Zawał na planie
Aktor nie ukrywał też, że w latach 70. zmagał się z chorobą alkoholową. Podczas słynnej sceny na początku "Czasu Apokalipsy", gdy pijany kapitan Willard wykonuje dziwne pozy, Martin Sheen nie udawał tego stanu - sam był wówczas pod wpływem alkohol, po świętowaniu swoich urodzin. Wspominał, że na planie filmu Coppoli cała ekipa bardzo mocno imprezowała.
- Nie wiem czy to przeżyję - wyznał swoim przyjaciołom, których odwiedził w trakcie przerwy od zdjęć.
Kiedy wrócił na plan filmowy do filipińskiej dżungli, był tak wyczerpany intensywnością tego trybu życia, że dostał ataku serca i musiał czołgać się po drodze w poszukiwaniu pomocy. Po ukończeniu filmu od razu dołączył do Anonimowych Alkoholików, a 10 lat później całkowicie pokonał uzależnienie.