypaczeń w polsko-niemieckich relacjach" - czytamy.
Urban wyraża nadzieję, że film Wajdy obejrzy wielu Rosjan, w kraju, "gdzie żaden sprawca i żaden zleceniodawca ludobójstwa nie stanął przed sądem".
"Wręcz przeciwnie: w ramach wychwalania Rosji Sowieckiej nowe publikacje nawiązują w Rosji do dawnych kłamstw" - stwierdza w konkluzji Urban.