Maciej Miecznikowski, nowy Adaś Miauczyński: "Polska się zmienia, więc Adaś też musiał się zmienić"
15 lat po premierze filmu Marka Koterskiego "Dzień świra" powraca jako spektakl muzyczny na deskach warszawskiego Teatru Kamienica. W kultowej roli zobaczymy Macieja Miecznikowskiego, muzyka i byłego wokalistę zespołu Leszcze. – Adaś nie jest łatwym facetem, ale zrobiliśmy wszystko, żeby dało się go lubić – mówi artysta w rozmowie z WP.
Miecznikowski nie ukrywa, że granie Adasia Miauczyńskiego jest dla niego wyzwaniem: - role Adasiów Miauczyńskich są jednymi z największych w polskim kinie. Nie chcę być epigonem Marka Kondrata. Jeśli jest jakiś sens w tym, żeby powtarzać rolę, to trzeba zagrać ją inaczej.
Czym musical będzie różnił się od filmu? Przede wszystkim tym, że w spektaklu znerwicowany bohater Koterskiego… śpiewa i tańczy. – Dla mnie Adaś Miauczyński jest poszukiwaczem szczęścia. Jego problemem jest to, że szuka szczęścia na zewnątrz. Kocha literaturę i poezję, ale nie może realizować swoich pasji. Jest sfrustrowany i toksyczny. Jest świrem, zresztą jak wszyscy w jego w otoczeniu.
15 lat minęło… kultowe sceny z "Dnia Świra”
Nie oznacza to jednak, że spektakl będzie tak gorzki jak film. Dla Miecznikowskiego opowieść Koterskiego jest lekcją empatii: – Nasz "Dzień świra" jest traktatem o szczęściu. Chcemy pokazać, że jako społeczeństwo jesteśmy organizmem i zależymy od siebie. Nasze zachowanie ma wpływ na to, jak czują się inni w naszym otoczeniu. *Nie ukrywam, że sam musiałem zrobić wysiłek, żeby polubić Miauczyńskiego. Wszyscy go denerwują, wszystko mu przeszkadza. Nic mu się nie udaje, jeśli ma miłość, to ją odrzuca. Ciężki facet. Ale dzięki śpiewowi i tańcowi udaje mu się wyjść z siebie. Dzięki temu daje się go lubić. *
"Dzień świra" jest wielkim wyzwaniem aktorskim ze względu na trudne dialogi i składnię. W "Dniu świra" bohaterowie mówią trzynastozgłoskowcem. Miecznikowski przyznaje, że cały czas ma trudność, żeby zapamiętać i powiedzieć zdanie: Co pan myśli, że jeśli nie podbijam karty w fabryce azbestu o siódmej, albo drutu, albo nie napierdalam datownikiem w listy na poczcie do szesnastej, to nie jestem w pracy?”
Spektakl będzie dla widzów dorosłych, co nie powinno nikogo dziwić. Filmy Koterskiego pełne są przekleństw. Miecznikowski zdradza, że nie zabraknie sceny nauki angielskiego na sedesie i masturbacji. Musical ma błogosławieństwo samego Marka Kondrata, który zgodził się zagrać jedną rolę. Aktor nie pojawi się na scenie, ale widzowie będą mogli usłyszeć jego głos z off-u.
Film był gorzką diagnozą Polski. Czy 15 lat po premierze Polacy się zmienili? – W naszym kraju wciąż wyczuwam bardzo dużo napięcia i agresji, ale Polacy zmieniają się. Przeszliśmy już jakąś drogę. W filmie bohatera drażniło, że ludzie nie sprzątają po swoich psach. Dziś większość właścicieli czworonogów wie, że to jest obciach nie posprzątać po psie. Polska się zmienia, więc Adaś też musiał się zmienić.
Spektakl reżyseruje Marcin Kołaczkowski (39 l.), który jest znany z roli Korbasa w „Klanie". Nie wszyscy wiedzą, że jest realizatorem spektakli muzycznych. Wszystkie najważniejsze kobiety Adasia Miauczyńskiego zagra Joanna Kołaczkowska. W roli "synusia" Sylwusia zobaczymy Wojciecha Solarza.
W życiu przesądnego Miauczyńskiego ważną rolę odgrywają siódemki, dlatego premiera spektaklu odbędzie się 7 lipca o 7:07.