Maciej Stuhr o nagonce na "Zieloną granicę". "Brakuje już nam słów"
Obsada i twórcy "Zielonej granicy" wciąż muszą mierzyć się z atakami i oskarżeniami. - Hejt, który mnie dotychczas spotykał, to była improwizacja. Teraz ma on znamiona działań strukturalnych i państwowych. Brakuje już nam słów - stwierdził Maciej Stuhr w rozmowie z Tomaszem Lisem.
O "Zielonej granicy" Agnieszki Holland zrobiło się głośno na długo przed tym, jak film trafił do polskich kin. Po raz pierwszy wyświetlono go na 80. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, po którym zresztą zebrał świetne recenzje. Niestety, w Polsce reżyserkę spotkały ostracyzm i nagonka. Choć w kraju nikt jeszcze wtedy nie widział tego filmu, pojawiły się negatywne oceny.
Przez prawą stronę sceny politycznej opowieść o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej od blisko dwóch lat, została odebrana jako atak na ojczyznę, flagę, mundur itd. Co więcej, krótko przed polską premierą, "Zieloną granicę" wykradziono, a jej fragmenty nielegalnie emitowano m.in. w TVP.
Osoby opowiadające się za PiS-em nazwały Agnieszkę Holland "Goebbelsem w spódnicy". Film krytykował zarówno Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński. Z kolei Dariusz Matecki z Suwerennej Polski opublikował na portalu "X" (dawnej Twitter) wpis, w którym porównał aktorów "Zielonej granicy" do artystów kolaborujących z nazistami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z Tomaszem Lisem Maciej Stuhr przyznaje, że spodziewał się, jakie reakcje może wywołać "Zielona granica". Przypomniał też, że podobna, ale znacznie słabsza medialna burza wybuchła kilka lat wcześniej zarówno wokół "Pokłosia" jak i "Idy". Aktor z nienawiścią w sieci mierzy się od wielu lat, tym razem jednak ataki mają zupełnie inną postać.
- Hejt, który mnie dotychczas spotykał, to była improwizacja. Teraz ma on znamiona działań strukturalnych i państwowych. Brakuje już nam słów - powiedział Stuhr.
Artysta próbował wyjaśnić też, że narracja wokół tego filmu jest kompletnie chybiona. Według Macieja Stuhra "Zielona granica" nie atakuje polskich mundurowych tylko polityków, który wydają nieludzkie rozkazy.
- Największym kłamstwem o tym filmie jest to, że on przedstawia Polaków jako jakąś zgraję, tłuszczę krwiożerczą i sadystyczną. Otóż wręcz przeciwnie. To, co jest najpiękniejszego w tym filmie, to jest to, że pokazuje wspaniałych Polaków, (...) bo są w Polsce są ludzie, którzy nie mają w sobie zgody na to, żeby ktoś umierał w lesie. I robią oni rzeczy niebywałe - stwierdził aktor.
Tomasz Lis 1na1 Maciej Stuhr: Chcę nadziei!
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" omawiamy 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Co nas zachwyciło, a co nas rozczarowało? Gośćmi specjalnymi odcinka są Jan Kidawa-Błoński i Kamila Urzędowska. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.