Kuba Wesołowski: Oto jak zrobiliśmy pierwszy polski horror.
Kuba Wesołowski - aktor młodego pokolenia. Przez masy kojarzony jako Igor Nowak z telenoweli "Na Wspólnej". On sam nie chce się zamknąć w serialowej szufladce, angażując się w projekty, reprezentujące różne gatunki filmowe. Zagrał główną rolę w nagradzanej produkcji Michała Kwiecińskiego, "Jutro idziemy do kina". Reżyser docenił talent Kuby i zaangażował go do swojej nowej produkcji wojennej, "Cichociemni", i tym razem powierzając mu dużą rolę. Nam Kuba opowiada, o swoim lęku przed horrorami i zdjęciach do pierwszego polskiego... horroru.
**
Kubo , dlaczego zgodziłeś się pracować z Grzegorzem Kuczeriszką?**
Z Grześkiem Kuczeriszką pracowałem już wcześniej, przy okazji projektu „Twarzą w twarz”, gdzie Grzesiek był operatorem. Współpraca zaczęła nam się dobrze układać i polubiliśmy się prywatnie. Przed zakończeniem zdjęć do „Twarzą w twarz” pojawił się pomysł, abym spróbował swoich sił w zdjęciach próbnych do „Pory mroku”. Właśnie tak wszystko się zaczęło – śmiesznie, bo z Grześkiem nie skończyliśmy jednego projektu, a w głowach był już kolejny. Oto jak zrobiliśmy pierwszy polski horror.
**
A czy nie bałeś się przyjąć tej propozycji, właśnie dlatego, że, po pierwsze - był to reżyserski debiut Kuczeriszki, po drugie w gatunku filmowym, którego się w Polsce nie robi?**
Faktycznie, projekt był bardzo ryzykowny, wydaje mi się jednak, że aktor nie ponosi całej odpowiedzialności za ryzyko związane z projektem.
**
Ale twarz czy wizerunek aktora są wizytówką tego projektu.**
To prawda, ale jeżeli byłyby w filmie jakieś elementy, które kłóciłyby się z moją postawą, czy z tym, co kiedyś chcę robić, to wtedy musiałbym się nad tym zastanowić. Poza tym wydaje mi się, że debiut operatora w roli reżysera działa bardziej na korzyść produkcji. Każdy bardziej się bardziej spina, bardziej mu zależy na końcowym efekcie. A o Grześku nie można powiedzieć, że nie ma doświadczenia. Widział wiele planów filmowych i przy wielu różnych produkcjach pracował, więc żadnej obawy z powodu debiutu reżyserskiego nie było.
Obawy dotyczyły samego formatu horroru. Powiedziałem Grześkowi na samym początku, że nie widziałem nigdy żadnego horroru, nawet jednego. Jestem osobą, która nienawidzi tego gatunku i zwyczajnie odczuwa delikatny lęk. Podobno ten właśnie fakt zadziałał na korzyść przy doborze postaci. Przyznaję, że się bałem w niektórych momentach i w tych właśnie momentach zadawałem sobie pytanie: dlaczego robię coś, czego prywatnie bardzo nie lubię, tym bardziej, że z natury jestem osobą bardzo wygodną, która tak sobie układa życie, żeby było w nim jak najmniej przeszkód. Tak więc praca na planie horroru była dla mnie czymś zupełnie nowym.
**
Kim jest Michał, postać, w którą się wcielasz?**
Michał jest jednym z czwórki przyjaciół, którzy zabierają się na ten feralny wyjazd. Jest bardziej spokojny od drugiego towarzysza wyprawy, Rafała, którego gra Kuba Strzelecki. Jest zauroczony postacią, graną przez Karolinę Gorczycę. Generalnie rzecz ujmując – bohaterowie „Pory mroku” to takie niepokorne dzieciaki - pochodzą z dobrych domów, ale w którymś momencie poprzewracało im się w głowach. Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Jednak ten fakt sprawia też, że są fajnie, młodzieńczo naiwni i optymistycznie nastawieni do życia.
**
Jak Twoja postać rozwija się w miarę posuwania się fabuły naprzód?**
Moja postać rozwija się bardzo, jej charakter naprawdę mocno ewoluuje. Po pierwsze ze sceny na scenę coraz bardziej krzyczy i jest coraz bardziej nienormalny. Patrząc na Michała przez pryzmat scen – początkowej i finałowej - widać, jak długą drogę przeszedł w trakcie filmu. Mogę zdradzić, że podobnie rzecz się ma z każdą postacią z zaprzyjaźnionej czwórki. Michał za podstawowy punkt stawia sobie ucieczkę z koszmaru, którego częścią się stał. Czy mu się to uda? Trzeba obejrzeć film, żeby poznać odpowiedź na to pytanie.
**
Jak przygotowywałeś się do roli Michała?**
Na pewno nie oglądałem horrorów, w ogóle nie było takiej opcji (śmiech). Horroru nigdy nie obejrzę, nawet dla takiego celu, jakim jest zrobienie filmu. Może, jeśli miałbym zagrać potwora, to zacząłbym się nad tym zastanawiać. A jeśli, jak w przypadku „Pory mroku”, mam grać przerażoną osobę, to i tak będzie mi to skutecznie wychodziło, bo się po prostu boję.
**
Jak się czułeś w kinie gatunkowym?**
To było niesamowicie ciekawe wyzwanie i podjęcie się czegoś, czego jeszcze nikt w Polsce nie robił. Nie mieliśmy tak naprawdę żadnych wzorców, od których moglibyśmy się odbić. Niesamowite było szukanie i budowanie filmu tak naprawdę tylko na podstawie przypuszczeń. Kuczeriszka musiał się zmierzyć z wieloma niewiadomymi. Bo wyobraź sobie taką sytuację, że masz scenariusz, masz aktorów, całą fabułę i nie wiesz tak naprawdę, co ma straszyć, co ma być decydującym czynnikiem o tym, że widz się boi w kinie. Tym bardziej dla aktora, który ma porównanie do pracy na planach seriali codziennych, tzw. oper mydlanych, gdzie wszystko operuje na bardzo wąskiej skali emocji. Tam jest wszystko bardzo naturalne, bardzo prawdziwe, jak na ulicy, czyli jednym słowem mówiąc - normalne. Ma to widza nie męczyć, ale zaciekawić. A na planie horroru te emocje musiały być totalnie skrajne. Nigdy jeszcze nie zagrałem tyle razy krzyku, wycia, bólu i cierpienia, nawet przy „Twarzą w twarz” Patryka Vegi. Nagle musiałem w sobie znaleźć
pokłady totalnie skrajnych emocji i jeszcze dodatkowo uwiarygodnić je. Bycie normalną osobą przed kamerą jest wyzwaniem, ale granie totalnie skrajnych emocji jest wysokiej klasy sztuką. Dlatego bardzo dobrze pracowało się z takimi ludźmi, z którymi spotkałem się na planie „Pory mroku”. Kiedy patrzyłem na nich podczas pracy, nie mogłem się nadziwić, skąd oni biorą wszystkie pomysły, skąd mają to wszystko w głowach, pomimo tego, że są bardzo młodymi ludźmi. Na planie byli jak zwierzęta, które najpierw poczują krew, a potem widzą, że idą w dobrą stronę. To niesamowici i potwornie zdolni młodzi aktorzy.
**
Czy fabuła „Pory mroku” nie przywodzi Ci na myśl innych produkcji tego gatunku?**
Ja, jako ignorant horrorów, nie mam pojęcia, jaki jest na przykład „Hostel”, nie mam pojęcia, jaka jest „Piła”. Widziałem tylko piętnaście minut „Blair Witch Project”, ale kiedy jeszcze nie wiedziałem, że to jest horror. Także trudno mi się odnieść. Przyznaję, że słyszałem o tych porównaniach, ale jeszcze nie wiem, czy to są komplementy.
**
Jak wspominasz pracę na planie?**
Robiliśmy zdjęcia w okolicach Wałbrzycha. Były takie momenty, kiedy słońca nie było przed 2-3 tygodnie. Do tego dochodziły te straszne katakumby, w których też nie było słońca. Jednak na planie panował doskonały klimat dzięki ludziom, z którymi miałem przyjemność pracować. Z pracy nad „Porą mroku” zapamiętam wiele cudownych, pięknych wspomnień. Zapamiętam także ludzi, którzy gościli na planie - ludzi, którzy nie mieli nadziei w oczach. Ludzie, którzy się uśmiechali, ale to był tylko taki uśmiech na twarzy, nic głębiej. Same okolice Wałbrzycha, które są bardzo pięknym miejscem oprócz tego, że dają Ci coś innego niż Warszawa, przynoszą zupełnie innych ludzi, z innym systemem wartości.
**
Lubisz oglądać siebie na ekranie, weryfikować swoją pracę?**
Biorąc pod uwagę, że serial „Na Wspólnej” jest emitowany cztery razy w tygodniu, to trochę mi się przejadła moja twarz.
Poza tym, ostatnio, z racji zajętości czasowej prawie w ogóle nie oglądam produkcji ze swoim udziałem. Przyznaję, że czasami są sceny, które bardzo chcę zobaczyć: jestem młodą osobą, więc chciałbym konfrontować to, co mam w głowie, z tym, co nagle widzę na ekranie. I, jako osoba, która ma nieduże doświadczenie, potrzebuję jak najczęściej widzieć, gdzie są błędy. Czasami jest tak, że walczysz przez długi czas o coś, co w danej scenie okazuje się tak naprawdę nieistotne.
**
Czy mimo braku sympatii wobec horrorów zamierzasz obejrzeć „Porę mroku”?**
Ten problem pojawił się już na samym początku zdjęć , więc zapytałem Grześka, czy będę musiał obejrzeć film (śmiech). Będzie więco pierwszy horror, który w obejrzę. Mamy więc podwójny debiut w „Porze mroku” - mój i Grześka. Poza tym chciałbym po raz kolejny zobaczyć się z całą paczką .
**
Dziękuję bardzo za rozmowę.**