W środowisku artystycznym traktowano ich jak parę. I wydawało się, że faktycznie są dla siebie stworzeni. Choć dzieliło ich niemal wszystko, doskonale się rozumieli, świetnie czuli się w swoim towarzystwie i długo byli praktycznie nierozłączni. Nic dziwnego, że szybko zaczęto plotkować o ich rychłym ślubie. Ale Magda Umer, wrażliwa poetka, i Andrzej Nardelli, jeden z najbardziej obiecujących młodych aktorów, nigdy nie powiedzieli sobie sakramentalnego „tak”.
W środowisku artystycznym traktowano ich jak parę. I wydawało się, że faktycznie są dla siebie stworzeni. Choć dzieliło ich niemal wszystko, doskonale się rozumieli, świetnie czuli się w swoim towarzystwie i długo byli praktycznie nierozłączni. Nic dziwnego, że szybko zaczęto plotkować o ich rychłym ślubie.
Ale Magda Umer, wrażliwa poetka, i Andrzej Nardelli, jeden z najbardziej obiecujących młodych aktorów, nigdy nie powiedzieli sobie sakramentalnego „tak”.
Dopiero po wielu latach od tragicznej śmierci aktora wyszło na jaw, dlaczego zakochani nigdy nie stanęli przed ołtarzem. Okazało się, że młody Nardelli skrywał pewną tajemnicę.
Piękna przyjaźń
Kiedy się poznali, Magda Umer była spokojną studentką polonistyki.
Samotnica, nieprzepadająca za przebywaniem wśród ludzi, niespodziewanie niezwykle zagustowała w towarzystwie swojego sąsiada, młodego Nardelliego, który właśnie zdobył ogromną popularność dzięki spektaklowi „Kordian”.
Świetnie się dogadywali i szybko zostali przyjaciółmi. Połączyła ich też miłość do sztuki– razem przygotowywali programy telewizyjne poświęcone poezji.
''Byliśmy promienną parą''
Ponieważ byli praktycznie nierozłączni, ludzie szybko zaczęli traktować ich jak parę. Zresztą Umer nie kryła, że na widok Nardelliego jej serce zaczynało mocniej bić.
- Andrzej miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Przychodził zawsze po mnie, wsiadaliśmy do autobusu i uczyliśmy się wierszy. Ludzie zwracali na nas uwagę. Byliśmy promienna parą, jakieś szczęście od nas biło – mówiła.
W kuluarach szeptano, że zakochani na pewno niedługo się pobiorą.
Chłopiec we mgle
Ale ani ona, ani on nie komentowali tych plotek i doniesień.
Umer, choć zachwycona Nardellim, tak naprawdę czuła, że w ich związku coś nie gra. Zdawała sobie też sprawę, jak wiele ich dzieli, jak bardzo różni się ich podejście do życia.
- Byliśmy inni. Ja lubiłam się wyspać, patrzeć na drzewa, powąchać konwalie, a Andrzej chciał tylko grać i grać. Ja byłam człowiekiem nauki, on kultury. Zaczynał się czas hipisowski. Wszyscy pili, palili, on nie. To był chłopiec we mgle. Gibki, lekki, cały płynął – wspominała.
Wrażliwiec z problemami
Nie tylko ona dostrzegała tę jego wrażliwą, wręcz „kobiecą” stronę osobowości. Nardelli zwracał na siebie uwagę delikatną, chłopięcą urodą. Koledzy i najbliżsi wspominali go jako kruchego, wręcz eterycznego młodzieńca.
Siostra aktora twierdziła, że to dlatego, że chłopak wychowywał się częściowo bez ojca – Walerian zmarł na raka, gdy Andrzej był w liceum – a największy wpływ na niego miała kochająca matka.
''Nie miał czasu na randki''
To właśnie matka aktora twierdziła, że Nardelli planował ożenić się z Umer. Wokalistka nigdy, nawet po latach, nie odniosła się do tej informacji, ale z kolei siostra aktora stanowczo jej zaprzeczyła.
Być może właśnie dlatego w środowisku artystycznym pojawiły się plotki, że Nardelli jest homoseksualistą. Bogusław Wit - sekretarz pisarza i polityka Jerzego Zawieyskiego, twierdził, że przez jakiś był związanym z aktorem. Ponadto podczas studiów Andrzej miał się również spotykać ze swoim wykładowcą.
Wielka woda
W czerwcu 1972 roku Nardelli i Umer mieli wspólnie wystąpić na X Festiwalu Piosenki w Opolu i zaśpiewać utwór „O niebieskim, pachnącym groszku”.* Jednak nigdy do tego nie doszło.*
Aktor pojechał do domku swojego stryja w Orzechówku nad Narwią, pomagać mu w robotach budowlanych. Był 11 czerwca. Nardelli, zmęczony pracą, chciał orzeźwić się w chłodnej rzece.
- Otworzyli jakąś śluzę. Zawsze wcześniej alarmowali, że będzie wielka woda. Zdzisław mówił, że nie słyszał żadnych trąb - opowiadała matka aktora.
25-letniego chłopaka porwała fala. Utonął. Przyjaciele i rodzina zmarłego mówią, że był to tragiczny wypadek. Jednak są i tacy, którzy sądzą, że nadwrażliwy chłopak popełnił samobójstwo.(sm/gb)