''Bida z Polski''
Ale choć miała wszystkie niezbędne atuty, by zrobić w kraju wielką karierę, nie poznano się na jej talencie. - Pod koniec lat 90. na rynku liczyli się dwaj [fotografowie]: Marcin Tyszka, któremu Małgosia się nie podobała, i Robert Wolański, który jej nie znał – mówił w "Polityce" Kumosa. - Nie miała z kim pracować, rozwijać się. Podobnie jest w polskim futbolu, gdzie utalentowani piłkarze rozwijają się dopiero pod wodzą trenerów w klubach zagranicznych.
Belę wysłano więc do Nowego Jorku i, jak się okazało, była to najlepsza możliwa decyzja. Tam od razu wzbudziła zainteresowanie.
- Trafiłam na odpowiednie osoby, w odpowiednim momencie –mówiła w "Machinie". - Tam są naprawdę świetni specjaliści, wyszukujący nowe twarze. Potrafili zobaczyć mnie zupełnie inaczej. Ja im się nawet dziwię: przyjechała taka bida z Polski, fatalnie ubrana, źle uczesana, z toną makijażu na twarzy. Nie interesowało ich zupełnie, jak wyglądam na castingu, tylko jak będę wyglądała, na sesji.