Maria Gładkowska: Aktorstwo najlepszym lekarstwem na smutek
16.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:00
Kiedyś wzbraniała się przed występowaniem w telenowelach, dziś widujemy ją głównie na małym ekranie. Po dłuższej przerwie Maria Gładkowska powróci do kin w budzącym ogromne kontrowersje „Smoleńsku”.
Kiedyś wzbraniała się przed występowaniem w telenowelach, dziś widujemy ją głównie na małym ekranie. Po dłuższej przerwie Maria Gładkowska powróci do kin w budzącym ogromne kontrowersje "Smoleńsku".
Mimo to aktorka wyznaje, że jest zadowolona ze swojej kariery. I żałuje, że nie może tego samego powiedzieć o swoim życiu uczuciowym.
Nigdy nie narzekała na powodzenie u mężczyzn, ale nie podejmowała najlepszych wyborów. Jej związki rozpadały się jeden po drugim, a Gładkowska musiała mierzyć się z kolejnymi rozczarowaniami i leczyć złamane serce.
To właśnie w pracy szukała pocieszenia i zapomnienia. Aktorstwo okazało się najlepszym lekarstwem na smutek.
Młoda zdolna
Maria Gładkowska urodziła się 16 września 1957 roku w Zielonej Górze. Była urodzoną artystką i na ostatnim roku studiów otrzymała propozycję zagrania w „Wyjściu awaryjnym” Romana Załuckiego.
Martwiła się trochę, czy to nie odciągnie jej od przygotowań do egzaminu dyplomowego, ale władze uczelni zrobiły jej niespodziankę. Jak podaje Agencja W. Impact, uznano, że rola w filmie będzie dla młodej Gładkowskiej najlepszym egzaminem.
Od tamtej pory aktorka nie znikała z ekranów, występując w filmach kinowych, spektaklach telewizyjnych i popularnych serialach.
Polska Deneuve
W młodości zwracała uwagę swoją nieprzeciętną urodą, której mało kto mógł się oprzeć - ale nie da się ukryć, że dziś 58-letnia Gładkowska zachwyca tak samo, jak przed laty.
Być może dlatego reżyserzy często nie mieli na nią pomysłu i nie potrafili wykorzystać jej potencjału.
- Z taką twarzą trudno grać zwykłe śmiertelniczki - cytuje „Na żywo” słowa fotografki Zofii Nasierowskiej.
Ale aktorka wyróżnia się nie tylko wyglądem.
- Subtelna, wyciszona, elegancka. Nigdy nie okazuje zniecierpliwienia, nigdy o nikim nie mówi źle. Polska Deneuve - komentowała Nasierowska.
Pierwszy mąż
I choć bliscy i znajomi aktorki wyrażają się o niej w samych superlatywach, wychwalając pod niebiosa jej charakter, Gładkowskiej nie udało się stworzyć szczęśliwego związku. A zamiast miłości znalazła tylko smutek, żal i narastające konflikty.
- Mężczyźni? Lubię ich. Szóstego dnia Pan Bóg wykazał naprawdę wiele pomysłowości. To całkiem udany gatunek - śmiała się.
Z czasem jednak przestało jej być do śmiechu. Po raz pierwszy stanęła przed ołtarzem z Markiem Prałatem, kolegą ze studiów. To dla niego przeprowadziła się do Szczecina, porzucając szkołę i znajomych. Kiedy na świat przyszedł ich syn Maciek, nie posiadała się ze szczęścia.
Złamane serce
Radość jednak nie trwała długo - małżonkowie coraz częściej się kłócili i zdali sobie sprawę, że decyzję o ślubie podjęli stanowczo zbyt wcześnie. Postanowili się rozstać.
O swoim kolejnym partnerze Gładkowska nie chce mówić. Wiadomo tylko, że urodziła mu córkę Annę Marię, a później ich drogi się rozeszły.
Zdruzgotana, ze złamanym sercem, samotna matka postanowiła być ostrożniejsza przy wyborze następnego partnera.
Został nim producent Włodzimierz Wróblewski. Zakochali się w sobie, pobrali i wydawało się, że są dla siebie stworzeni.
Żona swojego męża
- Kiedy go zobaczyłam, pomyślałam: to człowiek wymyślony dla mnie. Zaradny, odpowiedzialny, ambitny - cytuje słowa Gładkowskiej „Na żywo”.
Razem wyjechali do Stanów, gdzie na świat przyszedł ich syn Adam. Ale życie na obczyźnie nie służyło aktorce.
- Jestem żoną swojego męża. Mój wyjazd z kraju i urodzenie trzeciego dziecka wyłączyły mnie z życia zawodowego - mówiła.
Rozstanie było tylko kwestią czasu. Gładkowska wróciła do Polski i spojrzała łaskawym okiem na swojego znajomego, Sławomira Idziaka.
- Znaliśmy się dużo wcześniej. Przedtem nasze pola magnetyczne jakoś się nie przyciągały. Na balu sylwestrowym zaczęły na siebie działać. Być może cała tajemnica leży w tym, że wcześniej każde z nas było związane z innym partnerem, a wtedy spotkaliśmy się jako dwoje samotnych ludzi- wspominała.
Praca najlepszym lekarstwem
U boku Idziaka znowu zaczęła rozkwitać i wróciła do grania. Ale w ich związku szybko pojawiły się rysy. Aktorka wspominała, że jej mąż ma trudny charakter, w dodatku coraz częściej oglądał się za innymi kobietami.
- Ranią mnie Sławka żarty. Upokarzając mnie, często publicznie, rozładowuje swoje stresy. Kiedy mówię mu, że robi mi przykrość, nie przyjmuje tego do wiadomości - cytuje słowa Gładkowskiej „Na żywo”. I znowu musiała przejść przez bolesny rozwód. Została sama, Idziak zaś wrócił w ramiona byłej żony.
- Życie pokazało mi, co robię źle, ale mimo to nie umiem się zmienić. Postępuję spontanicznie, zamiast kalkulować i zwykle dostaję obuchem w łeb* - mówiła po rozwodzie. *- Doznałam w życiu wielu rozczarowań, zawiodłam się na wielu osobach. Do każdego człowieka podchodzę z otwartym sercem i niestety czasem na tym tracę.
To dlatego rzuciła się w wir pracy i tak chętnie spędza czas na planie filmowym.
- Biorę się ostro do pracy - zapewniała. - Praca jest doskonałym lekarstwem na wszystkie smutki. (sm/gb)