Keanu Reeves to najfajniejszy aktor w Hollywood. Jest jak Jezus, ale lepszy
Keanu Reeves to bardzo nietypowy gwiazdor. Choć na koncie ma miliony, ciągle nosi te same ubrania i jeździ metrem. A do tego chętnie pomaga innym. Internet go kocha. I trudno się dziwić.
54-letni Keanu Reeves znany jest z kultowych filmów jak "Speed", "Matrix" czy "John Wick". Choć zyskał ogromną sławę i uznawany jest za jednego z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood, nie sposób nie zauważyć, że wiele różni go od innych gwiazd. To człowiek, któremu, mimo zawodowego sukcesu, woda sodowa nie uderzyła do głowy. W dodatku lubi ludzi i zawsze jest skory do niesienia pomocy. A w jego działaniu nie ma grama wyrachowania. Nikogo nie może dziwić więc fakt, że internauci go kochają. I nie tylko oni.
Aktor podbija serca internautów zwykłymi czynami. To ktoś przyłapie go na karmieniu kaczek, to sfotografuje jak Reeves rozmawia z bezdomnym.
Choć mógłby opływać w luksusy, na co dzień zachowuje się jak zwyczajny człowiek. Zamiast rozbijać się limuzynami czy nowym Porshe, korzysta z komunikacji miejskiej. W dodatku w metrze ustępuje miejsca kobietom – niby zwykła rzecz, ale mówimy o człowieku, którego znają wszyscy, i który na koncie ma miliony dolarów.
Reeves ma dość niezwykłe podejście do pieniędzy. Z jednej strony znakomicie potrafi zadbać o swoją karierę, a z drugiej zdaje się, że większość swoich pieniędzy oddaje innym. Niechętnie robi zakupy. Od lat ubiera się w ten sam czarny garnitur. A buty nosi tak długo, aż się nie rozpadną. Choć nawet wtedy woli skleić je taśmą niż wymienić. Planeta bez wątpienia potrzebuje takich gwiazd.
Reeves ma na koncie role w wielu blockbusterach, ale znany jest z tego, że nie przyjmuje zbyt brutalnych w jego odczuciu ról. Nie zależy mu też na pieniądzach. Intratne propozycje ma w głębokim poważaniu. Odmówił udziału w legendarnej "Gorączce" na rzecz roli Hamleta w niewielkim teatrze w Kanadzie.
Oddał część swojej gaży w filmach "Sezon rezerwowych" i "Adwokat diabła", by mogli w nich zagrać Gene Hackman i Al Pacino. W dodatku odstąpił 50 mln dolarów ze swoich wpływów z "Matrixa" ekipie, która pracowała nad kostiumami i efektami specjalnymi. W jego odczuciu to właśnie ci ludzie byli odpowiedzialni za sukces serii. Powiedział wtedy: "Pieniądze to ostatnia rzecz, o którą się martwię. Mógłbym żyć z tego, co do tej pory zarobiłem, przez następnych kilka wieków".
Obdarowani zostali też kaskaderzy z "Matriksa" – każdy dostał swojego Harleya Davidsona.
Ale to nie wszystko. Reeves jest filantropem. Po tym jak jego siostra zachorowała, przeznaczył miliony dolarów na szpitale onkologiczne i badania nad rakiem. Wspiera też wiele innych organizacji charytatywnych, ale w odróżnieniu od innych gwiazd, robi to bez medialnego szumu.
Reeves nie stroni od zwykłych ludzi. Nie odgradza się od nich ochroniarzami i chętnie rozmawia z każdym, kto tego chce. Podczas jednej z podróży samolot, którym leciał musiał awaryjnie lądować. Gwiazdor nie zamówił dla siebie osobnego transportu, ale wsiadł do busa ze wszystkimi innymi pasażerami, a po drodze umilał im czas zabawnymi opowieściami, by rozładować stres. A po wszystkim robił sobie z nimi zdjęcia.
Reeves przeszedł w życiu wiele. W młodości stracił przyjaciela - Rivera Phoenixa. Później w 1999 roku jego partnerka urodziła martwe dziecko, a półtora roku póżniej zginęła w wypadku samochodowym. Reeves zdecydował wtedy, że nie chce się już z nikim wiązać i od tamtej pory jest singlem.
Mimo wszystko wydaje się, że kocha życie. Poświęca czas innym i ma sporo dystansu do siebie i swojego majątku. To po prostu fajny gość - co wyróżnia go na tle innych gwiazd. Nic dziwnego, że internet go kocha.