Kosmiczny western Eastwooda w Wenecji
"Kosmiczny western" - tak włoska prasa określa najnowszy film Clinta Eastwooda "Space Cowboys", który w środę wieczorem otworzył 57. Festiwal Filmowy w Wenecji.
Włoscy krytycy używają też mniej sympatycznego określenia dla tego filmu -"Armaggedon geriatryczny", gdyż jego główni bohaterowie - Clint Eastwood, Donald Sutherland, Tommy Lee Jones i James Garner - mają w sumie znacznie ponad 200 lat, dość dziarsko jednak radzą sobie w kosmosie.
"Kosmiczni kowboje" grają podstarzałych astronautów NASA,których w latach 50. wyrzucono z agencji za niesubordynację. Okazuje się jednak, że tylko oni są w stanie uratować przed upadkiem na Ziemię poradzieckiego satelitę, który w dodatku ma na pokładzie głowice jądrowe.
Czterej odtwórcy głównych ról, występując na konferencji prasowej przed premierą w Wenecji, przyznali, że jak na astronautów i kosmicznych kowbojów są być może trochę za starzy, ale w ich filmowej misji liczyło się doświadczenie, a nie wiek. 70-letni Clint Eastwood, który w środę wieczorem dostał w Wenecji Złote Lwy za całą artystyczną karierę, powiedział, że wciąż czuje się młody duchem i na razie nie myśli o emeryturze. Donald Sutherland z przejęciem opowiadał o współpracy z NASA podczas kręcenia filmu.
Amerykańska Agencja Kosmiczna udostępniła aktorom Johnson Space Center w Houston i Cape Canaveral na Florydzie. Aktorzy przeszli specjalne kosmiczne przeszkolenie, które wymagało od nich wiele poświęcenia i dobrej kondycji. W filmie bohaterowie nie ukrywają swojego wieku, co więcej często żartują na ten temat._ "Nie boję się starości i podoba mi się granie ludzi w podeszłym wieku. Nie widzę potrzeby odmładzania się" - powiedział Clint Eastwood._Po konferencji prasowej, gdy Clint Eastwood odpływał z Lido motorówką na wyspę, sprzedawcy pamiątek ofiarowali mu plastikowy pistolet i kowbojski kapelusz.(pap/pt)