Krystyna Podleska: Aktorka ''Misia'' została sklepową!
18.09.2012 | aktual.: 10.04.2017 12:53
Niestety, jak sama przyznaje w najnowszym numerze Super Expressu, "jej popularność medialna słabnie". Dlatego Krystyna Podleska postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce…
Mimo że zagrała w jednej z najbardziej kultowych polskich komedii, jej kariera nigdy nie nabrała rozpędu. Filmowa Aleksandra Kozeł z „Misia” w tym roku obchodzi swoje 64. urodziny. Niestety, jak sama przyznaje w najnowszym numerze Super Expressu, "jej popularność medialna słabnie". Dlatego Krystyna Podleska postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce…
Chyba każdy polski widz rozpoznaje ją bez trudu. Krystyna Podleska wykreowała niezapomnianą rolę u Stanisława Barei i… zniknęła.
Do ojczyzny powróciła dopiero pod koniec lat 90. Trochę grała, tłumaczyła, wystąpiła w kilku serialach. Jednak okazuje się, że z biegiem czasu wszyscy zaczęli o niej zapominać…
Sprzedaje bieliznę i hula-hoop
Jak podaje Super Express pani Krystyna, która niestety nie dostaje już tak często ofert współpracy, wzięła sprawy w swoje ręce i wraz z serdeczną przyjaciółką otworzyła w Krakowie sklep!
- Pod jednym dachem znajdują się wszystkie rzeczy dla kobiet. Balsamy, kremy ujędrniające, przyrządy do masażu, bielizna wyszczuplająca, hula-hoop...- opowiada o swoim biznesie aktorka i dodaje:
- Sklep pomyślany jest tak, by kobieta, mając nasze produkty, w 15 minut mogła w domu zrobić sobie mały salon spa, zadbać o siebie– mówi Podleska, którą często można zobaczyć za ladą obsługującą klientki.
Wielka szkoda, że nie możemy oglądać pani Krystyny częściej na małym czy dużym ekranie, zwłaszcza, że w pewnym momencie wróżono jej wielką karierę. Dlaczego nagle zniknęła?
Nieporadnie mówiła po polsku
W świadomości polskich widzów Christine Paul-Podlasky zapisała się brawurową rolą kochanki Ryszarda Ochódzkiego w kultowym „Misiu” z 1980 roku.
Młoda, zabawna, uroczo posługująca się nieporadną mieszanką polskiego i angielskiego. Na dodatek kamera nie szczędziła widzom widoku jej ponętnego ciała.
Jednak nie wszyscy wiedzą, że nie była to jej pierwsza rola w niezbyt długiej karierze.
Ma polskie korzenie
Krystyna Podleska* urodziła się w 1948 roku w Londynie. Matka aktorki była *córką Niemki żydowskiego pochodzenia i Polaka.
Gdy do władzy doszli naziści, dziadkowie Krystyny postanowili opuścić Niemcy i wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Tam matka aktorki poznała swojego przyszłego męża, który również miał polskie korzenie.
Artystka całe dzieciństwo spędziła w Wielkiej Brytanii. Jak sama wspomina, była bardzo niesfornym dzieckiem. Uczęszczała do szkoły baletowej Royal Ballet "White Lodge", lecz jej nie ukończyła.
Po latach wyznała w jednym z wywiadów, że bardzo chciała być baletnicą, jednak koniec końców postanowiła zostać aktorką.
Solidne wykształcenie aktorskie
Ukończyła Webber Douglas Academy of Dramatic Art w Londynie w 1969 r. W latach 1967-1992 występowała w wielu londyńskich teatrach, m.in. w Teatrze POSK, Polskim Teatrze Dramatycznym w Londynie, Royal Court Theatre oraz Richmond Theatre.
Grała z legendami** - generałową Andersową, Zofią Terne i Henrykiem Vogelfängerem, słynnym Tońciem. Sam Marian Hemar pisał dla niej teksty piosenek, choć była **przecież dopiero podlotkiem.
Jak podaje Super Express w jej rodzinnym domu kładziono ogromny nacisk na kultywowanie polskiej tradycji.
Częstymi gośćmi rodziców byli polscy artyści, literaci i przedstawiciele inteligencji. Nad Wisłę przyjechała pierwszy raz na wakacje jeszcze jako dziecko.
Rozebrała się w horrorze
W Polsce zadebiutowała w „Barwach ochronnych” w 1976 roku. Nie był to jednak jej pierwszy raz przed kamerą.
Zanim zagrała u Krzysztofa Zanussiego, pojawiła się w epizodycznych rolach w filmach Jerzego Skolimowskiego („Na samym dnie”, 1971 r.) oraz Romana Polańskiego („Tragedia Makbeta”, 1971 r.).
W 1972 roku wystąpiła w horrorze kultowej wytwórni filmowej Hammer, zatytułowanym „Cyrk wampirów” w reżyserii Roberta Younga (m.in. „Eichmann”, „Lemur zwany Rollo”).
Zapowiedziała rewolucję obyczajową
- Byłam symbolem nadchodzących czasów. Taka goła i bezwstydna, bardziej zresztą na duszy niż na ciele, podobno zapowiadałam rewolucję obyczajową. Tylko jakoś wcale mi to wtedy do głowy nie przyszło, bo bardzo przeżywałam udział w tym filmie. I pilnowałam, żeby min nie robić, bo ja mam taką ekspresyjną twarz, a reżyserzy nakazują powściągliwość. To trudne - tak swój występ w filmie Zanussiego wspominała aktorka w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim.
Cztery lata później Podleska i Zanussi spotkali się jeszcze na planie jego „Kontraktu”.
Polecił ją sam Dygat
Kolejnym ważnym polskim filmem w dorobku Podleskiej był "Za rok, za dzień, za chwilę" – dramat psychologiczny w reżyserii Stanisława Lenartowicza.
- Pisarz *Stanisław Dygat polecił mnie reżyserowi Stanisławowi Lenartowiczowi. On poszukiwał aktorki, która mówiła po polsku i angielsku. W "Za rok, za dzień, za chwilę" zagrałam skrzypaczkę. Pamiętam, zdjęcia się skończyły, a mnie było strasznie przykro, bo w Polsce nikt mojej roli nie zauważył! Nie ukrywam, że liczyłam, że posypią się propozycje* – tak w rozmowie z Super Expressem artystka przybliżyła kulisy jej angażu do roli.
''Słodka idiotka'' i Jaruzelski
Przełomem okazała się rola Aleksandry Kozeł w kultowej komedii Stanisława Barei. I choć „Miś” odniósł ogromny sukces, a Podlewska z dnia na dzień zyskała sławę, to przylgnęła do niej łatka ”słodkiej idiotki”.
Stanisława Tyma spotkała w jednym z londyńskich klubów. W programie „Uwaga! TVN – Kulisy sławy” tak satyryk wspomina tamto spotkanie:
Artystka stała się popularna i wszystko wskazywało na to, że jej kariera właśnie nabiera tempa. Niestety, Jaruzelski ogłosił stan wojenny i Podleska wolała wrócić do Anglii.
Jej miejsce jest przed kamerą, nie za ladą!
Co się z nią później działo? Występowała na deskach różnych teatrów, tłumaczyła sztuki, a po śmierci rodziców postanowiła pod koniec lat 90. osiąść na stałe w Polsce. Zamieszkała w Zielonkach pod Krakowem.
Jej życie zawodowe dalej jest związane z aktorstwem, choć jak sama przyznaje, obecnie coraz rzadziej dostaje propozycje pracy.
Pojawiła się również w kilku filmach oraz serialach, m.in. w „Tygrysach Europy”, „Zamianie”, „Ranczu”, „Niani” czy popularnym „Ojcu Mateuszu”. Jest również tłumaczką.
Aktorka była trzykrotnie zamężna. Jej pierwszym mężem był szermierz, medalista z Tokio, Janusz Różycki. Kolejnym, dyrygent Jacek Kaspszyk, z którym rozwiodła się po pięciu latach. Od 1989 roku jest szczęśliwą żoną aktora i reżysera Janusza Szydłowskiego.
Trzymamy kciuki za biznes pani Krystyny i jej przyjaciółki, jednak mamy nadzieję, że reżyserzy i producenci nie skreślili jej na zawsze! (gk/mf/mn)