Mike Leigh - wywiad z Cannes
Mike Leigh to wybitny angielski reżyser filmowy, twórca takich filmów jak: Sekrety i kłamstwa (film nagrodzony Złotą Palmą w 1996 roku), "Nadzy" (Naked) czy "Współlokatorki" (Career Girls), w tym roku zaprezentował w konkursie głównym swoje najnowsze dzieło: "All or Nothing".
Specjalnie dla Was prezentujemy wywiad z jednym z najbardziej cenionych współczesnych brytyjskich reżyserów. Prosto z Cannes!
Proszę nam powiedzieć, jakie jest przesłanie pana najnowszego filmu?
Mike Leigh: Jest to film o miłości, o związkach międzyludzkich i o tym, jak trudno je utrzymać. Film o byciu rodziną. To film o tym, jak łatwo zgubić miłość i jak trudno się ją odzyskuje. O życiu po prostu.
Skąd pomysł na taki film? Czy jest autobiograficzny czy może oparty na obserwacji otoczenia?
Mike Leigh: Tu nie było pomysłu, to film o uczuciach, częściowo oparty na moich własnych przeżyciach, ale nie jest wyłącznie autobiograficzny, bo też jest o rożnych ludziach, jakich kiedyś spotkałem, i o ich życiach. Nie wybieram sobie pomysłu na film, po prostu zawsze mam oczy szeroko otwarte, uszy nastawione na wyłapywanie detali, emocji i przeżyć, które potem wykorzystuję w filmie.
Filmów „o życiu” było wiele, jaki jest pana przepis na oryginalny film?
Mike Leigh: Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Kręcę po prostu film i mam nadzieje, że będzie oryginalny i gdzieś tam odciśnie się piętno mojego spojrzenia na świat.
Jak pan sądzi, co przyciąga ludzi do filmów obyczajowych? Dlaczego zamiast kolorowych, abstrakcyjnych historii wolą oglądać siebie?
Mike Leigh: Myślę, że powinno być wiele gatunków filmowych, tak jak jest wiele rodzajów jedzenia. Nudno byłoby cały czas jeść chleb, ale równie nudno byłoby ciągle wsuwać kawior. W filmach „o życiu” ludzie mogą się utożsamić z bohaterami i wzruszyć ich losem, bo gdzieś tam odbija on ich własne życia. To bardzo ważne i wzbogacające.
Ostatnio realizm przeżywa wielki realizm w kinie. Dlaczego tak się dzieje?
Mike Leigh: Fascynuje nas samo życie; kiedy widzimy budowę otoczoną płotem i w płocie jest dziura, to kto nie podejdzie, żeby przez chwilę popatrzeć na pracujących w środku robotników. Oczywiście jeżeli jesteśmy zainteresowani samym życiem i światem dookoła nas. Wolę też robić takie filmy, po których w głowach widzów kłębią się pytania i emocje, a nie takie, po których zostają tylko puste opakowania po popcornie. Myślę, że widownia musi włożyć trochę wysiłku w oglądanie filmu, tak jak musi włożyć trochę wysiłku w jedzenie, bo przecież większość ludzi nie otwiera ust, do których ktoś im wkłada gotowe kąski. Umiejętność oglądania inteligentnych filmów jest jak umiejętność jedzenia nożem i widelcem. Trzeba się tego nauczyć. Takim wymagającym filmem jest "All or Nothing".
W pana filmach pojawiają się te same twarze. Czy woli pan pracować z aktorami, których pan zna?
Mike Leigh: Jeżeli pracuję z aktorem i dogadujemy się bez słów, zaprzyjaźniamy się, to na pewno będę chciał zrobić następny film z jego udziałem. To samo jest z resztą ekipy. Pracuję z tym samym operatorem już od 13 lat. Lubię pracować z ekipą, z którą razem się śmiejemy, lubimy wszyscy chińskie jedzenie, mamy podobne poglądy na kino. Wspólna praca nad filmem jest bardzo stymulującym przeżyciem i warto je dzielić z ludźmi, których się lubi.
Z Mikiem Leigh rozmawiała w Cannes Katarzyna Laskowska.
Relacje z Festiwalu w Cannes otrzymujemy dzięki współpracy z serwisem Le Cinema
Zobacz stronę z relacjami z Festiwalu w Cannes