Lekka komedia na trudny temat
Gdyby o Oscarach decydowała amerykańska ulica, w tym roku bezkonkurencyjnym zwycięzcą byłoby „Juno“. Amerykanie zwariowali na punkcie tego filmu. Można oczywiście tłumaczyć sukces prostotą „Juno“ i jego budującym przesłaniem. Ale takich prostych, krzepiących historii amerykańskie kino produkuje rocznie na pęczki. Większość znika z ekranów bez echa. Tymczasem nakręcone za niecałe osiem milionów dolarów, „Juno“ zarobiło tylko w USA ponad 140 milionów i podbija kolejne kraje.
O czym jest film, chyba każdy już słyszał. 16-latka zachodzi w ciążę. Początkowo rozważa możliwość aborcji. Potem jednak postanawia urodzić i oddać dziecko do adopcji. Sama wybiera przyszywanych rodziców.
Punkt wyjścia podobny jak w rumuńskiej produkcji „4 mieciące, 3 tygodnie i 2 dni“ – niechciana ciąża. Ale jakże inny sposób potraktowania tematu! W rumuńskim wydaniu było to chropowate, drapieżne kino społeczno-obyczajowe, które dostarczało argumentów zarówno przeciwnikom, jak zwolennikom przerywania ciąży. W amerykańskim filmie nieplanowana ciąża nie jest powodem dramatu. Nikt tu nie rozdziera szat, nikt nie czuje się przegrany. Klimat filmu ani na chwilę nie staje się mroczny. Poważny temat został pokazany w zaskakująco lekkiej tonacji. Co jednak nie znaczy, że w sposób infantylny!
Główna bohaterka, tytułowa Juno, dokonuje trudnych wyborów. Może jak na swój wiek jest w swoich decyzjach przesadnie rozsądna (nie licząc oczywiście samej „wpadki“ – efektu seksualnego „eksperymentu“ z kolegą). W końcu Juno ma dopiero 16 lat, a scenariusz chwilami przypisuje jej słowa i zachowania osoby dojrzałej. Ale ten scenariuszowy chwyt ma swoje uzasadnienie. Bo „Juno“ to nie tylko historia nastolatki, która musi poradzić sobie z nieplanowaną ciążą. To także krzywe spojrzenie na nasz świat, w którym dorośli często okazują się emocjonalnie niedojrzali lub zagubieni.
Dowcipne dialogi, zabawny, nagrodzony Oscarem scenariusz – to atuty „Juno“. Ale największą siłą filmu są aktorzy, a zwłaszcza 21-letnia Ellen Page w głównej roli. Radzę zapamiętać to nazwisko. Jesteśmy świadkami narodzin kolejnej gwiazdy kina.