Kup pan cegłę za 3 tys. Wpadka największego polskiego domu aukcyjnego. Desa Unicum odpowiada
Artyści Mariusz Waras i Józef Robakowski oskarżają Desa Unicum o wprowadzenie na rynek fałszywych dzieł ich autorstwa. W ostatnim czasie pojawiły się także zarzuty, że największy polski dom aukcyjny nie wypłaca artystom należności z tytułu prawa majątkowego z odsprzedaży dzieł sztuki. Sprawa jest poważna, bo może chodzić o miliony złotych należnych polskim twórcom. Jak na te zarzuty odpowiada Desa Unicum?
AKTUALIZACJA Z DN. 29 LISTOPADA 2017 r.
Józef Robakowski wycofał się z zarzutów wobec Desa Unicum po rozmowie z przedstawicielem domu aukcyjnego.
- Gratulacje dla Desa Unicum za aukcję "Sztuka Współczesna. Nowe pokolenie po 1989” która odbyła się 23 listopada 2017. Pod numerem 35 wylicytowana została "cegła”, której zostało przypisane moje autorstwo. Informuję, że nie jestem autorem tej pracy - napisał Mariusz Waras na Facebooku.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kup pan cegłę
Kilka dni po aukcji okazało się, że "cegła", którą ktoś zlicytował na aukcji za 3200 zł była zwykłym gadżetem, zamówionym przez Szymona Wróblewskiego, szefa festiwalu FETA, na zlecenie Instytutu Kultury Miejskiej. Podobnych cegieł powstało ok. 200. Jedna w hurcie kosztowała 10 zł. - (Cegły) były prezentem dla ludzi zaangażowanych w tworzenie kolekcji malarstwa monumentalnego na Zaspie. Kiepska sprawa z tą aukcją! - napisał Wróblewski w komentarzu do informacji Warasa.
Jak sprawę komentuje Desa Unicum? - Doszło do przypisania złej atrybucji autorstwa pracy przez pomyłkę pracownika. Nabywca obiektu został przez nas poinformowany o zaistniałej sytuacji i ma podjąć decyzję, czy w tej sytuacji będzie chciał odstąpić od transakcji. Falsyfikat to dzieło sztuki powstałe wskutek świadomego naśladowania wytworu określonego autora lub okresu, z czym w najmniejszym stopniu nie mamy tutaj do czynienia - tłumaczy dla Wirtualnej Polski w oficjalnym oświadczeniu Desa Unicum.
Desa Unicum: oskarżenia Robakowskiego są nieprawdziwe
O innych nieprawidłowościach dotyczących Desa Unicum pisał niedawno Józef Robakowski, który na Facebooku oskarżył dom aukcyjny za sprzedaż fałszywych zdjęć jego autorstwa.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Pięć lat temu doszło do próby wystawienia na aukcji prac Józefa Robakowskiego, co do których zaistniało podejrzenie o ich nieautentyczności. W związku z tym prace zostały wycofane - sprawę ucina Desa. Nieprawdziwy według Desy jest zarzut, że dom aukcyjny sprzedaje jego fotografie poprzez serwis ArtValue.com: - To jeden z wielu serwisów, który automatycznie "zasysa" dane z katalogów internetowych domów aukcyjnych z całego świata. Możemy się tylko domyślać, że Józef Robakowski trafił na "zassane” pięć lat temu obiekty, które zostały wycofane z aukcji przez DESA Unicum i błędnie bierze go za serwis, gdzie można kupić te prace.
Kto zapłaci artystom ich pieniądze?
Sporo kontrowersji w środowisku artystycznym wywołuje sprawa świadczeń należnych artystom w związku z prawem droit de suite, czyli prawem artystów do wynagrodzenie z tytułu odsprzedaży oryginalnych egzemplarzy dzieła plastycznego lub fotograficznego. W zależności od wysokości ceny dzieła, wynagrodzenie wynosi od 5 proc. do 0,25 proc. od kwoty sprzedaży.
Artystka Laura Pawela od wielu miesięcy próbowała skontaktować się z Desa Unicum w sprawie wypłaty świadczeń. Mimo wysyłanych listem poleconym wezwań do zapłaty, dom aukcyjny nie odpowiadał: - Desa Unicum wypłaca droit de suite wszystkim artystom, którzy zgłaszają się do domu aukcyjnego od 2016 roku, czyli czasu kiedy firma pobiera opłatę od kupujących. Jesteśmy pierwszym w Polsce domem aukcyjnym, który zaczął pobierać i wypłacać droit de suite. Pozew, który otrzymaliśmy od Laury Paweli dotyczy okresu sprzed 2016 roku, kiedy opłaty droit de suite nie wnosili kupujący na aukcjach prace, więc dom aukcyjny nie może przekazać opłaty, która nie została pobrana - broni się Desa Unicum.
Droit de suite: może chodzić o miliony złotych
Jak artyści mogą uzyskać pieniądze z odsprzedaży ich dzieł sztuki przed 2016 r.? Muszą wiedzieć, kto ich dzieła sprzedał, a to nie zawsze jest łatwe do ustalenia. - Na wyraźne życzenie i za zgodą osoby, która pracę sprzedała, możemy takie dane podać. Natomiast niemal wszyscy artyści, mając świadomość, że do 2016 roku prawo o droit de suite było prawem martwym, zdecydowali się na pobieranie droit de suite od roku 2016. - tłumaczy Desa Unicum.
"Martwe prawo" jest obecne już w pierwszej polskiej kodyfikacji prawa autorskiego z 1926 r., ale tajemnicą poliszynela jest, że artyści nie domagają się swoich należności. W grę mogą wchodzić miliony złotych, pieniądze, które sprzedawcy powinni wypłacać twórcom, ale w większości przypadków tego nie robią. Aby uzyskać pieniądze, artysta nie tylko musi mieć wiedzę na temat obiegu swoich dzieł, ale także musi sam zgłosić się do domu aukcyjnego lub sprzedawcy dzieła.
Jak powinna wyglądać procedura odzyskiwania należności w przypadku Desa Unicum? - Artysta zgłasza się do działu obsługi klienta. Następnie podpisujemy porozumienie (trójstronne, także z agencją, która zajmuje się dla nas obsługą płatności) co do sposobu i terminu przekazywania opłat droit de suite. Na tej podstawie rozliczamy się z artystą raz na rok w styczniu roku następnego na podstawie zrealizowanych transakcji na prace artysty - tłumaczy dom aukcyjny.
Artyści, wiedzieliście?