Magia czaru
Oglądając "Magiczne drzewo" przypomniały mi się stare, dobre filmy z dzieciństwa typu "Tajemnica Sagali" czy "Gwiezdny pirat". Film Andrzeja Maleszki stworzony jest w podobnej bajkowej konwencji. Jest trochę magii, jakaś tajemnica, przygoda i dzieci w roli głównej.
Tematem przewodnim jest stary magiczny dąb, który został powalony podczas burzy. Zrobiono z niego wiele przedmiotów codziennego użytku, a każde z nich miało cząstkę magicznej mocy. Najwięcej skumulowało się jej w czerwonym krześle, którego właścicielami staje się trójka rodzeństwa Tosia (Maja Tomawska)
, Filip (Filip Fabiś) i Kuki (Adam Szczegóła). Czerwone krzesło przewróci ich życie do góry nogami, a zaradne dzieciaki będą musiały zawalczyć o to co dla nich najważniejsze.
W filmie tym, ważne są dzieci, ale również inni stanowią solidną podstawę produkcji. Bardzo dobrze, że zaangażowano do projektu Agnieszkę Grochowską i Andrzeja Chyrę jako rodziców. Ich przemiana jest świetna i bardzo ewidentna, zarysowana grubą kreską, jak sądzę specjalnie na potrzeby filmu dla małego widza. Ciotka, w tej roli Hanna Śleszyńska – jako ta „zła” pasuje do tej roli idealnie.
Jest też czarny charakter grany przez Macieja Wierzbickiego, który choć nie jest zbyt straszny ciągle powraca i nie można się go pozbyć. Zdziwił mnie jednak fakt, że ganiając cały film za czerwonym krzesłem i przepływając połowę Bałtyku po prostu oddaje je na prośbę dziecka.
Prosta fabuła, podstawowe wartości, dobro i zło, spełniające się życzenia to cechy charakterystyczne tego filmu. Maleszka na nowo próbuje rozbudzić dziecięcą wyobraźnię i rozruszać zapomniany rynek filmów dla najmłodszych widzów. Nie używa do tego przemocy i działa prostymi schematami wprowadzając do swego filmu ciepło, odrobinę kłopotów i całą masę magii.
W „Magicznym drzewie” mamy też sporą dawkę dobrego humoru, która i dorosłych może rozbawić. Jednak jasno trzeba podkreślić, że „Magiczne drzewo” to film dla bardzo małych dzieci, młodzież już w grę nie wchodzi.
Dla dorosłego widza film ów momentami bywa dość absurdalny i nudny. Widzimy niedociągnięcia, denerwujemy się, że można coś było zrobić inaczej, lepiej, szybciej i nie gadać przy tym za dużo, bo inni mogą to wykorzystać. Jednak potrafimy sobie łatwo wytłumaczyć dlaczego nakręcono to tak a nie inaczej i przyjmujemy to. W końcu ten film ma być przede wszystkim rozrywką dla najmłodszych. Podsumowując, dla małych dzieci powinna być to miła kinowa przygoda i fajny akcent dopełniający rodzinne spędzanie czasu.