Recenzje"Miłość i Miłosierdzie" to coś więcej niż historia cudownego obrazu

"Miłość i Miłosierdzie" to coś więcej niż historia cudownego obrazu

- Spojrzałam na ten obraz i pomyślałam sobie: Jezus Maria, co za koszmar. Co za brzydki koszmar – mówiła konserwatorka zabytków na widok dzieła, które powstało dzięki św. Faustynie. 70 lat po namalowaniu nie miało wiele wspólnego z oryginałem.

"Miłość i Miłosierdzie" to coś więcej niż historia cudownego obrazu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

01.04.2019 | aktual.: 01.04.2019 11:59

Obraz Jezusa w białej szacie z dwoma promieniami bijącymi z jego serca i podpisem "Jezu ufam Tobie" jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Chrystusa w Kościele katolickim. Jako pierwszy namalował go w 1934 r. Eugeniusz Kazimirowski według poleceń siostry Faustyny Kowalskiej. Zakonnicy wyniesionej na ołtarze przez Jana Pawła II, która zapisała się w historii jako głosicielka kultu Miłosierdzia Bożego.

Krótkie, ale owocne życie św. Faustyny Kowalskiej (zmarła w wieku 33 lat), jest jednym z głównych wątków "Miłości i Miłosierdzia". Najnowszego obrazu Michała Kondrata, który połączył konwencję fabularnej biografii z filmem dokumentalnym.

"Miłość i Miłosierdzie" opowiada o Bożym Miłosierdziu – jednej z podstawowych prawd w Kościele katolickim – w sposób bardzo przystępny i interesujący. Fabularna część poświęcona życiu i działalności siostry Faustyny (Kamila Kamińska) obfituje w humorystyczne scenki, które pokazują świętą "bez aureoli". Reżyser nie przedstawił wyidealizowanej rzeczywistości bez wad i wątpliwości ludzi Kościoła. Choć to film o świętej, nie należy się spodziewać po "Miłości i Miłosierdziu" kościelnej laurki.

Obraz
© Materiały prasowe

Reżyser rzeczowo i przejrzyście wychodzi od powołania Heleny Kowalskiej do rozwoju kultu Bożego Miłosierdzia, który 80 lat po jej śmierci jest propagowany na całym świecie.

- Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga – mówił św. Jan Paweł II, kontynuator misji św. Faustyny.

Jednym z poleceń, które Faustyna otrzymała od Jezusa i zapisała w swoim "Dzienniczku", było namalowanie obrazu Syna Bożego z podpisem "Jezu ufam Tobie". W filmie pokazano, że wynajęty do tego zadania Eugeniusz Kazimirowski z wielką niechęcią pomagał Faustynie. Po kilku miesiącach miał dość ciągłych uwag i narzekania, ale ostatecznie wywiązał się z powierzonego mu zadania.

Wątek tego niezwykłego dzieła przewija się przez cały film Kondrata. Reżyser przedstawia burzliwe losy obrazu i ludzi z nim związanych. Pokazuje, jak jeden z najważniejszych katolickich wizerunków ocalał w czasach komunizmu, bo "nie miał wartości artystycznej". Jak został przehandlowany za dwie butelki wódki, a następnie przeleżał zrolowany na strychu. Był wielokrotnie przemalowywany i przerabiany, tracąc pierwotny kształt i charakter.

Obraz
© Materiały prasowe

W części dokumentalnej Edyta Hankowska-Czerwińska wspomina, że była przerażona widokiem obrazu Kazimirowskiego.

- Spojrzałam na ten obraz i pomyślałam sobie: "Jezus Maria, co za koszmar. Co za brzydki koszmar" – mówiła konserwatorka zabytków, która w 2003 r. dokonała renowacji dzieła. Obraz znajduje się obecnie w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie i cały czas budzi żywe zainteresowanie nie tylko wiernych.

Kondrat przedstawiając historię "portretu pamięciowego" Jezusa sporządzonego według wskazówek polskiej mistyczki, zwraca uwagę na wielką tajemnicę, jaka się za nim kryje. Badania naukowe wykazały bowiem, że twarz Jezusa namalowana przez Kazimirowskiego jest zbieżna z wizerunkiem widocznym na Całunie Turyńskim i śladami na Chuście z Oviedo.

Obraz
© Materiały prasowe

"Miłość i Miłosierdzie" nie bazuje jednak na taniej sensacji i ciekawostkach dla miłośników teorii spiskowych. Kondrat wychodząc od życiorysu Faustyny Kowalskiej pokazał, jakie znaczenie we współczesnym świecie ma kult Bożego Miłosierdzia. Jak odmienia życia ludzi świeckich i duchownych. Czy to przez cudowne uzdrowienie chłopca, czy przekonanie zakonnicy, że powinna kontynuować budowę hospicjum, co wydawało się zadaniem nie do wykonania.

- Kościół jest piękny tylko wtedy, gdy jest miłosierny – zwracał uwagę w filmie kard. Audrys Juozas Backis, emerytowany arcybiskup wileński. Takie jest też przesłanie "Miłości i Miłosierdzia". Filmu, który bazując na fascynującej historii pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji prowadzi do jednej z najważniejszych prawd w Kościele katolickim.

Obraz
© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (70)