Miodowe lata Barcisia i Żaka
Po projekcji konkursowej serialu "Miodowe lata" z dziennikarzami spotkali się Artur Barciś i Cezary Żak. Przy okazji ogłoszono, że czytelnicy "Super Ekspresu" uznali ten sitcom za najlepszy. Odtwórcy głównych ról byli wzruszeni. Pan Cezary mówił: Nie ukrywam, że nigdy nie byłem tak popularny jak obecnie. Grałem tu i ówdzie, ale tzw. szeroka publiczność mnie nie znała. Dopiero "Klan" i "Miodowe lata" sprawiły, że ludzie rozpoznają mnie na ulicy. Artur Barciś mniej zachwycał się sławą, którą zdobywa dzięki temu serialowi. - To kolejny etap mojej pracy. Nie chciałbym, aby był to szczyt moich osiągnięć - mówił. Obaj panowie zgodnie twierdzili, że rzadko oglądają konkurencję, twierdzą, że jest raczej mało ciekawa. Tłumaczyli też, że nie mają na to czasu. Grają przecież w teatrach, mają próby przed nagraniami tego serialu, a w poniedziałek zwykle przez 12 godzin nie schodzą z planu "Miodowych lat". Na ulicy zwykle ludzie okazują im sympatię. Raz tylko się zdarzyło, że jakiś pijak krzyczał do Artura Barcisia "Norek
do kanału". Nie męczy ich praca przy tym sitcomie, twierdzą, że sami nieźle się bawią, chociaż na improwizację raczej nie ma miejsca. Wszelkie zmiany odbywają się raczej na etapie czytania scenariusza. Fani serialu będą go mogli oglądać do marca. W lutym zostaną nagrane ostatnie odcinki. (pt)